[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gromada nie może decydować za was.– Myślałem że poczekacie z tym, aż sprawa przydatności naszych żołnierzy stanie się jasna.T’var pokręcił głową tak intensywnie, że było to widoczne mimo gęstego zarostu.– Nie da się.Jeśli Ampliturowie tu przylecą, Gromada pomoże wam bronić Ziemi, ale musicie zdawać sobie sprawę z zagrożenia.Znacie się wystarczająco dobrze na prowadzeniu wojny, by wiedzieć, iż najpewniej nie powstrzymamy wszystkich lądowników wroga.Jak wszędzie indziej, decydujące bitwy trzeba będzie stoczyć na powierzchni planety.Will milczał.– Te kilka tysięcy Ziemian, którzy znają systemy walki i broń Gromady, szykuje się już do powrotu z Vasarih i Aurun, by wyszkolić następnych.Jesteśmy pewni, że wasze armie zrobią co w ich mocy, ale z pomocą weteranów pójdzie im o wiele łatwiej.– Wszystko zależy od tego, jak szybko uporacie się z przygotowaniami i ile czasu dadzą wam Ampliturowie.– Ależ nie wiadomo jeszcze, czy tu przybędą – zaprotestował Will.– Może wciąż nie wiedzą o Ziemi.– Spotkali was na Vasarih i Aurun – powiedział T’var.– Nie zbierają sił bez wyraźnej przyczyny.Bo na pewno nie chodzi im o jałowy P’hoh – zauważył od niechcenia T’var.Kaldaq spojrzał uważnie na Dulaca.– Jest jeszcze inna możliwość.Wszyscy, włącznie z Radą, przywiązują wielką wagę do twojej osobistej opinii.Jeśli zdecydujesz i zażądasz.– Nie.– Do Willa dotarło, że sprawa przybiera poważny obrót.– Nie mogę sam podjąć tak ważkiej decyzji.– Zatem musimy poinformować tych mieszkańców twojej planety, którzy tworzą wszystkie rządy.Nadal będziecie mieli wybór.Możecie szykować się do walki, możecie spróbować rozmów.A nuż uda wam się coś, czego nie osiągnął nikt przed wami.Will zastanowił się.Napastnik był jeszcze daleko.Rozmawiać, czy sięgać po broń? Osobiście wolałby pertraktacje, chociaż Kaldaq nie rokował im szans na sukces.T’var musiał czuć to samo.– Ampliturowie poznali was, że tak powiem, z najlepszej strony.Wiedzą, jacy jesteście groźni.Nie sądzę, aby chcieli rozmawiać.Will schował głowę w dłoniach.A co z muzyką? Co teraz?– Dobra.Trzeba coś zrobić.Ale Bóg mi świadkiem, że tego nie chciałem.– Ostrzegaliśmy.– Kocie oczy spojrzały chłodno na kompozytora.– Już kilka lat temu mówiłem, że Ampliturowie i tak w końcu was znajdą.Opóźnialiśmy oficjalny kontakt i twoje skrupuły nie były tu bez znaczenia.Muszę przyznać, że ostatecznie przekonałeś mnie o waszym pokojowym usposobieniu, chociaż dla Ampliturów nie ma to żadnego znaczenia, czego chyba wciąż nie rozumiesz.Jednakże w kwestii militarnej mnie nie przekonałeś.Mówiłeś o nieobliczalności Ziemian i nie myliłeś się.Pamiętasz wszakże incydent z zaginioną bronią.Na żadnym innym świecie nie mogło by się to zdarzyć.Może nawet twoje będzie na wierzchu.Nie moja to sprawa, oceniać takie rzeczy.Jestem zarządcą.Jednak każdy, komu grozi napaść Ampliturów, ma prawo wiedzieć o niebezpieczeństwie i przygotować się tak, jak sam uzna to za stosowne.– Kiedy zaczniecie zawiadamiać rządy? – mruknął Will.– Jak najszybciej.Mam nadzieję, że doradzisz nam, jak się do tego zabrać.Nie mamy żadnej praktyki w obcowaniu z tak osobliwą strukturą socjopolityczną.– No i proszę.Ja jestem muzykiem, ty zarządcą.Nie wiem, jak rozmawiać z politykami.Daj mi chwilę do namysłu.Kaldaq uniósł się miękko z podłogi i pochylił głowę, by nie wyrżnąć ciemieniem w sufit.– Pamiętaj, że każdy dzień przybliża nas do najazdu.– Może jednak nie.Pomyślę.Kaldaq i T’var zostawili Ziemianina sam na sam z myślami.Wróciwszy do bazy S’van podniósł głowę i popatrzył na o wiele wyższego Massuda.– Byłoby dobrze, gdyby udało się go przekonać.Wiesz, jak będzie.Przylecą w dość dużej sile, aby zrobić wrażenie, ale nie zaatakują, tylko zaczną przekonywać.Sprzedadzą tę całą swoją filozofię Celu.Jeśli Will Dulac dobrze zna swoich, to wie, że znajdą się i tacy, którzy za nimi pójdą.Trzeba im przeszkodzić.Jeśli dotrą do ziemskich przywódców, ci szybko przyjmą bezkrytycznie każde słowo Ampliturów.Stary scenariusz.Na dodatek z naszych badań wynika, że Ziemianie oczekują od swoich przywódców, iż ci będą myśleć za całą resztę i rzadko wyrabiają sobie własne zdanie.– Wiem.Tylko boję się, czy dzisiaj zasnę.– Ja bym się tak nie przejmował.Robimy wszystko, co trzeba, aby uratować nasze gatunki.W dalszej perspektywie działamy też dla dobra Ziemian.– To rozumiem.Ale wolałbym w pełni uczciwe postawienie sprawy.– Nie skłamaliśmy – stwierdził T’var.– Prędzej czy później wojna zawitałaby i tutaj.Niezależnie od nas.– Zapewne.– I pomyśl jeszcze o tym, kapitanie: załóżmy, że Ampliturowie odkrywają ten świat przed nami.Wyobraź sobie Ziemian walczących u boku Molitarów i w sojuszu z Ampliturami.– Nikt nie zawiera sojuszy z Ampliturami, oni wszystkich tylko wykorzystują, ale masz rację, włochaty doradco.Niemiła wizja.Rozeszli się, każdy do swoich zajęć.– Obawiam się, że brak mi genialnych pomysłów.A wy do czego doszliście? – spytał Will i spojrzał na obecnych w pokoju Kaldaqa, Soliwik, T’vara i Z’mama.Mało spał ostatniej nocy.– Pokaz siły, czy po jednym lądowniku na każdą ważniejszą stolicę, czy jeszcze inaczej?– Wyniki badań sugerują, że nader łatwo wywołać u ludzi reakcję szokową, a my chcielibyśmy, aby pierwszy kontakt miał charakter osobistego spotkania.– Soliwik poruszyła uszami.– Wciąż nie możemy się oswoić z istnieniem na tej planecie wielu równorzędnych przedstawicielstw władzy.– Aby nie naruszyć równowagi politycznej, chcielibyśmy ujawnić się jednocześnie przed reprezentantami wszystkich ważniejszych szczepów – dodał Kaldaq.– Na Vasarih słyszałem o jakimś rosyjskim oficerze – podsunął Will.– Zapewne przyda się, bardziej niż ja.Że też nie ma tu stryjka Emila.Był radnym miejskim, znał się na politykach.– Znasz nas dłużej niż ktokolwiek tutaj – pocieszył go Tvar.– Poradzisz sobie równie dobrze.Will pochylił się do przodu, oparcie posłusznie podążyło za jego plecami.– Ale jak mam przekonać wszystkich? Cokolwiek pokażę, i tak nie uwierzą w żadne filmy czy zdjęcia.– Pojadę z tobą – powiedział niespodziewanie Kaldaq.– T’var też, weźmiemy jeszcze Hivistahma, żeby dokumentował spotkanie i Waisa, gdyby były trudności z konwersacją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •