[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ta gra jest bardzo stara.Sądzę, że należy ponownie rozważyć jej symbolikę - Kopnął figurę Dywinarchy w ogień.- Teraz znacznie lepiej!Goda nie spuszczała z niego wzroku.- Widziałem tylko tradycyjne figury - wyjaśnił.- Dla każdego gracza zestaw Inkarnacji, para flamenów i armia lemanów - szaroróżowe wąsy podskakiwały spazmatycznie, gdy mówił.Sięgnął pod krzesło i wydobył garść nowych figur: - Co o nich sądzisz?Brylantowy Dywinarcha, wysoka, królewska kobieta, miała twarz Gody.Nie można było się pomylić.Tak jak i druga.Obracała je w palcach, patrząc na rysy twarzy.- Oto Goquisite i Belstem zamiast flamenów i ze dwóch twórców dla wyrównania rachunku.To armia twoich pochleb­ców, a to moja.Zagrajmy.- Panie - powiedziała.- Nie drwij sobie ze mnie w ten sposób.Powiedz, po co mnie tu sprowadziłeś i pozwól mi odejść.Zmarszczył brwi.- Czego oczekujesz? Czyżbym nie był wystarczająco za­bawny? Bardzo dobrze.Tyle symboliki - wstał i przechylił stół.Goda zdusiła okrzyk paniki, kiedy figury runęły na jej kolana, kłując małymi koronami, sztyletami i strzykawkami.Zmieszały się z tymi na podłodze, a kominek wyglądał, jakby był pełen tłuczonego szkła.Dywinarcha stał, dysząc.Ogień na kominku drżał jak przerażone zwierzę.Cienie kryły się w kątach.Goda wstała powoli.Wydało jej się, że cienie stają za plecami Dywinarchy, aby użyczyć mu swej siły.- Kiedy zaczyna się bitwa - powiedział - zawieszone zostają wszystkie prawa oprócz jednego: prawa Walki.Doradcy muszą zostać generałami, a kamienie do głosowania zmieniają się w osełki.Inaczej ulegną zniszczeniu.Wybrałem ciebie, Godo Gentle, bo jesteś twórczynią, potrafisz zabijać.Z pustki powstała myśl: „Już nie”.Kiedyś takie wezwanie rozpaliłoby jej krew.Ale straciła Korę.„Już nie”.- Umieram.Po moim odejściu wybuchnie wojna.Wybra­łem więc ciebie na mojego następcę, bo będziesz potrafiła ją szybko zakończyć.Będziesz zdolna kontrolować konflikt i do­prowadzić Dywinarchię do ludzkich rządów, jak statek do portu.Utrzymasz ster.Czuję bowiem, że z ateistów w Elipsie ty jedna masz i żądzę władzy, i zdolność jej utrzymania.Potrząsnęła głową:- Dziękuję, Dywinarcho, ale nie.- Co? - Wybałuszył oczy.- Był czas, kiedy radowałabym się z twej propozycji.Ale już nie.Mam trzydzieści osiem lat - Pogładziła suknie, pokazu­jąc mu gorset ściągnięty na brzuchu, aby ukryć nadmiar tłuszczu.- Straciłam zdolność robienia duchów.Straciłam talent - wzię­ła głęboki oddech.- Straciłam moich imchrim.Sądzę, że straci­łam zdolność odczuwania.Jego wąsy stanęły dęba, drżąc z wściekłości.- Będziesz Następczynią! Wybrałem ciebie i zrobisz tak, jak ja ci rozkażę!Wybuchnęła śmiechem.- A nie lepiej powiedzieć, że byłabym dobrą Następczynią, bo w przeszłości odważyłam ci się sprzeciwić? W momencie, gdy chcesz sterować swym upadkiem, przegrywasz.- Przestał ją obchodzić ton jej słów.- Zapamiętają mnie jako Dywinarchę, który skończył wła­danie bogów! - miał głos jak pęknięty dzwon.Jęknęła, ale nie odważyła się zatkać uszu.- Nie będziesz mi bruździć!- Dywinarcho, nawet nie jestem dobrym wyborem.Twórcy już mi nie ufają.Ateiści pogardzają mną, bo jestem zbyt związana z twórcami.Flameni przestali mnie szanować odkąd wyprowa­dziłam się z Zaułka Tellury.Gdybym spróbowała ogłosić się Następcą, moje poparcie runęłoby jak domek z kart.Wyszczerzył zęby w szalonym uśmiechu.- Nie masz wyboru, pani.Moi pochlebcy już rozpuszczają pogłoski.Kiedy wrócisz na Plac Antyproroka, wszyscy ateiści w mieście poznają nowinę.A dama Ankh już zaczęła szykować fetę.Oślepiająca, ogłuszająca ciemność.Goda chwyciła się krzes­ła.Wyciągnęła dłoń do ognia, tej słabej iskierki w paszczy wyją­cej ciemności, która chciała ją pożreć.Teraz znała prawdę.Ten pokój, który nic nie ważył, i całe Miasto Delta wisiało nad wyjącą otchłanią na pajęczej nitce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •