[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma opatrunek na brzuchu.- Ma gorączkę?- Gorączkę? Nie wiem.- Może jest na naparstnicy?- Nie wiem.Posłuchaj, ja tylko osłuchałem klatkę piersiową.- A serce?- Tak jakby.- Wyczułeś rytm cwałowy?- Nie jestem pewien - odpowiedział wymijająco.Mój Boże, ten facet jest naprawdę zapaleńcem, pomyślałem z sarkazmem.- Straus - powiedziałem.- Chcę, żebyś go zbadał, mając na uwadze trzy możliwe rozpoznania: obrzęk płuc, który prawdopodobnie ma, zator tętnicy płucnej i zapalenie płuc.Przejrzyj kartę i sprawdź, co z sercem.Załatw prześwietlenie klatki piersiowej, kompletne badanie krwi, moczu, EKG i co tam jeszcze chcesz.Czy jest bardzo otępiały?- Nie, całkiem czujny.- Daj mu dziesięć miligramów morfiny i podłącz maskę tlenową.Obserwuj go uważnie przy pierwszym podaniu tlenu.Jak wszystko załatwisz, zadzwoń.- Już chciałem odłożyć słuchawkę, gdy mi się jeszcze coś przypomniało.- Jeszcze jedno.Jeśli nie dostał nigdy naparstnicy, przynajmniej nie w ciągu ostatnich dwóch tygodni, daj mu jeden miligram digitoksyny IV.Rób to powoli.Straus, słuchasz?- Słucham.- Powinieneś może dać mu też środki moczopędne, żeby usunąć nadmiar płynów.Spróbuj dwadzieścia pięć miligramów kwasu etakrynowego.Wiedziałem, że środek ten jest tak silny, że wyciśnie wodę nawet z kamienia.Silny - wewnętrzna obawa przed środkami moczopędnymi zmusiła mnie do zastanowienia się nad tym jeszcze raz.Zmieniłem zdanie.- Przemyślałem sprawę.Na razie wstrzymaj się ze środkami moczopędnymi, aż potwierdzimy obrzęk płuc.Gdyby miał zapalenie płuc, nic by to nie dało.Staruszka, którą wykończyłem środkami moczopędnymi, ukazała mi się na chwilę; miała zapalenie płuc.W końcu odłożyłem słuchawkę.- Jane, świetnie.Udało się jej wcisnąć wszystkie księgi oprócz jednego małego tomiku.Była to jakaś reklamówka rozdawana przez firmę farmaceutyczną, która miała nadzieję, że jej leki będą cudownym środkiem na wszystkie choroby.Nigdy tego nie czytałem ani nie miałem nawet takiego zamiaru.Wrzuciłem ją jednak do którejś z pełnych już walizek.Wszystkie moje rzeczy były już spakowane, z wyjątkiem przyborów toaletowych, ubrania na jutro i białego kompletu, który miałem na sobie.Firma przewozowa miała zabrać moje kufry rana, walizki z ręcznym bagażem łącznie z dużym kawałkiem koralowca leciały ze mną.Wreszcie mogłem się odprężyć i nacieszyć tym, co zostało z mojego roku na Hawajach.Jane wybrała taką chwilę, żeby oschle mnie poinformować, że idzie do domu.Postanowiła wyjść akurat wtedy, gdy mogliśmy już zapomnieć o pakowaniu i być razem.Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, bo cieszyłem się, że spędzimy tę noc wspólnie.- Jane, dlaczego, na miłość boską, musisz iść? Proszę, zostań.To jest moja ostatnia noc.- Musisz się dobrze wyspać przed podróżą - powiedziała wykrętnie.Masz ci los! Patrzyłem na jej opaloną twarz.Spoglądała na mnie i nieco odchyliła głowę na bok, co sprawiało wrażenie mistrzowskiego flirtu i przemawiało za tym, że ta niechęć podparta jest jakimś argumentem natury kobiecej.Mogłem zrozumieć jej pragnienie wyjścia, jeśli wynikało z pogardy dla sztucznej satysfakcji z poprzedniej nocy, z chęci przeżycia czegoś więcej niż tylko beznamiętne zbliżenie.Na pewno nie udałoby się nam osiągnąć normalnej bliskości, która zwykle nam towarzyszyła, bo byliśmy zbyt zajęci innymi myślami.Lekko mnie pocałowała.Powiedziała, że zobaczymy się rano i bezszelestnie zniknęła za drzwiami.Przez chwilę pomyślałem, żeby pójść na intensywną terapię, chociaż wcale nie miałem na to ochoty, ale ostatecznie odrzuciłem tę myśl.Straus musi wreszcie stanąć na ziemi.Postanowiłem wziąć prysznic i ledwie zdążyłem wejść pod strumień wody, gdy zabrzmiał dzwonek telefonu.Mogłem nie odbierać i wsadzić głowę pod wodę, żeby nic nie słyszeć.Nie powinienem zostawiać uchylonych drzwi do łazienki.Nawyk zwyciężył.Przy czwartym dzwonku wpadłem do pokoju, chlapiąc wokół wodą, i chwyciłem telefon.- Peters, tu Straus.- Cóż za niespodzianka.- Zgadnij co? Dobra wiadomość.- Przydałaby się wreszcie.- Pacjent z obrzękiem płuc, o którym ci mówiłem, wcale nie jest na chirurgii, lecz na ogólnym.Stażysta, który tam jest, ma się zająć badaniami.- Co z operacją? - zapytałem zaskoczony.- Nie miał żadnej operacji, przynajmniej ostatnio.Opatrunek przykrywa kolostomię, którą zrobiono mu parę lat temu.- Gratulacje, Straus.To twój pierwszy sukces w roli stażysty.Ale dlaczego sam tego nie dopilnujesz? Chyba że masz coś innego na rozkładzie.- Przepraszam, muszę kończyć.Mam wezwanie na chirurgię.Szykuje się wycięcie rzepki, najprawdopodobniej wypadek samochodowy.Muszę tam lecieć, skoro ty nie idziesz.Wycięcie rzepki - coś z ortopedii! Zacząłem doceniać pracę na etacie lekarza zamiast roli stażysty.Jak wspaniale jest wysłać kogoś do wycięcia rzepki o północy! Pełnia szczęścia.- Straus, nie mogę ci odebrać tej przyjemności.Idź i stań na wysokości zadania.Chirurgia ortopedyczna była naprawdę czymś przerażającym, przynajmniej dla mnie.Zanim zacząłem studia, łudziłem się, że chirurgia jest dziedziną bardzo delikatną i precyzyjną.Później zobaczyłem prawdziwy obraz, gdy uczestniczyłem w pierwszej operacji ortopedycznej.Było to wbijanie potężnego gwoździa połączone z wierceniem i chrupaniem kości.Poza tym nasłuchałem się różnych uwag, w rodzaju: „Zrób tu prześwietlenie, żebym zobaczył, jak wlazł ten zasrany gwóźdź”, a po wykonaniu prześwietlenia: „Cholera, minął biodro.Dawaj drugi, ale teraz celuj w pępek”.Tego typu doświadczenia wybiły mi chirurgię ortopedyczną z głowy.Nie była to specjalizacja dla mnie.Niedługo potem wziąłem rozbrat z neurochirurgią.Byłem świadkiem, jak najlepszy nowojorski specjalista zaglądał przez otwór w czaszce pacjenta i pytał: „Co to za jasnoszara rzecz?”; nikt nie odpowiedział, bo i tak mówił sam do siebie.W taki sposób wyleczyłem się z neurochirurgii.Jeśli facet po dwudziestu latach praktyki miał problemy i tego typu wątpliwości, to nie było szans, żebym ja wszystkiego się nauczył.Po spakowaniu wszystkich książek nie miałem niczego do czytania do poduszki.Później przypomniała mi się broszurka firmy farmaceutycznej, którą wepchnąłem do walizki.Wyjąłem ją i ułożyłem się wygodnie na poduszce.Dziwnym zbiegiem okoliczności książeczka ta zatytułowana była Anatomia snu.Zajrzałem na koniec.Okazało się, że ma wspomagać kampanię reklamową środków nasennych.Otworzyłem gdzieś przypadkowo i zacząłem czytać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •