[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiem ci jeszcze jedno: sądzę, że Niszczy-ciele popełnili błąd, który ich zgubi.Gdyby zabili wszystkieko.- Nie kończ! - przerwał mu Wuk ostro.- Wiem, co maszna myśli.Von Sadov przyglądał mu się uważnie.- A może - zaczął, mrużąc lewe oko - miałbyś chrapkę naktórąś?105 Wuk parsknął szczerym śmiechem.Zmiał się długo, avon Sadov patrzył na niego, nic nie rozumiejąc.Pytanie długo pozostawało bez odpowiedzi.Pędrak, po-grążony w swoich myślach, siedział i wpatrywał się w czarnądziurę przed sobą.Ileż to razy w chwilach kompletnego za-łamania, kiedy uważał, że wszystko wokół niego zawaliło się irunął cały świat, miał chęć skoczyć w tę otchłań - czarną jakjego rozpacz.I jedno, co pozostawało dla niego niewiadome ico go powstrzymywało przed tym czynem, to lęk przed nie-znanym - przed tym, co tam może być.Enu milczała, wreszcie przemówiła cichym głosem:- I co teraz będzie? Boisz się wrócić?Pokiwał głową, że tak, ale zaraz odpowiedział zupełnie in-aczej.- Nie, nie boję się, tylko żal mi butów.- Obiecałam nowe, ale to potrwa.Przełożona pilnujemnie i nie mogę chodzić tak jak kiedyś tam, gdzie chcę.Mu-sisz wytrzymać.Przyniosę ci też trochę jedzenia.- Nie trzeba, Enu - powiedział zrezygnowanym głosem.-Dam sobie radę.Mam trochę zapasów.- Wiesz, kiedyś trafiłam pod ziemią na takie miejsce, októrym inni chyba nie wiedzą.Stoją tam sterty blaszanych106 pudełek, w które ludzie pakowali kiedyś żywność.Pójdę iprzyniosę ci tyle, ile tylko zdołam udzwignąć.- Moglibyśmy iść razem - zaproponował nagle, bowiemożywiła go ta propozycją.- Udzwignęlibyśmy więcej, no i zo-baczyłbym miasto, o którym tyle słyszałem.Pokręciła głową.- To niemożliwe.Wszędzie pełno moich krewniaków -szczurów.One są wartownikami i gdyby cię tylko zobaczyły,zawiadomiłyby strażników albo mogłyby sami zaatakować!- Te małe stworzonka? - zdziwił się i zapytał:- A jak ty dajesz sobie z nimi radę? Nie robią ciżadnych trudności?Zachichotała cicho.- One mnie lubią - powiedziała.- Zawsze porwę z kuchniworek placków, za którymi przepadają, a przeznaczonychtylko na stół przywódców.Kiedyś goniła mnie Przełożona zpomocnicami, wtedy one mi pomogły i zaprowadziły w takiemiejsce, gdzie nikt nigdy by mnie nie znalazł.- To może je przekonasz i mnie wpuszczą? - zapaliłsię.- Jeszcze nigdy nie widziałem miasta, a tyle o nim słysza-łem.Zaprzeczyła ruchem głowy.- To jest niemożliwe.Mogłyby nabrać podejrzeń, o co unich bardzo łatwo, a zdobyć zaufanie - bardzo trudno.Ichprzywódca jest pupilem Uto-Khala i są z tego dumne.107 - No dobra - zrezygnował.- Jeżeli nie chcesz, to nie.Milczeli chwilę, wpatrując się w czarny otwór przyciągają-cy wzrok tak jak niebo, które było przestrzenią nieznaną izaskakującą, ale w przeciwieństwie do dziury mogli oglądaćjego kolorowe przemiany.Dziurę natomiast widzieli, bo mieliprzed sobą, nie wiedzieli jednak, co kryje w sobie i czym mo-że zaskoczyć.- Zaprowadzę cię tam - szepnęła po chwili i dodała: - Alezejdziesz sam.- Zgoda, Enu!- A nie boisz się ciemności?- Nie.Zresztą mam lampę.- A co będzie, jak nie wrócisz? - zapytała szybko.- Wrócę, Enu.- Skąd wiesz?- Wiem.- Byłoby mi smutno - westchnęła.- Zostałabym sama.- Wrócę - powiedział twardo i już żył tym, co miało sięstać niebawem.- Byłbym pierwszy! - pomyślał.Poczułdreszcz emocji i coś na kształt kiełkującego lęku, ale odgoniłto uczucie.I tak nie miał już nic do stracenia.Do ludzi niebyło po co wracać - wiedział, co go może teraz czekać, gdybysię pokazał.Pozostały mu tylko te partie Pałacu, znane tylkojemu i nikomu więcej, nie licząc dziwnych zjaw.Teraz po-jawiła się szansa poznania czegoś, o czym tyle słyszał i czego108 nikt z ludzi jeszcze nie widział, nie mówiąc już o takich, któ-rzy podobno kiedyś w mieście byli.Ci już nie żyli od dawna;tak mówili Aramusanie i najstarsi z ludzi.Z tych rozważańwyrwał go głos Enu.- Pora na mnie.Muszę iść.Spójrz na niebo.Machnął ręką.- Zostań jeszcze i opowiedz mi o mieście.- Innym razem.Teraz muszę iść, bo mnie będą szukali.-Wstała.- Jutro przyniosę ci buty - powiedziała odchodząc.Będąc już przy ostrokole, zawołała: - Uważaj na siebie!Spojrzał na nią.- Nie martw się, nie znajdą mnie i już nie ujrzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •