[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nooo. Shen wachlowała się ostemplowanymi papierkami. Tak da się żyć! W wojskujest całkiem fajnie. Aż ci kula świśnie koło dupy  mruknęła któraś z koleżanek. Zobaczysz, jak fajnie jest poszyję w błocie. Albo powiedz to piechocie  dodała Wae i wszystkie wokół ryknęły śmiechem. Nie słuchaj tych pieprzonych defetystek  warknęła Nuk, łapiąc Shen za rękę. Chodz,pójdziemy zabawić się na mieście!Pociągnęła przyjaciółkę w stronę wyjścia.Nie napotkały żadnych trudności przy szlabanie,od podoficerów nie wymagano żadnych przepustek.Dyżurna zapisała jedynie ich imiona.Jakocel wyjścia podały: rozpoznanie taktyczne, analiza warunków terenowych pod względemobronnym na wypadek ataku obcych sił.To był oczywiście pomysł Nuk.Shen nie wiedziałaby,co powiedzieć.Ale dyżurna sierżant też chyba nie bardzo wiedziała, co zapisuje. Patrz  rzuciła Nuk. To prawdziwe garnizonowe miasto gdzieś na kresach cywilizacji.Dokładnie takie, o jakim jako dziecko czytałaś w romansach.Tu jest wszystko, żeby zadowolićżołnierza.Jaskinie hazardu, domy rozpusty, karczmy większe niż połowa koszar i wspanialszeniż świątynie.Kupcy z dalekich krain, wyrzutki społeczeństwa szukający schronienia przedprawem, mędrcy i filozofowie, którzy podróżują, żeby poznać świat.Tu jest wszystko, o czymczytałaś z wypiekami na twarzy. Nuk urwała nagle, zdając sobie z czegoś sprawę.Zapomniałam, że jako dziecko niczego nie czytałaś. To prawda. A czytać w ogóle umiesz? Trochę. Shen nie chciała powiedzieć prawdy, że czytania trochę uczył jej chłopak ze snu.Tylko trochę.Tu nie mijała się z prawdą. Mniejsza z tym.Zobaczysz, że Sait spodoba ci się okropnie! Wierzę ci na słowo.Nuk westchnęła ciężko. Chodz, zaprowadzę cię na rynek.Tam jest najfajniej.Ruszyły w dół łagodnego stoku wzgórza, na którym znajdowały się koszary.Na szczęściebaraki piechoty ukryto za gęstym gajem egzotycznych drzew i nie musiały oglądać tego, cotam się wyrabiało.Sądząc po okrzykach, biedne szeregowe czyściły stare budy, mając dodyspozycji wyłącznie własne paznokcie. Słuchaj, a po co są te kwity?  spytała Shen. Armii zabrakło gotówki? A skąd.Po prostu w mieście jest za dużo złodziei i za dużo żołnierzy.O nieszczęściełatwo. Chyba nie rozumiem. Oj, no.%7łołnierz ma gotówkę.Idzie pić.No to złodziej kradnie jej pieniądze.Częściumundurowania nie ruszy, bo za to kara śmierci od razu.Ale pieniędzy nie odróżnisz, czywojskowe, czy cywilne.W razie wpadki kara normalna, cywilna.A kwitu nie ukradnie. Dlaczego? Bo za to też mogiła od razu.A poza tym kwitki trzeba gdzieś wymienić, a każda wpadkato zimny grób.Za duże ryzyko. I co? Wojsko aż tak dba o swoich żołnierzy.Nawet o to, żeby ich nie okradli. Nuk zaczęła się śmiać. Oj, naiwna, naiwna. Czemu naiwna? No wyobraz sobie, to proste! Okradają napitą żołnierz w burdelu.I co? Co ona robi? Wraca smutna do koszar. No właśnie.A tam żali się koleżankom, płacze, złorzeczy.A one współczująco zbierająregulaminowe uzbrojenie i idą na miasto mścić! A wiesz, co potrafi zrobić z miastem choćbyjeden pluton, ale na wkurwie i regulaminowo uzbrojony? Szlag. Ja widziałam, co potrafi wojsko na wkurwie.Co prawda w obcym mieście, gdzie nie zostałkamień na kamieniu.Ale myślę, że z własnym miastem wojsko też sobie poradzi.Shen dygnęła z przesadą. Teraz rozumiem.Taniej wyjdzie dać wojsku kwitki na wódę, niż sprowadzić kilka kompaniispecpacyfikatorów.Nuk skinęła głową. No, uczysz się.Uczysz.Wkroczyły właśnie do starej części Sait.Nuk niczego nie przechwaliła.Na tle zamglonychwzgórz, przy siąpiącym ledwo, ledwo deszczyku ta rozświetlona tysiącami lampionów dzielnicawydawała się przyjazna i piękna.Obie zanurzyły się w plątaninie wąskich uliczek, oferującychwszystko, co człowiek mógł sobie wymarzyć.Shen nie mogła oderwać oczu od połykaczyognia, kuglarzy i sztukmistrzów, zaklinaczy wężów, tancerek i tancerzy potrafiących wygiąć siętak, że kości powinny im się połamać.Nie mogła ogarnąć wzrokiem tego wszystkiego, co działosię na malutkich placykach.Towary oferowane przed sklepikami wielkości raptem niewielkiejizby widziała po raz pierwszy w życiu.Często nie miała pojęcia nawet, do czego mogły służyć.Ale nie to było najbardziej oszałamiające.O prawdziwy zawrót głowy przyprawiały snujące sięzewsząd zapachy.Tu można było zjeść jakieś nieprawdopodobne rzeczy wprost na ulicy,podawane z narożnego okna bez potrzeby wchodzenia do karczmy.Można było napić sięwina z pojemnika niesionego na plecach przez obrotnego sprzedawcę.Zatrzymały się przedladą przymocowaną bezpośrednio do zewnętrznej ściany domu.Naprzeciw zawieszonoogromne lustro, żeby mogły poprawić sobie wyjściowe, przyciągające wzrok wszystkichmężczyzn wokół mundury.Nuk zamówiła jakiś dziwny napój  grzany słodki miód z alkoholem.O nieprawdopodobnym wręcz smaku i mocy obalającej dla nieprzywykłej Shen.Ale teżpoprawiający nastrój dosłownie w mgnieniu oka. Nie sądziłam, że na świecie może istnieć coś tak dobrego. Osuszyła swój kubek do dna. Niesamowite! Czekaj, czekaj  roześmiała się Nuk. Tych naprawdę dobrych rzeczy to ty jeszcze niespróbowałaś.A nawet nie widziałaś. A co mi chcesz pokazać? Spokojnie. Sierżant przysunęła do siebie koleżankę. Jeszcze po jednym kubeczku naodwagę. Dlaczego na odwagę? Co chcesz pokazać? Shen, kochanie, czy wiesz, co to jest burdel?Dziewczyna zamarła z otwartymi ustami.Sprzedawca, który zwijał się jak w ukropie,napełniając im kubki grzańcem, rozpromienił się nagle. Ach, burdel! Tak, tak, trzeba wstąpić koniecznie.Znam najlepsze, wskażę!Shen spurpurowiała nagle i zabrakło jej oddechu.Nuk nie ustawała w nagabywaniu. No wiesz, co to jest burdel, czy nie? No, burdel. Shen przełknęła ślinę. To takie miejsce, gdzie przychodzą mężczyzni i.i. I?  Nuk zaciekawiła się wyraznie.Wiedziała, że tamta nie zna po prostu odpowiednichsłów.Jak tę czynność mogli nazywać w jej wiosce? Pewnie jakoś okropnie.No to możeprzyjezdni, jeśli bywali tam jacyś, znali lepsze określenie? Ciekawe. I co robią ci mężczyzni? dopytywała rozbawiona.Shen, choć wydawało się to niemożliwe, czerwieniała coraz bardziej.Na szczęściesprzedawca miodu oddalił się poza zasięg głosu.Dziewczynę trafiał szlag, że dała się takpodstępnie podpuścić.No trudno.%7łołnierz musi znieść wszystko. Burdel to miejsce, gdzie faceci rżną dziwki za pieniądze  wypaliła. Nuk z najwyższym trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem.Potem chwyciła koleżankęza szyję. Oj, dziecko, dziecko  westchnęła. Musisz się nauczyć jednej rzeczy. Wzmocniła ucisk,kiedy Shen szarpnęła się nagle. Miłość ma tysiące imion. Uśmiechnęła się ciepło. Aprzytłaczająca ich większość jest nieprawdopodobnie piękna.Shen podniosła swój kubek, żeby pokryć zmieszanie.Nuk skinęła z aprobatą. Słusznie, strzelmy po jednym na odwagę i w drogę. Gdzie?! Do burdelu  wyjaśniła spokojnie, wzięła koleżankę pod rękę i pociągnęła w głąb ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •