[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dresz-czyk emocji.Pewnie o to im chodzi. Pewnie tak.Kto to jest Ricky? Powiem, kiedy dostanę pieniądze.Który z nich jest waszym klientem? Który? A ilu Ricky ich szantażuje? Ostatnio jest bardzo zajęty.Bo ja wiem, chyba koło dwudziestu. Ilu zapłaciło? Dwóch albo trzech.To śmierdzący interes. Jak się w to wplątałeś? Jestem jego adwokatem.Ricky jest bardzo bystry i bardzo się nudzi, więcwpadł na pomysł, żeby doić szmal z pedałków.Wbrew zdrowemu rozsądkowi,dałem się w to wciągnąć.194  Ricky jest gejem?  spytał Wes.Znał imiona wnuków Beecha.Wiedział,jaką grupę krwi ma Yarber i z kim spotyka się żona Spicera. Nie  odrzekł Trevor. W takim razie zboczony z niego psychol. Nie, to całkiem miły facet.No więc? Kto jest waszym klientem? Al Konyers.Trevor kiwnął głową, próbując przypomnieć sobie, ile listów wysłał do Ala. Co za zbieg okoliczności  powiedział. Właśnie miałem lecieć do Wa-szyngtonu, żeby go namierzyć.Oczywiście to fałszywe nazwisko. Oczywiście. Znasz prawdziwe? Nie.Wynajęli nas jego ludzie. Ciekawe.A więc nikt z nas nie zna jego prawdziwego nazwiska? Na to wygląda.I jestem pewien, że nigdy go nie poznamy.Trevor wskazał stację benzynową. Stań na chwilę.Kupię piwo.Wes czekał przy dystrybutorze.Ustalono, że pozwolą mu pić, dopóki wszyst-kiego się nie dowiedzą.Chcieli zdobyć jego zaufanie, a potem delikatnie skłonićgo do zachowania względnej trzezwości.Któregoś wieczoru mógłby się urżnąći chlapnąć coś U Pete a, a była to ostatnia rzecz, jakiej potrzebowali.Chap czekał w wynajętym samochodzie przed pralnią osiem kilometrów napołudnie od Ponte Vedra Beach.Wręczył Trevorowi cienką, tanią walizeczkę i po-wiedział: Trzymaj.Równo sto tysięcy.Spotkamy się w kancelarii.Trevor go nie słyszał.Otworzył walizeczkę i zaczął liczyć pieniądze.Wes za-wrócił i ruszyli na północ.Studolarowe banknoty były ułożone rzędami.Dziesięćrzędów po dziesięć tysięcy dolarów w każdym.Trevor zamknął walizeczkę i przesiadł się na lewą stronę. Rozdział 27Pierwszym zadaniem Chapa jako praktykanta bez uprawnień było wysprząta-nie sekretariatu i usunięcie wszystkiego, co choćby tylko kojarzyło się z kobie-tą.Stare szminki, pilniki do paznokci, ananasowe ciągutki i kilkanaście porno-graficznych romansideł wylądowało w wielkim kartonowym pudle.Chap znalazłrównież kopertę z osiemdziesięcioma dolarami i garścią bilonu.Wziął ją szef.Powiedział, że to podręczna kasa.Fotografie Jan zostały zawinięte w stare gazety i ułożone w osobnym pudle,łącznie ze szklanymi i porcelanowymi drobiazgami, które widuje się niemal nawszystkich biurkach świata.Chap skopiował również jej terminarz, żeby wie-dzieć, ilu klientów ma się spodziewać i kiedy ewentualnie przyjdą.Bez zdziwie-nia stwierdził, że nawał pracy mu nie grozi.Ani jednej rozprawy sądowej.Dwaspotkania w tym tygodniu, dwa w przyszłym, a potem już nic.Przestudiowawszykalendarze, zauważył, że mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Quince Garbeprzysłał Braciom pieniądze, Trevor wyraznie zwolnił obroty.Wiedzieli, że ostatnio coraz więcej pije i częściej obstawia.W telefonicznychrozmowach z psiapsiółkami Jan wspominała, że jej szef dłużej przesiaduje U Pe-te a niż w pracy.Podczas gdy Chap pakował jej rzeczy, porządkował biurko, odkurzał aktai wyrzucał stare czasopisma, w sekretariacie od czasu do czasu dzwonił telefon.Ponieważ odbieranie telefonów należało do jego obowiązków jako praktykanta,starał się zawsze być w pobliżu.Większość interesantów dzwoniła do Jan, więcgrzecznie im tłumaczył, że Jan już tu nie pracuje. Szczęściara  tego rodzajureakcja zdecydowanie przeważała.Rankiem przyszedł agent przebrany za stolarza; miał wymienić frontowedrzwi.Trevor podziwiał sprawność i wydajność pracy Chapa. Tak szybko? Skąd go wytrzasnąłeś? Z książki telefonicznej  odrzekł praktykant.Po stolarzu przyszedł agent przebrany za ślusarza i wymienił wszystkie zamki.Ich umowa przewidywała, że przez co najmniej miesiąc Trevor nie przyjmieani jednego klienta.Długo się z nimi o to wykłócał, jakby był najsłynniejszym ad-196 wokatem w kraju i musiał bronić swojej reputacji.Pomyślcie o ludziach, którzymogą mnie potrzebować!  jęczał.Dobrze wiedzieli, ilu klientów przyjął w ciąguostatnich trzydziestu dni, więc nalegali, dopóki się nie zgodził.Kancelarię chcielimieć tylko dla siebie, dlatego Chap obdzwonił wszystkich umówionych interesan-tów i powiedział im, że w dniu spotkania mecenas Carson będzie zajęty w sądzie.Zmiana terminu raczej nie wchodziła w rachubę, ale gdy tylko jakiś się zwolni,Chap natychmiast da znać. Nie wiedziałem, że on prowadzi sprawy sądowe  zdziwił się któryś. Ależ tak  zapewnił go Chap. To bardzo poważny proces.Pozbył się wszystkich oprócz jednej klientki.Trevor reprezentował ją odtrzech lat  szło o alimenty  dlatego nie mógł jej tak po prostu zostawić.Do kancelarii wpadła Jan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •