[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Helga odetchnęła z ulgÄ…. Na pewno jeszcze ciÄ…gle siÄ™ gniewa  rzekÅ‚a. Albo tworzy, albo myÅ›li o czymÅ› piÄ™knem  dodaÅ‚a matka.ByÅ‚o to ich zwykÅ‚ym sposo-bem wyrażania siÄ™, zawsze, kiedy Halvor byÅ‚ w nastroju podobnym do dzisiejszego.Helga wyszÅ‚a pierwsza, ale natychmiast wbiegÅ‚a z powrotem. Przed furtkÄ… znowu stoizwariowany chÅ‚opak od szewca  rzekÅ‚a z odcieniem strachu i zdziwienia w gÅ‚osie. To jestpo prostu szaleÅ„stwo, sÄ…dzÄ™, że zaczyna na mnie formalnie polować. Niech sobie stoi  rzekÅ‚a matka uspokajajÄ…co. Wkrótce mu siÄ™ to znudzi.Przed furtkÄ… staÅ‚ Jörgen i szczerzyÅ‚ zÄ™by przypochlebnie.Wobec zÅ‚ego spojrzenia paniBerg, cofnÄ…Å‚ siÄ™ na drogÄ™, ale szedÅ‚ za nimi w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci, przez spory kawaÅ‚ pola. Na szczęście, jest tchórzliwy  powiedziaÅ‚a pani Berg. Tak, kiedy ty jesteÅ› przy tym; ale kiedy indziej podchodzi do mnie zupeÅ‚nie blisko i robinajokropniejsze miny.Jest przekonany, że mnie zachwyca. Helga, pomimo to, musiaÅ‚a sięśmiać. To siÄ™ wkrótce skoÅ„czy.Wczoraj rozmawiaÅ‚am z jego majstrem; powiedziaÅ‚ mi, że bÄ™-dzie musiaÅ‚ wkrótce oddalić tego chÅ‚opca, gdyż w ostatnich czasach nie można na nim wcalepolegać, a czasem nawet zupeÅ‚nie psuje robotÄ™, i to tylko ze zÅ‚ej woli.WyszÅ‚y na drogÄ™. Mamo, sÄ…dzisz, że pan Halvor bÄ™dzie kiedyÅ› wielkim poetÄ…? Tak, na pewno. Jego charakter pisma jest tak Å›miesznie okrÄ…gÅ‚y  powiedziaÅ‚a Helga w zamyÅ›leniu.Tarcza sÅ‚oneczna dotykaÅ‚a na północno-zachodzie skraju lasu; byÅ‚a okrÄ…gÅ‚a i pÅ‚aska, jakgdyby naprawdÄ™ opieraÅ‚a siÄ™ na kancie lasu.Nie rzucaÅ‚a już cieniów, lecz żarzyÅ‚a siÄ™ pÅ‚o-miennie, niby okrÄ…gÅ‚y wÄ™giel.Można byÅ‚o teraz swobodnie w niÄ… spoglÄ…dać, ale gdy siÄ™ kie-rowaÅ‚o wzrok w drugÄ… stronÄ™, gdzie pola tonęły już w mroku, wszÄ™dzie pÅ‚ywaÅ‚y maÅ‚e, zÅ‚otesÅ‚oÅ„ca na fioletowym tle.Kobiety szÅ‚y szybko naprzód, Helga z rozchylonymi ustami. Zamknij usta dziecko  rze-kÅ‚a matka. Inaczej serce ci wystygnie  dokoÅ„czyÅ‚a Helga. Nie, spójrz jakie to niezwykÅ‚e! WskazaÅ‚a przed siebie.Powietrze zdawaÅ‚o siÄ™ stawać coraz jaÅ›niejsze, tylko tuż przy ziemi byÅ‚o ciemno.Przed-mioty byÅ‚y widoczne dopiero w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci od powierzchni ziemi, zaÅ› przejÅ›cie odciemnoÅ›ci do Å›wiatÅ‚a byÅ‚o tak ostre, że wyglÄ…daÅ‚o, jak gdyby przedmioty wynurzaÅ‚y siÄ™ zczarnej cieczy.Naprzeciw nim szedÅ‚ ktoÅ›; poznaÅ‚y po zarysach.że byÅ‚a to kobieta.Od kolan wzwyż po-stać jej jarzyÅ‚a siÄ™ w czerwonym odblasku, rzucanym przez zachodzÄ…ce sÅ‚oÅ„ce.Gdy znalazÅ‚asiÄ™ w pobliżu nich, pani Berg poznaÅ‚a jÄ… po koÅ‚yszÄ…cym chodzie. La Madeleine"  szepnęłado Helgi.OdwróciÅ‚y siÄ™ i ujęły jÄ… z obu stron, dotrzymujÄ…c jej towarzystwa.Ale krok Karen staÅ‚ siÄ™dla Helgi wkrótce zbyt powolny, puÅ›ciÅ‚a jej ramiÄ™, zużywajÄ…c uzyskany czas na maÅ‚e wy-cieczki, to w jednÄ…, to w drugÄ… stronÄ™.68  No, jak tam siÄ™ powodzi ukochanemu?  spytaÅ‚a pani Berg, gdy Helga je opuÅ›ciÅ‚a nachwilÄ™.Nie wpadÅ‚o jej na myÅ›l, że nigdy nie mówiÅ‚a z Karen o niczym innym.Wobec tego, że Karen milczaÅ‚a, pani Berg powtórzyÅ‚a pytanie, myÅ›lÄ…c, że dziewczyna niedosÅ‚yszaÅ‚a.Ale gdy Karen dalej nie odzywaÅ‚a siÄ™ i spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™, domyÅ›liÅ‚a siÄ™ czegoÅ› nie-dobrego; stanęła, ujęła twarz dziewczÄ™cia obiema rÄ™kami i przybliżyÅ‚a do swojej twarzy.Ka-ren spojrzaÅ‚a na niÄ… oczami konajÄ…cej sarny. SkoÅ„czone?  spytaÅ‚a pani Berg żaÅ‚osnym gÅ‚osem. Tak. ByÅ‚o to zaledwie tchnienie. ZupeÅ‚nie, zupeÅ‚nie skoÅ„czone? Ależ dlaczego? Już mnie nie chce  szepnęła Karen. Staraj siÄ™ go odzyskać, staraj siÄ™ by ciÄ™ znów pokochaÅ‚.JesteÅ› przecież piÄ™kna  w takichwypadkach ryzykuje siÄ™ wszystko, sÅ‚yszysz  w s z y s t k o!  Pani Berg byÅ‚a podniecona.Karen odwróciÅ‚a twarz. Tak wiÄ™c jest z tobÄ…  rzekÅ‚a pani Berg cicho. Biedne dziecko!  i pocaÅ‚owaÅ‚a jÄ….KarenstaÅ‚a z opuszczonymi rÄ™kami i pozwalaÅ‚a siÄ™ caÅ‚ować, patrzÄ…c jej tylko w oczy ze smutkiem.Pani Berg czuÅ‚a, że Karen potrzebna byÅ‚a pociecha, ale nie wiedziaÅ‚a, co ma powiedzieć.PoczuÅ‚a ulgÄ™, kiedy doszÅ‚y do furtki i Karen siÄ™ pożegnaÅ‚a. SÄ…dzisz, że jest nieszczęśliwa? Jest taka dziwna, taka.już wiesz.I nigdy nie cofa rÄ™ki,kiedy mówi dobranoc.W koÅ„cu byÅ‚o mi zupeÅ‚nie gÅ‚upio, tak jak gdyby ta rÄ™ka miaÅ‚a upaść naziemiÄ™, gdy siÄ™ jÄ… wypuÅ›ci.Jest strasznie miÅ‚a  i Å›liczna.Uważam, że jest najÅ‚adniejsza potobie.Ale wiesz, jest taka, jak gdyby rozglÄ…daÅ‚a siÄ™ za jakimÅ› miejscem, gdzie mogÅ‚aby siÄ™poÅ‚ożyć. Helga mówiÅ‚a dalej w tym sensie, kiedy zapalaÅ‚y lampy.Pan Halvor, naprawdÄ™, byÅ‚ obrażony, dlatego nie chciaÅ‚ pójść razem na przechadzkÄ™.Tojest, wÅ‚aÅ›ciwie, uważaÅ‚ siÄ™ tylko za zasmuconego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •