[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały świat zwolnił.Wszystkie moje myśli były takie powolne.Uświadomiłam sobie, że jestem w stanie szoku.Z policzka nadal leciała mi krew.Nie tak mocno jak na początku, alejednak.Trzymałam przy ranie chusteczkę, chwilę pózniej patrzyłam na nią iokazywało się, że jest czerwona i że rozpada się, po czym wyjmowałam nową.I tak raz za razem.822RLT Jakie to dziwne, że miałam w torbie paczkę chusteczek, pomyślałam.Nienależę do osób, które je noszą na co dzień.Ale kiedy zajrzałam do torby, onetam były, jak.jak.mali pomocnicy.Dłoń pulsowała mi z bólu, szokującego, groznego bólu, takintensywnego, że o mało nie zwymiotowałam.A potem przez ból przebiła się moja wściekłość, przywracając mi siłę.Pieprzony Paddy de Courcy.Niedobrze mi było na myśl o tym, co mi zrobił.To było niewiarygodnie upokarzające.Wykorzystał to, że jest ode mniesilniejszy.Ale teraz był udupiony.Kiedy tylko trochę odsapnę, wezwę taksówkę ikażę się zawiezć na najbliższy posterunek policji  na Pearse Street  a potemkażę go aresztować za napaść.Pożałuje, że ze mną zadarł.Nie byłam jakąś tamgłupią dziewczyną, która tak za nim szalała, że będzie trzymać buzię nakłódkę.Nigdy o tobie nie zapomniałem, zawsze wiedziałem, gdzie pracujesz,zawsze czytałem twoje artykuły.Teraz byłam pewna, że wszystko to, co mipowiedział, kiedy zaczęliśmy pracę nad książką, było prawdą.Ale niepochlebiało mi to teraz, uważałam, że były to złowieszcze słowa.Może nie zależało mu na mnie, kiedy byłam nastolatką, ale miałampewność, że kiedy jedenaście lat temu nie poszłam z nim do domu, zostawiłoto w nim zadrę.Paddy de Courcy zapewne nieczęsto spotykał się z odmową.Od tamtego czasu niewątpliwie uważał mnie za niedokończoną sprawę.Niepriorytetową  nie byłam aż tak ważna  ale odłożoną na pózniej, urazę, zaktórą trzeba się będzie odegrać, jeśli nadarzy się taka okazja.Do policzka przyłożyłam ostatnią chusteczkę.Nie mogłam tu dłużejzostać.Musiałam wstać i udać się na Pearse Street.823RLT Wstałam i w tym momencie dotarło do mnie, że nie mogę donieść naPaddy'ego.Wszystkie grozby, jakie pojawiły się w mojej głowie, były jedyniebrawurą, ponieważ wiedziałam, jak dokładnie brzmiałaby rozmowa zposterunkowym. Dlaczego pan de Courcy panią zaatakował? Ponieważ był na mnie zły. A dlaczego był na panią zły? Ponieważ nie chciałam pójść z nim do łóżka. A czy dała pani panu de Courcy jakiś powód, aby mógł sądzić, że możepani z nim pójść do łóżka? Prawdopodobnie.Tak.Nie mogłam tego zrobić.Nie dlatego, że uważałam, iż Paddy miał rację w żadnym razie  ale dlatego, że wtedy Damien by się o tym dowiedział.Straciłabym go.I dlatego byłam udupiona.Musiałam sama się z tym uporać.Imusiałam trzymać buzię na kłódkę.Ponownie usiadłam, czując, jakby mnie miała rozerwać bezradność,frustracja i wściekłość.Zakryłam lewą dłonią  tą, której nie przypalił  usta izaczęłam krzyczeć.Krzyczałam, aż z moich oczu popłynęły łzy i w głowiezaczęło mi się przejaśniać i już wiedziałam, co muszę zrobić.Musiałam wrócić do pracy.%7ładnych doniosłych gestów.%7ładnego wzywania taksówki.%7ładnegooświadczania na posterunku, że chciałabym złożyć doniesienie o popełnieniuprzestępstwa.Musiałam jedynie opatrzyć ranę, zachowywać się normalnie i wrócić dopracy.Ale jak ja wytłumaczę swoją twarz? Rękę?824RLT Co ja powiem ludziom? Co powiem Damienowi?Próbowałam wymyślić coś wiarygodnego.Ktoś na mnie wpadł? Ktośbiegł i zderzył się ze mną, i mnie przewrócił? Ale wtedy upadłabym na plecy,no nie? I uderzyłabym się w tył głowy? A nie w policzek?Okej, a może ktoś wpadł na mnie od tyłu? Tak.Lepiej.Wtedy upadłabymna twarz.Ale jak by to wyjaśniało przypalenie dłoni?Myślałam i myślałam i w końcu wymyśliłam coś takiego: potknęłam sięna obluzowanej płycie chodnikowej, przewróciłam się na twarz, upuściłampapierosa i moja ręka wylądowała na nim?Gówniana historia, ale będzie musiała wystarczyć.Wypróbowałam ją na mamusiowatej kobiecie pracującej w aptece naDawson Street. Te chodniki wołają o pomstę do nieba  rzekła. Paskudnie musiałapani upaść.Możliwe, że ta rana wymagać będzie szycia.Powinna pani iść napogotowie.Nie.Nie było aż tak zle.Nie pozwolę na to. Mogłaby mi to pani zakleić po prostu plastrem?  zapytałam. Cośantyseptycznego, a na to plaster? %7łeby przestała lecieć krew. Jak pani chce.Mówię to tylko dlatego, że taka śliczna dziewczyna niepowinna mieć blizny na policzku.Wytarła mi policzek wacikiem ze środkiem antyseptycznym. Jest pani dzielna  powiedziała. Sądziłam, że to zapiecze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •