[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żółw ze swoją gładką i twardą skorupą zasłuży sobie niekiedy na klepnięcie, ale jego pokryci łuskami krewniacy nie skłaniają do przyjaznych kontaktów cielesnych.Być może, jedynymi wyjątkami, o których warto napomknąć, są wielkie węże z rodziny dusicieli.N a przykład prawidłowo oswojone pytony potrafią zapewnić swoim właścicielom całkowite objęcie, do czego nie są zdolne ani koty, ani psy.Pyton, owijając się wokół ciała swego ludzkiego towarzysza, zaciskając i rozluźniając mięśnie, wprowadzając w ruch falisty swoje liczne żebra i muskając delikatnym języczkiem skórę właściciela, dostarcza człowiekowi wrażeń zmysłowych, których nie doceni nikt, kto ich nie doznał.Jednakże ze względu na trudności związane z obyczajami żywieniowymi, złą reputację, zwłaszcza od awantury w raju, nie wspominając już o okropieństwach kojarzonych z ich mniejszymi i niezwykle jadowitymi krewniakami, wielkie węże nigdy nie cieszyły się nadmierną popularnością jako bliscy przyjaciele ludzi, nawet tych najbardziej złaknionych uścisków.Jeśli spuścić dyskretną zasłonę milczenia na przewrotne przejawy ludzkiej intymności w postaci ręcznego łowienia pstrągów, dotykanie się z rybami właściwie nie występuje.Może jedynym wyjątkiem jest tu lubieżne całowanie po rękach w wykonaniu karpia hodowlanego, który wysuwa głowę z wody i szeroko rozwartym pyszczkiem domaga się jedzenia.Ryby te potrafią u brzegu stawu rozdziawiać się i dyszeć z taką energią, że nawet przelatujący w pobliżu ptak daje się nakłonić do jakiegoś krótkiego aktu intymności.Istnieje niezwykłe zdjęcie, na którym malutka zięba z dziobem pełnym tłustych owadów przeznaczonych dla swego głodnego potomstwa, przerwawszy lot na widok zachęcająco rozdziawionego pyszczka karpia, energicznie wpycha swój cenny łup w przepaściste gardło ryby.Jeżeli nawet ptak pozwala się zwabić w ten sposób i wejść w tak wysoce nienaturalny kontakt cielesny, nie można się dziwić, że podobnie reagują ludzie zwiedzający stawy, w których hoduje się karpie.Dotąd mówiliśmy o przejawach intymności mających charakter przyjacielski lub rodzicielski, ale u niektórych ludzi kontakty te posuwają się aż do pełnej interakcji płciowej.Jest to zjawisko rzadkie, ale ma długą, sięgającą starożytności historię, o czym świadczą najdawniejsze dzieła sztuki i literatury.Przejawy te występują w dwóch głównych formach: albo mężczyzny spółkującego ze zwierzęciem zwykle jest to oswojone zwierzę gospodarcze albo masturbacji, w której naturalną skłonność do lizania występującą u niektórych gatunków ukierunkowuje się na lizanie lub ssanie męskich lub kobiecych narządów płciowych w celu wywołania podniecenia.Świadczy to o wysokim stopniu wyalienowania i frustracji w sferze kontaktu cielesnego w społecznościach ludzkich, w których możliwe są tak bardzo wypaczone przejawy intymności.Jeśli jednak pamiętamy o występujących we współczesnych cywilizacjach milionach mniej znaczących przejawów intymności między ogromną rzeszą zwierząt a ich właścicielami, przybierających formę przytulania, całowania i głaskania, nie może nas zaskakiwać to, że w niewielkim ułamku tych kontaktów intymność przybiera tak drastyczne formy.W przeglądzie kontaktów między ludźmi a zwierzętami uwzględnialiśmy dotąd tylko zwierzęta domowe i zwierzęta gospodarskie, ale istnieją jeszcze dwa obszary interakcji zasługujące na jakiś komentarz.Zwierzęta pozostające pod nadzorem ludzi żyją nie tylko w domach prywatnych i w gospodarstwach wiejskich, można je także znaleźć w bardzo licznych ogrodach zoologicznych i laboratoriach badawczych.Tam także istnieją liczne kontakty i nie zawsze spotykają się one z powszechną aprobatą.Zwiedzający zoo nie tylko pragną przyglądać się trzymanym tam schwytanym stworzeniom, pragnęliby także potrzymać w rękach oglądane okazy.Popęd do ich dotykania jest tak silny, że stwarza nieustanne zagrożenie, którego świadome jest kierownictwo zoo.Dowodzi tego rejestr usług placówki pierwszej pomocy, który możemy znaleźć w każdym ogrodzie zoologicznym.Na każde zwichnięcie nogi w kostce czy skaleczenie palca przypada pokąsanie ręki czy podrapanie twarzy.Czasami obrażenia, których doznają osoby lekkomyślnie usiłujące dotknąć zwierzęcia, są poważne, ale rzadko kiedy można je przypisać niedbałości pracowników zoo.By to zilustrować, wystarczą dwa przykłady.Pierwszy to kobieta, która zgłosiła się do placówki pierwszej pomocy na terenie jednego z wielkich ogrodów zoologicznych z wrzeszczącym dzieckiem z silnie poszarpaną ręką.Okazało się, że dziecko domagało się, by mu pozwolono dotknąć dorosłego goryla płci męskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •