[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Saper cieszył się, że tylko on obejrzał się i zobaczył około dwudziestu bhok’arala, które siedziały na klifie, machając do nich łapkami na pożegnanie, oraz Iskarala Krosta, który omal nie wypadł przez okno, próbując strącić miotłą najbliższe stworzonka.Armia Apokalipsy dowodzona przez renegata Korbolo Doma obozowała na porośniętych zdeptaną trawą wzgórzach, stanowiących południową granicę równiny.Na każdym ze wzniesień ustawiono namioty dowodzenia, nad którymi powiewały chorągwie rozmaitych plemion i samozwańczych batalionów.Między składającymi się z wozów i namiotów miasteczkami wałęsały się olbrzymie stada bydła i koni.Granicę obozu znaczyły trzy nierówne szeregi ukrzyżowanych jeńców.Wokół każdej z ofiar roiły się kanie, rhizany i ćmy płaszczowe.Zewnętrzny szereg ustawiono nad wałami i okopami w odległości niespełna pięćdziesięciu kroków od miejsca, w którym ukrył się Kalam.Skrytobójca leżał na brzuchu w wysokiej, pożółkłej trawie.Zewsząd otaczał go buchający z wypalonej ziemi żar, któremu towarzyszyła woń pyłu i szałwii.Obłaziły go owady.Ich nóżki wydeptywały na jego dłoniach i przedramionach bezładne ścieżki.Skrytobójca ignorował insekty, przyglądając się najbliższej z ukrzyżowanych ofiar.Malazański chłopak mógł mieć dwanaście, najwyżej trzynaście lat.Jego ręce, od barków aż po nadgarstki, pokrywały ćmy płaszczowe, które nadawały im wygląd skrzydeł.Na dłoniach i stopach, tam gdzie ciało i kość przebito gwoździami, kłębiły się skupiska rhizanów.Chłopak nie miał oczu ani nosa, a jego twarz przerodziła się w jedną wielką ranę.Mimo to żył jeszcze.Ten obraz wżarł się w serce Kalama niczym trawiący brąz kwas.Jego kończyny ogarnął chłód, jakby życie z nich odpływało, gromadząc się we wnętrznościach.Nie mogę go uratować.Czy choćby przyśpieszyć jego śmierci w akcie miłosierdzia.Ani tego chłopaka, ani żadnego z setek ukrzyżowanych tu Malazańczyków.Jestem bezsilny.Ta świadomość była szeptem szaleństwa.Skrytobójca bał się panicznie tylko jednego: bezradności.Nie bezradności więźnia czy ofiary tortur – zaznał już tego losu i wiedział, że na mękach można złamać każdego.absolutnie każdego.Ale to.Bał się, że okaże się pozbawiony znaczenia, niezdolny nic osiągnąć, w żaden sposób wpłynąć na świat poza swym ciałem.Tę właśnie świadomość oglądana scena wypaliła mu w duszy.Nie mogę zrobić nic.Zupełnie nic.Wpatrywał się w ślepe oczodoły odległego o pięćdziesiąt kroków chłopaka i ten dystans zmniejszał się z każdym jego oddechem, aż wydało mu się, że jest tak blisko, iż mógłby musnąć wargami spękane od słońca czoło ofiary.Wyszeptać do jej ucha kłamstwa: twoja śmierć nie zostanie zapomniana, podobnie jak prawda o twym bezcennym życiu, którego wciąż się czepiasz, gdyż jest wszystkim, co masz.Nie jesteś sam, chłopcze.Wszystko to kłamstwa.Chłopak był sam.Sam ze swym dogasającym życiem.A gdy już będzie trupem, gdy zgnije, spadnie z krzyża i legnie razem z innymi wokół miejsca, gdzie ongiś obozowała armia, zostanie zapomniany.Kolejna anonimowa ofiara.Jedna z niewyobrażalnie wielu.Imperium wywrze zemstę – jeśli zdoła – i liczba zabitych jeszcze wzrośnie.Jego groźba zawsze brzmiała następująco: „za wszystko, co uczyniliście nam i naszym przyjaciołom, odpłacimy wam z dziesięciokrotną nadwyżką”.Jeśli Kalamowi uda się zabić Laseen, być może zdoła również osadzić na tronie kogoś, kto będzie miał wystarczająco silny kręgosłup, by nie potrzebować do rządzenia permanentnego kryzysu.Skrytobójca i Szybki Ben mieli upatrzonego kandydata.Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.Dla tych ofiar było już jednak za późno.Odetchnął głęboko.Dopiero teraz zauważył, że leży na mrowisku i jego mieszkanki z wielką stanowczością nakazują mu odejść.Przygniotłem ich świat swym boskim ciężarem i mrówkom to się nie podoba.Jesteśmy bardziej do siebie podobni, niżby się zdawało.Kalam wycofał się przez trawę.To w końcu nie pierwsza potworna scena, jaką widziałem.Żołnierz uczy się nosić najprzeróżniejsze rodzaje zbroi i dopóki wykonuje swój zawód, jest w miarę bezpieczny.Bogowie, nie sądzę, bym podczas pokoju mógł zachować zdrowe zmysły!Osłabiony tą mrożącą krew w żyłach myślą Kalam dotarł na przeciwległy stok wzgórza, gdzie ofiary nie mogły go widzieć.Rozejrzał się wokół w poszukiwaniu śladów obecności Apt, wydawało się jednak, że demonica zniknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •