[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pchałam się tam z siłą trąby powietrznej, niewątpliwie pod wpływem przedwojennych lektur, aż w końcu postawiłam na swoim.Dodatkowy argument stanowiła histeryczna potrzeba usunięcia mnie z ulic miasta, byłam dużą dziewczynką i możliwe, że wyglądałam na czternaście lat, a takie w łapankach już brano.Coś z tą grójecką szkołą było nie tak, alternatywę stanowiła szkoła w Warszawie, no a tu, przy plątaniu się po ulicach, mogło mi się przytrafić najgorsze.Pchać się, pchałam i łaknęłam tego internatu jak kania dżdżu, ale to w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało, że jadąc tam dorożką w celu pozostania, byłam w stanie paniki.Emocje mnie dusiły.Pierwszy raz wreszcie miałam zostać sama, bez żadnej rodziny, w obcym otoczeniu, chciałam bez granic i bałam się panicznie.Jednakże chcenie przemogło i nie zawahałam się ani na chwilę.Spodobało mi się w internacie i przystosowałam się błyskawicznie, szczególnie że na pierwszą kolację podano jedną z moich ulubionych potraw.Kluski kartoflane, nie w postaci kopytek, tylko okrągłe, polanę masełkiem z tartą bułeczką.Obyczaje poznałam i przyjęłam natychmiast.Książek do nauki było mało i dziewczynki w ogóle nie mogły ich posiadać przy sobie, bo przedmiotów udzielano zakazanych.Polski język, literatura, historia i tym podobne.Szczególnie historia mogła mieć ciężkie konsekwencje, o czym wiedziały nawet małe dzieci, i codziennie cały ten naukowy chłam był odnoszony do klauzury.Odnosiły wyznaczone dyżurne, zawsze dwie, też bywałam wyznaczana i każde wejście do tej zamkniętej części, sanktuarium sióstr, wydawało mi się prawie świętokradztwem.W internacie właśnie po raz pierwszy dała mi do wiwatu moja upiorna wyobraźnia, bo tamtej poprzedniej historii z księdzem nie liczę, mogłam wtedy po prostu nic nie myśleć.Teraz wyszło wyraźnie i jakiekolwiek wątpliwości nie znalazły miejsca dla siebie.Zważywszy braki w podręcznikach i niebezpieczeństwo pozostawiania ich w rękach uczennic, nauka odbywała się w ten sposób, że siostra miała wykład, którego należało uważnie słuchać, możliwie mało notować, a potem utrwalić go sobie w pamięci.Na następnej lekcji powtarzano treść poprzedniej i jechano dalej.Za którymś razem padło na mnie i okazało się, że krewa, nie pamiętam ani jednego słowa i w ogóle nie mam zielonego pojęcia o treści tej poprzedniej lekcji.Zrobiła się lekka draka, bo w końcu nie byłam złą uczennicą, debilizm ze mnie żadną stroną nie wyłaził, cóż się zatem stało? Może jestem chora…?— Dziecko — mówiła do mnie siostrzyczka niemal z przerażeniem.— Przecież uważałaś! Słuchałaś, co mówię, cały czas patrzyłaś na mnie! Widziałam to na własne oczy!Możliwe, że patrzyłam na nią i ona mnie widziała, ja jej natomiast z całą pewnością nie.Mogła jej znienacka wyrosnąć ruda broda i czarne wąsy, nie dostrzegłabym tego.Z przeraźliwą wyrazistością widziałam na jej miejscu wyimaginowany świat i wyimaginowane sceny, jakąś historię, która rozgrywała się przede mną, a której źródłem mogło być byle jakie pierwsze zdanie.Sama pojąć nie umiałam, jakim cudem umknęło mi całe godzinne gadanie, przecież naprawdę nie zajmowałam się niczym i szczerze wydawało mi się, że słucham wykładu.Ze skruchą i we łzach wyznałam w końcu, że musiałam się chyba zamyślić.Nic kompletnie nie pamiętam.Siostrzyczka przyjęła wyjaśnienie, zganiła mnie łagodnie, sytuacja powtórzyła się jeszcze parę razy i rezultat był okropny.Mianowicie dostałam dwóję z gramatyki polskiej.Tu już wystąpiła siostra przełożona.Mowę do mnie trzymała krótką, ale treściwą.— Dziecko — rzekła tonem straszliwego potępienia.— Dwója z języka polskiego…?! W czasie okupacji…?! Teraz, kiedy mamy Niemców…?!Wstrząsnęła mną do tego stopnia, że prawidła gramatyki polskiej doskonale pamiętam do dziś.Nie mają dla mnie tajemnic imiesłowy czynne i bierne, stopniowanie przysłówków, wszelkie formy czasowników i rozbiór logiczny zdania.Dwóję zamieniłam na piątkę w ciągu sześciu tygodni, patriotyzm zadziałał bezbłędnie.W tymże internacie i przy powyższej okazji dowiedziałam się, że nie istnieje w polskim języku słowo „żeśmy”.Nie ma: „żeśmy poszli”, jest: „poszliśmy” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •