[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie chyba więcej było na tym globie absolutnie sprawnych maszyn i mechanizmów, tak przynajmniej wyglądały.Nic więcej sensownego nie można było o nich powiedzieć.Wtedy Jason przypomniał sobie, że czytał kiedyś o planecie noszącej nazwę Szalona.Na pewno.Musiał teraz szybko przypomnieć sobie gdzie i kiedy.Jeśli się okaże, że nie ma mowy o pomyłce, załoga "Argo" zdobędzie ważne dla dalszego lotu dane.Przynajmniej raz podczas tej podróży Pyrrusanie nawiążą kontakt nie na oślep.W końcu chyba po coś Jason wlecze ze sobą ogromną bibliotekę, zawierającą najpełniejsze z możliwych wiadomości o wszystkich zamieszkanych planetach Wszechświata?Skończyło się tak, że póki potężny okręt jak drapieżny jastrząb krążył nad globem, wypatrując zdobyczy, Jason grzebał się w gwiezdnych katalogach niemal na oślep, bo przecież nie pamiętał, w jakim języku planeta nosiła nazwę Szalona.Ale udało się! Pierwszą nazwę, w niewyobrażalnie odległych czasach, otrzymała w języku ormiańskim.Jason nawet nie słyszał o takim języku.Potem to wpadające w ucho słowo nie wiadomo dlaczego było tłumaczone siedemnaście razy na siedemnaście języków Dziwna taktyka, zazwyczaj takie wyrazy pisano, używając innego alfabetu i zachowując pierwotne brzmienie.Ale nie w tym wypadku.W każdym razie przynamniej współrzędne globu się nie zmieniały przez cały ten długi czas.Chodziło o ten sam śmietnik i Jason mógł z czystym sumieniem streścić załodze statku przeczytaną w archiwum historię.Świat, będący powszechnym śmietniskiem, wyposażony był w najnowsze w owym czasie urządzenia techniczne.Działały tu roboty - utylizatory, roboty - ładowacze i roboty - transportery.Zapewne zostały kiedyś przywiezione na Kreyzick jako personel obsługujący, ale każdy wie, że najprostszy automat - utylizator czy mechanizm załadowczo - wyładowczy może się stać po nieznacznej ingerencji samouczącym się robotem remontowym.Tak właśnie się zdarzyło.W tej chwili można było tylko zgadywać, kto i po co to zrobił, ale efekty były widoczne: roboty przez długie wieki wyremontowały na planecie wszystko, co dało się wyremontować, a co się nie dało - zostało odtworzone.W ten sposób na planecie Kreyzick w ciągu dość długiego czasu trwała autentyczna nekroewolucja, o której naukowcy spekulowali od dawna.W praktyce sprawa okazała się bardziej złożona niż sądzono.Był to proces skomplikowany, kompleksowy, z walką o przetrwanie, z selekcją naturalną.Roboty doskonaliły również same siebie, osiągając przy tym zupełnie nieoczekiwane efekty.O nowych typach maszyn pisano w niektórych starych informatorach, nawet usiłowano je klasyfikować.Ale potem zainteresowanie minęło, regularne rejsy na Kreyzick ustały.Zmechanizowana planeta nie brała udziału ani w wojennych działaniach, ani w handlu międzygwiezdnym.Nigdzie nie odnotowano, czy nadal zwozi się tam odpady.Nie wspominano też nigdzie o mieszkańcach planety.Zwyczaj liczenia "pogłowia" robotów po prostu nie istniał, zresztą nie każdy z nich miał głowę.Natomiast ludzie.Nie figurowali w danych archiwalnych, a obserwacja Pyrrusan też nie wykazała ich obecności.Kiedy "Argo" zawisł na orbicie Kreyzicka, cała ta wesoła elektroniczno - mechaniczna kompania nie wykazała najmniejszych śladów agresji i zainteresowania.Sygnały radiowe, które roboty musiały odebrać, wpadły jak w czarną dziurę.Nie otrzymali nawet odpowiedzi typu: "Słyszymy was, słyszymy, ale po tu się pchacie?!"- Ludzie zareagowaliby inaczej - powiedział Stan.- W każdym razie ludzie dysponujący taką ilością techniki.- Masz rację - zgodził się Archie - ale wyobraź sobie, że na tym wariackim świecie wszystko stoi na głowie.Władcami planety są maszyny, a ludzie im służą.Jak w takim razie zachowają się maszyny w chwili kontaktu z nami?Jason poczuł ciarki przemykające po plecach.Pyrrusanie również się skoncentrowali.- Co proponujesz? - zapytał praktyczny jak zawsze Kerk.- Na razie nic.Proponuję myśleć i zachowywać maksymalną ostrożność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •