[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te bluźniercze istoty, jak napomykano, przybywały na ziemię z ciemnej planety Yuggoth, znajdującej się na krawędzi systemu słonecznego, ale był to tylko przystanek dla tej strasznej międzygwiezdnej rasy, zaś główne jej źródło musiało się znajdować daleko poza einsteinowską ciągłością czsu i przestrzeni, a nawet poza całym znanym ogromem kosmosu.Tymczasem prowadziliśmy naradę na temat czarnego kamienia i sposobu jego przewiezienia do Arkham.Akeley odradzał, abym złożył wizytę w miejscu, w którym prowadził swoje koszmarne badania.Z nie znanych mi przyczyn obawiał się też zawierzyć go zwykłym albo umówionym środkom lokomocji.W końcu wpadł na pomysł aby zawiść go do Bellows Falls i nadać na lini Boston i Maine poprzez Keene i Winchendon oraz Fitchburg, mimo że musiał w tym celu jechać z nim rzadziej uczęszczanymi drogami i przez wzgórza porosłe lasem, nie zaś autostradą Brattleboro.Kiedy wysyłał zapis fonograficzny, zauważył jakiegoś człowieka, którego zachowanie i wygląd wzbudziły w nim nieufność.Zbyt gorliwie rozmawiał z urzędnikami i wsiadał do pociągu, którym został wysłany zapis fonograficzny.Akeley wyznał, że dopuki nie potwierdziłem odbioru, był niespokojny o los zapisu.Mniej więcej w tym samym czasie - w drugim tygodniu lipca - jeszcze jeden mój list zaginął, jak wynikał z pełnej niepokoju korespondencji Akeleya.Potem już życzył sobie, abym nie wysyłał więcej listów na adres w Townshend, tylko na pocztę główną w Brattleboro do jego rąk własnych; postanowił tam jeździć albo własnym samochodem, albo autobusem, który ostatnio wyparł wolniejszy środek lokomocji, jakim była boczna linia kolejowa.Dostrzegłem u Akeleya coraz większy niepokój, opisywał bowiem szczegółowo zajadłe szczekanie psów w bezksiężycowe noce, a take świeże ślady szponiastych łap, jakie co pewien czas odkrywał rano na drodze koło domu i na błotnistym terenie za farmą.W jednym z listów wspominał o całej armii tych śladów skierowanych wprost ku gęsto rozsianym i wyraźnym śladom psów, a na dowód przysłamł mi budzące wstręt zdjęcie wykonane Kodakiem.Odkrył je po nocy, podczas której wycie i szczekanie psów przeszło wszelkie wyobrażenie.W środę rano, 18 lipca, otrzymałem telegram nadany w Bellows Falls, w którym Akeley powiadamiał mnie o wysłaniu czarnego kamienia pociągiem pociągiem Nr 5508, odjeżdzającym planowo z Bellows Falls o 12:15 i że powinien być na Północnym Dworcu w Bostonie o 16:12.Do Arkham powinien więc dotrzeć nazajutrz około południa, a więc cały czwartkowy ranek spędziłem na oczekiwaniu w domu.Kiedy minęło południe i paczka nie nadeszła, zadzwoniłem do agencji wysyłkowej i dowiedziałem się, że nic do mnie nie przysłano.Ogromnie zaniepokojony zadzwoniłem do biura przesyłek na Północnym Dworcu w Bostonie; ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że tam również nie nadeszła do mnie żadna paczka.Pociąg Nr.5508 przybył wczoraj z trzydziestopięciominutowym opóźnieniem, ale nie było w nim zaadresowanej do mnie skrzynki.Urzędnik jednak obiecał mi, że rozpocznie poszukiwania; pod koniec dnia wysłałem list do Akeleya opisując mu całą sytuację.Nazajutrz po południu urzędnik z Bostonu, natychmiast po zbadaniu faktów, złożył mi telefoniczne sprawozdanie.Okazuje się, że kolejarz ekspresu Nr 5508 przypomniał sobie zdarzenie, które może wyjaśnić okoliczności mojej zguby - a mianowicie rozmowęz mężczyzną o dziwnym głosie, szcupłym, jasnowłosym, wyglądającym na wieśniaka, kiedy pociąg stał w Keene, New Hampshire, tuż po pierwszej.Człowiek ten był podobno bardzo zainteresowany ciężką skrzynką, zdawał się na nią oczekiwać, ale nie było jej ani w pociągu, ani w księgach przesyłkowych.Podał, że się nazywa Stanley Adams, a miał tak dziwnie gruby i monotonny głos że urzędnik kolejowy poczuł się jakoś nienormalnie senny i oszołomiony.Nie pamięta, jak zakończyła się rozmowa, ale przypomina sobie, że się ocknął dopiero wtedy, gdy pociąg ruszał.Urzędnik z Bostonu dodał, że młody pracownik kolejowy cieszy się nienaganną reputacją, jest prawdomówny i od dawna pracuje na tym stanowisku.Tego samego wieczora, po zdobyciu nazwiska i adresu owego urzędnika pojechałem do Bostonu, aby zobaczyć się z nim osobiście.Był to człowiek szczery o ujmującym sposobie bycia, ale okazało się, ze nie potrafi już nic więcej dodać.Dziwne, ale był pewien, że mógłby rozpoznać człowieka, który go wypytywał o skrzynię.Przekonawszy się, że już niczego więcej się nie dowiem, wróciłem do Arkham i do samego rana pisałem listy: do Akeleya, do towarzystwa przesyłkowego, na posterunek policji i do zawiadowcy stacji w Keene.Czułem, że człowiek o dziwnym głosie, który wywarł taki wpływ na urzędnika kolejowego, pełni zasadniczą rolę w tej złowieszczej historii, i miałem nadzieję, że pracownicy na stacji w Keene oraz zapisy telegraficzne na poczcie mogą naprowadzić na jego ślad, a także wyjaśnić, w jaki sposób, kiedy i gdzie przeprowadził swój wywiad.Muszę przyznać, że moje śledstwo nie dało żadnego rezultatu.Rzeczywiście zauważono mężczyznę o dziwnym głosie na dworcu w Keene wczesnym popołudniem 18 lipca, a jeden z przechodniów nawet jakby sobie przypominał, że widział kogoś z ciężką skrzynią; nikomu jednak nie był znany, nie widziano go nigdy przedtem ani nigdy potem.Nie był na poczcie, ani też nie został przysłany dla niego żaden przekaz, jak zdołano sprawdzić, nie miał również dokumentu, który by świadczył o obecności czarnego kamienia w pociągu Nr 5508, żadne biuro nikomu takiego dokumentu nie wydało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •