[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.My jesteśmy najwyżsi, gdyż mamy do tego prawo.Teraz powiedzcie mi: - Jeśli jesteście słabi.?- Umrzemy - odparł chór pozbawionych wyrazu głosów.- Jeśli poddacie się uczuciom.?- Zginiemy.- Jeśli.Wyłączyłem głośnik z uczuciem, że usłyszałem więcej niż dość jak na początek.Przez wszystkie te lata, gdy miałem do czynienia z szarymi, nigdy nie zadałem sobie trudu, by zastanowić się, dlaczego są tym, czym są.Przyjmowałem ich obcość i obrzydliwość, ale dopiero te podsłuchane kwestie uzmysłowiły mi, że ich bezduszność i brutalność nie są przypadkowe.Ta osada, założona z pewnością z uwagi na surowce naturalne, gdyż nikt nie mógł być na tyle szalony, aby próbować skolonizować coś takiego, nie była przystosowana do samodzielnego przetrwania.Gdy w wyniku lokalnej wojny, czy może załamania, została odcięta od reszty świata i zapomniana, spowodowało to wymarcie większości mieszkańców.Przeżyła garść, o ile można mówić o przeżyciu, i to kosztem porzucenia tego co ludzkie w człowieku, koncentrując się na przetrwaniu.Wygrali, ale tracąc człowieczeństwo.Stali się umysłowymi kalekami, czymś co pisarze SF określali mianem androidów białkowych - organizmami obdarzonymi inteligencją, ale nie znającymi uczuć.Filozofia Moralna ma sens jedynie na tej planecie.Wszędzie indziej musi zostać uznana za jedną wielką bzdurę.Choć z ich punktu widzenia w stu procentach słuszna, bo dla nich cała reszta świata to słabeusze i głupcy kierujący się uczuciami, a nie rozsądkiem.Oni byli faktycz­nie najlepszą rasą zdobywców, jaką wymyślił wszechświat, a ponieważ nie było ich wielu, posługiwali się innymi.Zorganizowali inwazyjne imperium.Korpus rozbił je w puch, w czym miałem swój udział.Teraz powtórnie wlazłem im w łapy.Ta szkoła zaś była ich obozem treningowym, w którym dzieciaki przekształcano w miniaturowe kopie dorosłych.To miejsce, w którym z perwersyjną zaciekłością uprawiano sadystyczne praktyki na całej rasie, fascynowało mnie.Równocześnie zrobiło mi się przyzwoicie ciepło, toteż zacząłem przemyśliwać, czym by tu się zająć, poza chowaniem się po ciemnych korytarzach.Następna szyba ukazała wnętrze pracowni, w której przeby­wała starsza grupa uczniów zajmujących się jakimiś sprzętami.Jakimiś? Znów coś zimnego lazło mi po plecach.Połówkę takiego urządzenia miałem jeszcze na sobie.Metalowe pudełko z guziczkami plus kabel zakończony obrożą.Powolutku włączyłem głośnik.-.różnica jest w zastosowaniu, nie w teorii.Składacie i testujecie te axion feeds, aby zaznajomić się z ich zastosowaniem.Gdy przejdziecie do pracy z nimi, mieli wiedzę praktyczną, która jest bardzo pomocna, otwórzcie diagramy na stronie trzydziestej.Axion feeds.O tym powinienem wiedzieć więcej.Było to jedynie przypuszczenie, ale wydawało mi się, że tego drobiazgu nie zapamiętałem, choć widywałem go dość często.Krasnoludek w żelaznych kapciach, który spacerował po moim umyśle według własnego widzimisię, zmieniając moje wspomnienia i pamięć.Miałem wielką ochotę dostać coś takiego w swoje ręce.Wszystko to świadczyło o wyższym niż zwykle zidioceniu.Stać tu, jak sadysta przeżywający najpiękniejsze chwile swego życia i nie myśleć o flankach.Ponieważ włączyłem głośnik, nie byłem w stanie usłyszeć zbliżających się kroków.Nadchodzącego dostrzegłem dopiero, gdy wyłonił się zza rogu i prawie wpadł na mnie.13W takich sytuacjach akcję ceniłem zawsze wyżej niż myś­lenie: najpierw uspokoić gościa, potem dopiero się zastanawiać.Złapałem go za gardło, on natomiast zamiast się uciszyć, przemówił:- Witamy w Szkole Yuu Bavete, Jamesie di Griz.Miałem nadzieję, że trafisz tutaj.Miał pomarszczoną skórę i dopiero po tym zorien­towałem się, że jest stary, bardzo stary.Przez cały czas, gdy moje palce ściskały jego krtań, nie poruszył się, spokojnie patrząc mi w oczy.Jestem dobrze wyszkolony, przyzwyczajony do walki wręcz i do zabijania, ale duszenie spokojnie obserwujących ten zabieg pradziadków nie jest moją mocną stroną.Palce rozluźniły się same, spojrzałem mu w oczy i warknąłem ostro:- Piśnij o pomoc i jesteś trupem.- To ostatnie na co mam ochotę.Nazywam się Hanasu i chciałem cię spotkać od chwili twej ucieczki.Zrobiłem co mogłem, aby cię tu sprowadzić.- Czy nie miałbyś nic przeciw temu, aby to trochę uściślić?- Oczywiście.Ledwo usłyszałem przez radio o ucieczce, starałem się wejść w twoje położenie.Jeśli poszedłbyś w stronę wschodu lub południa, skończyłbyś w zabudowaniach miasta, w których szybko by cię złapali.Na północy miałeś morze, a więc jedynie idąc na zachód miałeś szansę, a zachód to tu.Opierając się na tym, zmieniłem dzisiejsze zajęcia i zdecydowałem, że chłopcy potrzebują więcej ćwiczeń.Teraz wszyscy, co do jednego, zamiast spać, muszą odrabiać stracone godziny, a mają w nogach niezłą liczbę mil, za co zresztą serdecznie mnie nienawidzą.Ich narciarskie trasy nieprzypadkowo zresztą biegły na południe, potem na wschód i z powrotem tu, dość sporym łukiem.Wszystko to w tym celu, abyś podążył ich śladem, jeśli ich spotkasz.Zrobiłeś tak?- Owszem - nie widziałem powodu, aby kłamać.- Co teraz zamierzasz zrobić?- Co? Porozmawiać oczywiście.Nie widziano ci jak dotąd?- Nie.- Jest lepiej, niż sądziłem.Spodziewałem się, że będę musiał użyć axion feeds.Powinienem pamiętać, że jesteś specem w tych sprawach.Drugie wyjście z tego korytarza obserwacyjnego jest w moim gabinecie.Pozwolisz?- Po co? Czekają tam na mnie?- Nie, chcę z tobą spokojnie porozmawiać.- Nie wierzę ci.- Rozumiem, ale wybór masz niewielki.Jeśli nie zabiłeś mnie od razu, to jest wątpliwe, abyś chciał to uczynić teraz.Idź za mną - po czym najspokojniej odwrócił się i odszedł.Jedyne co mogłem zrobić, to udać się za nim i trzymać się jak najbliżej.Możliwe, że nie byłem w stanie go udusić, ale z pewnością byłem w stanie zrobić mu coś innego, jeśli tylko ogłosiłby jakiś alarm.W korytarzu było sporo okien, ale przy żadnym nie miałem ani okazji, ani chęci przystanąć.Zresztą dość szybko wspięliśmy się na krótkie schodki i dotarliśmy do drzwi.Powstrzymałem go, gdy dotykał klamki.- Co tam jest?- Jak już mówiłem, mój gabinet.- Jest tam ktoś?- Wątpię.Nikomu nie wolno tam przebywać pod moją nieobecność.- Jeśli pozwolisz, to sprawdzę osobiście.Zrobiłem to i okazało się, że miał rację.Przeszukując pokój czułem, jak dostaję zeza patrząc jednym okiem na kąty, a drugim cały czas na niego.Wąskie okno otwierało się na głęboką czerń, ściany pokryte były regałami pełnymi książek, w kącie zaś stało biurko i parę krzeseł.Kazałem mu usiąść możliwie daleko od biurka, gdzie były umiesz­czone wszystkie przyciski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •