[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król i dwaj panowie patrzyli na niego szeroko otwartymi oczyma.W tej chwili drzwiotworzyÅ‚y siÄ™ i weszÅ‚a hurma dygnitarzy wojskowych i cywilnych: generaÅ‚owie Ubald, Ar-ciszewski, podkanclerzy litewski Sapieha, starosta rzeczycki, pan sandomierski.WszyscystanÄ…wszy za królem patrzyli na przybysza  król zaÅ› rzekÅ‚: KtoÅ› ty?Nęóarz otworzyÅ‚ usta, chciaÅ‚ mówić, ale skurcz chwyciÅ‚ go za szczÄ™kÄ™, broda zaczęłamu drgać i zdoÅ‚aÅ‚ wyszeptać tylko: Ze& Zbaraża! Wina mu dajcie!  rzekÅ‚ jakiÅ› gÅ‚os.Podano w mgnieniu oka napeÅ‚niony kubek  przybysz wypiÅ‚ go z wysileniem.Przezten czas kanclerz zrzuciÅ‚ z siebie deliÄ™³¹t ³ i okryÅ‚ niÄ… jego ramiona. Możesz teraz mówić?  pytaÅ‚ po niejakim czasie król. MogÄ™  odpowieóiaÅ‚ pewniejszym gÅ‚osem rycerz. KtoÅ› jest? Jan Skrzetuski& porucznik husarski& W czyjej sÅ‚użbie? Wojewody ruskiego.Szmer rozszedÅ‚ siÄ™ po sali. Co sÅ‚ychać u was? co sÅ‚ychać?  pytaÅ‚ gorÄ…czkowo król. Nęóa& głód& jedna mogiÅ‚a&Król zasÅ‚oniÅ‚ oczy. Jezusie NazareÅ„ski! Jezusie NazareÅ„ski!  mówiÅ‚ cichym gÅ‚osem.Po chwili znów spytaÅ‚: DÅ‚ugo siÄ™ możecie trzymać? Prochów brak.Nieprzyjaciel w waÅ‚ach& SiÅ‚a³¹t t go? Chmielnicki& Chan ze wszystkimi ordami. Chan jest? Tak&NastaÅ‚o gÅ‚uche milczenie.Obecni spoglÄ…dali po sobie  niepewność odmalowaÅ‚a siÄ™na wszystkich twarzach. JakżeÅ›cie mogli wytrzymać?  spytaÅ‚ kanclerz z akcentem wÄ…tpliwoÅ›ci.Na te sÅ‚owa Skrzetuski podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™, jakby nowa wstÄ…piÅ‚a weÅ„ siÅ‚a; bÅ‚yskawicadumy przebiegÅ‚a mu przez twarz i odrzekÅ‚ nadspoóiewanie silnym gÅ‚osem: DwaóieÅ›cia szturmów odpartych, szesnaÅ›cie bitew w polu wygranych, siedm-óiesiÄ…t pięć wycieczek&I znowu nastaÅ‚o milczenie.Wtem król wyprostowaÅ‚ siÄ™, wstrzÄ…snÄ…Å‚ perukÄ… jak lew grzywÄ…, na żółtawÄ… twarz wy-stÄ…piÅ‚y mu rumieÅ„ce, a oczy pÅ‚omieniaÅ‚y. Na Boga!  krzyknÄ…Å‚  dosyć mi tych rad, tego stania, tej zwÅ‚oki! Jest chan czygo nie ma& przyszÅ‚o pospolite ruszenie czy nie przyszÅ‚o, na Boga! Dosyć mi tego! òiÅ›jeszcze ruszamy pod Zbaraż! Pod Zbaraż! pod Zbaraż!  powtórzyÅ‚o kilkanaÅ›cie silnych gÅ‚osów.Twarz przybysza rozjaÅ›niÅ‚a siÄ™ jak zorza. MiÅ‚oÅ›ciwy królu i panie  rzekÅ‚. Przy tobie żyć i umierać!&Na te sÅ‚owa szlachetne serce królewskie zmiÄ™kÅ‚o jak wosk i nie zważajÄ…c na wstrÄ™tnÄ…postać rycerza pan Å›cisnÄ…Å‚ mu gÅ‚owÄ™ rÄ™koma i rzekÅ‚:³¹t ³ e i  roóaj pÅ‚aszcza.³¹t t i (starop.)  dużo, wiele.Ogniem i mieczem 456  MilszyÅ› mi niżeli inni w atÅ‚asach.Na MatkÄ™ NajÅ›wiÄ™tszÄ…, mniejszych starostwaminagraóajÄ…  jakoż nie bęóie to bez nagrody, coÅ› uczyniÅ‚& Nie przecz! dÅ‚użnikiem cijestem!A inni zaraz poczÄ™li wykrzykiwać za królem: Nie byÅ‚o jeszcze wiÄ™kszego rycerza! Ten jest i mięóy zbaraskimi najprzedniejszy! NieÅ›miertelnÄ…Å› chwaÅ‚Ä™ pozyskaÅ‚! JakżeÅ› to siÄ™ przez Kozaków i Tatarów przedarÅ‚?& W bÅ‚otach siÄ™ ukrywaÅ‚em, w trzcinach, lasami szedÅ‚em& błąóiÅ‚em& nie jadÅ‚em. Jeść mu dajcie!  krzyknÄ…Å‚ król. Jeść!  powtórzyli inni. Okryć go! Niech ci jutro konia i szaty daóÄ…  rzekÅ‚ znowu król. Na niczym ci zbywaćnie bęóie.Wszyscy przeÅ›cigali siÄ™ za przykÅ‚adem króla w pochwaÅ‚ach dla rycerza.Wnet poczÄ™togo znowu zarzucać pytaniami, na które z najwiÄ™kszÄ… trudnoÅ›ciÄ… odpowiadaÅ‚, bo osÅ‚abie-nie ogarniaÅ‚o go coraz wiÄ™ksze i ledwie już na wpół byÅ‚ przytomny.Wtem przyniesionoposiÅ‚ek, a zarazem wszedÅ‚ ksiąó Cieciszowski, kaznoóieja królewski.RozstÄ…pili mu siÄ™ dygnitarze, bo byÅ‚ to ksiąó wielce uczony, poważmy i sÅ‚owo jegoprawie wiÄ™cej jeszcze znaczyÅ‚o u króla niż kanclerskie, a z ambony wypowiadaÅ‚, bywaÅ‚o,takie rzeczy, których i na sejmie nie baróo kto Å›miaÅ‚ poruszyć [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •