[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tygodniu kalif, nie dysponuj¹c w tym momencie ¿adnymi si³ami zbrojnymi, skapitulowa³.W Niewolniczej Zatoce odby³a siê zaproponowana przez Fasimbê wymiana i od tej pory Imperator sta³ siê dla swego ludu ¿ywym bogiem na ziemi - poniewa¿ w oczach Haradrimów wyci¹gniêcie cz³owieka z khandyjskiej niewoli ma³o czym ró¿ni siê od wskrzeszenia.Od tej pory to doœæ ponure imperium Haradrimów, w którym nie by³o piœmiennictwa, ani architektury, ale a¿ nadto rytualnego kanibalizmu, mrocznej czarnej magii i polowañ na czarowników, porz¹dnie rozszerzy³o swoje granice.Najpierw czarnoskórzy przesuwali siê tylko na po³udnie i wschód, ale w ci¹gu ostatnich dwudziestu lat skierowali swoje spojrzenia na pó³noc i odgryŸli porz¹dny kawa³ khandyjskiego terytorium, zbli¿ywszy siê do granic Umbaru, po³udniowego Gondoru i Ithilien.Mordorski pose³ przy dworze Imperatora s³a³ do Barad-Dur depeszê za depesz¹: „Jeœli nie podejmiemy w krótkim czasie zdecydowanych kroków, to wkrótce cywilizowanym pañstwom centralnego i zachodniego Œródziemia przybêdzie przeciwnik, straszniejszy od wszystkich wczeœniejszych: niezliczone szeregi wspania³ych wojowników, nie wiedz¹cych, co to strach czy litoœæ”.Wtedy Mordor, kieruj¹c siê khandyjsk¹ m¹droœci¹: „Jedynym sposobem pozbycia siê krokodyli jest osuszenie b³ota”, zacz¹³ wysy³aæ na Po³udnie swoich misjonarzy.Nie nu¿yli czarnoskórej ludnoœci opowiadaniami o Jedynym, ale leczyli dzieci i uczyli ich czytania oraz pisania, w alfabecie, jaki sami wypracowali dla jêzyka haradzkiego na bazie Wspólnej Mowy.I kiedy jeden z jego twórców, wielebny Aid¿uno, zobaczy³ pierwszy tekst stworzony rêk¹ ma³ego Haradrima, a by³ to znakomity w swej poetyckoœci opis polowania na lwa, zrozumia³, ¿e nie nadaremno ¿y³ na tym œwiecie.By³oby przesad¹ twierdziæ, ¿e dzia³alnoœæ misjonarska doprowadzi³a do znacznego z³agodzenia okrutnych tamtejszych obyczajów.Sami misjonarze, jak siê wydawa³o, otoczeni byli niemal religijnym szacunkiem i teraz ka¿dy Haradrim na dŸwiêk s³owa „Mordor” demonstrowa³ najbielszy ze swych uœmiechów.Prócz tego, Harad, nie to co inne „cywilizowane” kraje, nie cierpia³ na selektywn¹ sklerozê.Tu znakomicie pamiêtano, kto im w swoim czasie pomaga³ podczas wojny z khandyjskimi handlarzami niewolników.Dlatego, gdy mordorski pose³ zwróci³ siê do Imperatora Fasimby Trzeciego z proœb¹ o pomoc w walce z koalicj¹ Zachodni¹, ten natychmiast wys³a³ na pomoc pó³nocnym braciom wyborowy oddzia³ jazdy i mumakili - ten w³aœnie haradzki korpus, który tak wspaniale walczy³ na Polach Pelennoru pod purpurowym sztandarem ze smokiem.Z ca³ego tego korpusu ocala³o tylko kilku ludzi, a w ich liczbie - dowódca jazdy, s³ynny kapitan Umglangan.Od tej pory przeœladowa³ go jeden obraz, jasny i wyraŸny, jak rzeczywisty.Poœród nietutejszej b³êkitnej sawanny w groŸnym oczekiwaniu czeka³y na siebie dwa szeregi rozdzielone piêtnastoma jardami dystansu - odleg³oœæ, z jakiej zabija assegaj.Obie strony maj¹ w swych szeregach najwspanialszych wojowników wszechczasów, jednak w prawym szeregu jest o jednego wojownika za ma³o.Czas zaczynaæ walkê, ale groŸny Udugwu, nie wiadomo dlaczego lituj¹c siê nad kapitanem, nie daje sygna³u do najwiêkszej mêskiej rozrywki.„No, gdzie jesteœcie, kapitanie?! Szybciej, zajmujcie miejsce w szeregu!” I co wybraæ, skoro serce wojownika wo³a go tam, do podnó¿a czarnego bazaltowego tronu Udugwu, a powinnoœæ dowódcy ka¿e mu wróciæ z meldunkiem do swego Imperatora? By³ to ciê¿ki wybór, ale wybra³ d³ug i teraz, pokonawszy tysi¹ce niebezpieczeñstw, dotar³ ju¿ do granic Haradu.Przyniesie Fasimbie smutn¹ wieœæ: ci ludzie Pó³nocy, którzy byli dla Haradrimów jak bracia, padli w boju, i w pó³nocnych ziemiach nie ma teraz nikogo, prócz wrogów.Ale to te¿ jest wspania³e - poniewa¿ teraz stoi przed nimi wiele bitew i wielkich zwyciêstw! Kapitan widzia³ w akcji wojowników Zachodu - za nic nie opr¹ siê czarnym wojownikom, kiedy bêdzie to nie malutki ochotniczy korpus pod purpurowym sztandarem, a prawdziwa armia.Zamelduje, ¿e ju¿ nie ma ró¿nicy w kawalerii, czego siê mocno bali, gdy¿ ca³kiem niedawno Haradrimowie nie potrafili walczyæ wierzchem, a teraz godnie przeciwstawili siê najlepszej jeŸdzie Zachodu.A przecie¿ ci jeszcze nie znaj¹ piechoty Haradu: z tego wszystkiego, co on tam widzia³, mog³a siê z ni¹ równaæ tylko trollijska - a teraz rzecz jasna ju¿ nikt.No a mumakile to mumakile - broñ niemal doskona³a.Gdyby nie stracili dwudziestu sztuk w przeklêtej leœnej zasadzce - nie wiadomo jak potoczy³yby siê sprawy na Polach Pelennoru.Boj¹ siê ognistych strza³? To nie problem: trzeba bêdzie to uwzglêdniæ podczas tresury m³odych.Có¿, Zachód sam wybra³ swój los, zmiataj¹c stoj¹cy miêdzy nim i Haradrimami Mordor.* * *Poganiacz Mbanga ¿y³ problemami znacznie mniej globalnymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •