[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DotarÅ‚a do wysypanego żwirem placyku.Tu musiaÅ‚a zwolnić.Do tej poryw panice nawet nie poczuÅ‚a, że biegnie boso.Ale zetkniÄ™cie z drobnymi kamyka-mi uzmysÅ‚owiÅ‚o jej to boleÅ›nie.Teraz posuwaÅ‚a siÄ™ czymÅ› w rodzaju marszobiegu.KierowaÅ‚a siÄ™ do bocznego wejÅ›cia, ale gdy zbliżyÅ‚a siÄ™ do atrapy mostu zwodzo-nego, zauważyÅ‚a, że wejÅ›cie frontowe jest szczęśliwym zbiegiem okolicznoÅ›ciotwarte na oÅ›cież.Ciężko dyszÄ…c wpadÅ‚a do Å›rodka.PrzebiegÅ‚a przez ciemny hol do wielkiegosalonu, gdzie przez wysokie poÅ‚udniowe okno sÄ…czyÅ‚a siÄ™ sÅ‚aba poÅ›wiata.ByÅ‚y toÅ›wiatÅ‚a pobliskiego miasta odbite od nisko sklepionej pokrywy chmur.Kim planowaÅ‚a przejść przez jadalniÄ™ do kuchni, a stamtÄ…d do skrzydÅ‚a dlasÅ‚użby, ale nie dotarÅ‚a daleko, gdy nagle zderzyÅ‚a siÄ™ z Eleanor.Mokra koszulanocna z biaÅ‚ej koronki oblepiaÅ‚a jÄ… niczym druga skóra.Kim stanęła jak wryta, na chwilÄ™ sparaliżowana strachem.WiedziaÅ‚a teraz, żemiaÅ‚a racjÄ™: to jÄ… widziaÅ‚a, jak biegÅ‚a przez pole.Kim już miaÅ‚a jÄ… ostrzec przedEdwardem, ale gdy w półmroku zobaczyÅ‚a jej twarz, sÅ‚owa uwiÄ™zÅ‚y jej w gar-dle.MiaÅ‚a ten sam niewymownie przerażajÄ…cy wyraz co twarz Edwarda, kiedy goobudziÅ‚a.Co gorsza, usta Eleanor byÅ‚y umazane krwiÄ…, jakby przed chwilÄ… jadÅ‚asurowe miÄ™so.Zderzenie z Eleanor kosztowaÅ‚o Kim utratÄ™ przewagi nad Edwardem.WpadÅ‚do pomieszczenia, spazmatycznie Å‚owiÄ…c powietrze.ZawahaÅ‚ siÄ™.W półmrokumierzyÅ‚ Kim dzikim spojrzeniem.Mokre wÅ‚osy oblepiaÅ‚y jego czaszkÄ™.MiaÅ‚ nasobie tylko baweÅ‚nianÄ… koszulkÄ™ i spodenki gimnastyczne, jedno i drugie uwalanebÅ‚otem.Kim odwróciÅ‚a siÄ™ do niego.Zmiana, jaka w nim zaszÅ‚a, jeszcze raz zaparÅ‚a jejdech w piersiach.Rysy byÅ‚y niby te same, a jednak kompletnie inne, znieksztaÅ‚-cone przez zwierzÄ™cÄ… wÅ›ciekÅ‚ość.RuszyÅ‚ ku niej, ale nagle znów siÄ™ zatrzymaÅ‚, spostrzegÅ‚szy swojÄ… współpra-cowniczkÄ™.Chwilowo przestaÅ‚ zwracać uwagÄ™ na Kim i zaczÄ…Å‚ podkradać siÄ™ doEleanor.Gdy dzieliÅ‚a ich już tylko odlegÅ‚ość ramienia, ostrożnie podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™,odrzuciÅ‚ jÄ… nieco do tyÅ‚u i zaczÄ…Å‚ wÄ™szyć.Eleanor zrobiÅ‚a to samo.Powoli krążyliwokół siebie.Kim wstrzÄ…snÄ…Å‚ dreszcz.MiaÅ‚a wrażenie, że wszystko to dzieje siÄ™ w koszmar-nym Å›nie, że ma przed oczyma dwie dzikie bestie, które spotkaÅ‚y siÄ™ w dżungli288 i badajÄ…, które jest Å‚owcÄ…, a które ofiarÄ….KorzystajÄ…c z ich zaabsorbowania sobÄ….Kim zaczęła siÄ™ powoli wycofywać.Gdy zobaczyÅ‚a, że ma wolnÄ… drogÄ™ do jadalni, zerwaÅ‚a siÄ™ do biegu.GwaÅ‚townyruch zaalarmowaÅ‚ tamtych dwoje.Jakby gnani pierwotnym instynktem drapieżni-ka rzucili siÄ™ w poÅ›cig.PrzebiegajÄ…c jadalniÄ™ Kim chwyciÅ‚a od stoÅ‚u kilka krzeseÅ‚ i rzuciÅ‚a za siebie,w nadziei że przeszkodzi swoim przeÅ›ladowcom.DaÅ‚o to lepszy skutek, niż przy-puszczaÅ‚a.Nieoczekiwana przeszkoda zupeÅ‚nie ich zaskoczyÅ‚a i, jakby nie umielizareagować na zmianÄ™ warunków, wpadli prosto na nie.Z ohydnym, nieludzkimwrzaskiem runÄ™li na podÅ‚ogÄ™.Ale ta puÅ‚apka nie zatrzymaÅ‚a ich na dÅ‚ugo.GdyKim przekraczaÅ‚a próg skrzydÅ‚a dla sÅ‚użby, rzuciÅ‚a szybkie spojrzenie przez ra-miÄ™ i zobaczyÅ‚a, że oboje sÄ… znów na nogach i niepomni siniaków prÄ… naprzód,odrzucajÄ…c krzesÅ‚a z drogi.Nie zwalniajÄ…c biegu, Kim zaczęła wzywać pomocy.DopadÅ‚a schodów.CiÄ…-gle krzyczÄ…c pognaÅ‚a na piÄ™tro.Bez wahania pchnęła drzwi do pokoju, który, jakwiedziaÅ‚a, zajmowaÅ‚ François.LeżaÅ‚ w łóżku i spaÅ‚ przy zapalonym Å›wietle.Kim podbiegÅ‚a do łóżka woÅ‚ajÄ…c go po imieniu.PotrzÄ…snęła nim gorÄ…czkowo,ale siÄ™ nie obudziÅ‚.Kim krzyknęła jeszcze gÅ‚oÅ›niej i znów chciaÅ‚a nim szarpnąć,gdy nagle zamarÅ‚a.Mimo skrajnej paniki skojarzyÅ‚a, że i Edwarda tak trudno byÅ‚odobudzić.Cofnęła siÄ™.François z wolna otworzyÅ‚ oczy.Jego twarz, tak samo jak twarzEdwarda, ulegÅ‚a upiornej przemianie.Oczy mu siÄ™ zwÄ™ziÅ‚y, a górna warga skur-czyÅ‚a siÄ™, obnażajÄ…c zÄ™by.Z jego gardÅ‚a wydobyÅ‚ siÄ™ nieludzki ryk.W sekundÄ™przeistoczyÅ‚ siÄ™ w bezrozumnÄ…, rozszalaÅ‚Ä… bestiÄ™.Kim obróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie, chcÄ…c uciec z pokoju, ale w tej chwili Edwardi Eleanor pojawili siÄ™ w drzwiach blokujÄ…c wyjÅ›cie.Bez chwili wahania skrÄ™ciÅ‚aprzez drzwi przejÅ›ciowe do należącego do apartamentu maÅ‚ego saloniku i stamtÄ…dwydostaÅ‚a siÄ™ na korytarz.DopadÅ‚a klatki schodowej, wbiegÅ‚a na nastÄ™pne piÄ™troi wpadÅ‚a do innego zamieszkanego pokoju.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ w progu, przytrzymujÄ…c otwarte drzwi.Na podÅ‚odze siedzieliprawie nadzy Curt i David, cali w bÅ‚ocie.Z wÅ‚osów Å›ciekaÅ‚a im woda.Najwyraz-niej przed chwilÄ… wrócili z dworu.Przed nimi leżaÅ‚ rozszarpany kot.Twarze ich,podobnie jak twarz Eleanor, byÅ‚y uwalane krwiÄ….Kim zatrzasnęła drzwi.UsÅ‚yszaÅ‚a kroki tamtych na schodach.Obróciwszy siÄ™,otworzyÅ‚a inne drzwi, do głównej części zamku.Dobrze, że znaÅ‚a teren.PrzebiegÅ‚a caÅ‚Ä… amfiladÄ™.Jako że okna wychodziÅ‚y na poÅ‚udnie, byÅ‚o tu tro-chÄ™ Å›wiatÅ‚a, tak samo jak w wielkim salonie.DziÄ™ki temu udawaÅ‚o jej siÄ™ omijaćstoliki, krzesÅ‚a i sofy.Ale pÄ™dzÄ…c na zÅ‚amanie karku poÅ›liznęła siÄ™ na dywani-ku i huknęła w drzwi prowadzÄ…ce do skrzydÅ‚a goÅ›cinnego.ChwilÄ™ zmagaÅ‚a siÄ™z klamkÄ…; udaÅ‚o siÄ™! Korytarz byÅ‚ pogrążony w ciemnoÅ›ciach, ale Kim wiedziaÅ‚a,że nie ma tu mebli, i pobiegÅ‚a na oÅ›lep.289 NagÅ‚y ból uprzytomniÅ‚ jej, że wpadÅ‚a na niespodziewanÄ… przeszkodÄ™.JakiÅ›stół wbiÅ‚ siÄ™ jej w brzuch.StraciÅ‚a równowagÄ™ i upadÅ‚a przy akompaniamencieogÅ‚uszajÄ…cego Å‚oskotu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •