[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważał ją za żabo j czynię.W noc poprzedzającą planowane zabicie prefekta zabrała go do swojego domu.Jej rodzice, którzy o niczym nie wiedzieli, spali w innym pokoju; oddała mu się dwukrotnie, zanim wreszcie zrozumiał, że to coś więcej niż rozładowanie napięcia przed trudną misją.Kochała go naprawdę, był tego pewien, dlatego wyszeptał jej do ucha swoje imię.- Co to znaczy? - zapytała.- Moje imię - odparł, a jej twarz ściągnęła się jakby z bólu.- Dlaczego mi powiedziałeś?- Ponieważ - szepnął, kiedy przesuwała palcami po jego plecach - ufam ci.Jęknęła pod ciężarem tego zaufania - albo może w końcowych spazmach ekstazy.Może.Nigdy się nie dowiedział.Kiedy wychodził, szepnęła mu w drzwiach:- Spotkajmy się o dziewiątej rano, spotkajmy się przy pomniku Horusa na Flant Fisway.Czekał przy pomniku przez dwie godziny, potem poszedł jej szukać i zastał jej dom otoczony przez policję.A także domy dwojga innych konspiratorów, więc wiedział, że zostali zdradzeni.Najpierw pomyślał, pozwolił sobie pomyśleć, że to ona ich zdradziła i żeby uratować mu życie, umówiła się z nim o tej porze, kiedy miała się zjawić policja.W każdym razie, nawet jeśli była niewinna, przeczytał w gazetach, że zabiła się, kiedy policja po nią przyjechała, roztrzaskała sobie głowę staroświeckim pistoletem na kule w obecności swoich rodziców, kiedy siedzieli w salonie i zastanawiali się, dlaczego policjanci stukają do drzwi.Nawet jeśli zdradziła grupę, nie chciała zdradzić jego -znając jego imię, wolała umrzeć niż je wyjawić pod przymusem.Nędzna pociecha.Osobiście zabił prefekta, potem opuścił rodzinną planetę i nigdy nie wrócił.Przez kilka lat, zanim nie ukończył dwudziestki, próbował przyłączyć się do buntu, podżegać do buntu, nawet wyszukiwać potencjalnych buntowników gdzieś w młodym jeszcze imperium Mikala.Stopniowo jednak uświadomił sobie, że niewielu ludzi tęskniło za niepodległością.Pod władzą Mikala żyło się lepiej niż kiedykolwiek przedtem.A kiedy to zrozumiał, zaczął także rozumieć, co takiego osiągnął Mikal.Zaciągnął się i wykorzystał swoje zdolności, żeby wspiąć się po szczeblach wojskowej hierarchii, aż został najbardziej zaufanym porucznikiem Mikala, kapitanem gwardii.Wszystko na próżno.Wszystko na próżno z powodu ambitnego cywilnego sługusa, który skazał go na śmierć, nie honorową, lecz straszliwie hańbiącą.Zasługuję na to, pomyślał.Ponieważ wyjawiłem jej moje imię.To wszystko moja wina, dlatego że wyjawiłem jej moje imię.Widocznie drzemał, bo ocknął się nagle pod wpływem zimnego przeciągu.Czy już przyszli po niego? Nie - przecież włączyliby światło.Tymczasem wszędzie panowała ciemność, nawet w korytarzu, jeśli słusznie się domyślił, że drzwi zostały otwarte.- Kto tam? - zapytał.- Ciii - dobiegła odpowiedź.- Kapitanie?- Tak.- Kapitan usiłował sobie przypomnieć ten głos.-Kim jesteś?- Pan mnie nie zna.Jestem zwykłym żołnierzem.Pan mnie nie zna.Ale ja pana znam, kapitanie.Przyniosłem coś panu.-Kapitan poczuł rękę macającą po jego ciele, dopóki nie odnalazła ramienia, po czym wcisnęła mu w dłoń ampułkę zakończoną strzykawką.- Co to jest?- Honor - odparł żołnierz.Głos miał bardzo młody.- Dlaczego?- Pan nie mógł zdradzić Mikala.Ale oni pana załatwią, wiem.I skażą pana na śmierć.jak zdrajcę.Więc jeśli pan zechce.honor.Potem powiew wiatru, kiedy żołnierz odszedł w ciemność; narastające ciepło, kiedy drzwi się zamknęły i przeciąg ustał.Kapitan trzymał śmierć w dłoni.Ale miał niewiele czasu.Żołnierz był dzielny i sprytny, ale więzienny system bezpieczeństwa wkrótce zaalarmuje strażników - pewnie już ich zaalarmował - że ktoś się włamał.Pewnie już po niego szli.A jeśli zdołam udowodnić swoją niewinność? Po co umierać, skoro mogę oczyścić się z zarzutów i przeżyć resztę życia?Ale przypomniał sobie, co wykryją narkotyki i pytania szambelana, i przed oczami miał tylko jej ciemną, ciemną twarz, kiedy uderzył fiolką o brzuch, mocno, a impet uderzenia złamał pieczęć i chemikalia sprawiły, że trucizna zawarta w strzykawce przeniknęła pod skórę.Normalnie odliczałby sekundy, żeby przerwać podawanie narkotyku po przyjęciu odpowiedniej dawki, teraz jednak odpowiednią dawkę stanowiła cała zawartość pojemnika.Wciąż przyciskał fiolkę do brzucha, kiedy rozbłysło światło, drzwi się otwarły i do celi wpadli strażnicy.Wyciągnęli mu igłę z brzucha, wyrwali strzykawkę z ręki, podnieśli go i wywlekli na korytarz.- Za późno - wymamrotał kapitan, ale oni dalej ciągnęli go korytarzem.Kończyny zupełnie mu zdrętwiały; rozpoznał truciznę i wiedział, że to oznacza pewną śmierć, której nie powstrzymają żadne lekarskie zabiegi.Minęli kolejne drzwi, gdzie zobaczył plecy młodego żołnierza, wpychanego przez trzech innych do sali przesłuchań.Kapitan chciał zawołać do chłopca: „Dziękuję”, ale głos miał za słaby, żeby zagłuszyć tupot kroków i odgłosy pospiesznej krzątaniny.Położyli go na stole, lekarz pochylił się nad nim, potrząsnął głową i powiedział, że już za późno.- Mimo wszystko próbujcie! - krzyknął głos, który kapitan mętnie rozpoznał jako głos szambelana.- Szambelanie - szepnął kapitan.- Tak, ty draniu! - syknął szambelan głosem pełnym udręki.- Powiedz Mikalowi, że moja śmierć uwolni więcej spiskowców, niż zabije.- Myślisz, że on tego nie wie?- I powiedz mu.powiedz mu.Szambelan nachylił się niżej, ale kapitan umarł nie wiedząc, czy zdążył przekazać ostatnią wiadomość dla Mikala, zanim umilkł na zawsze.Rozdział 15Ansset patrzył, jak Mikal wściekał się na szambelana.Ansset znał głos Mikala dostatecznie dobrze, aby wiedzieć, że Mikal udaje, iż jego gniew jest przynajmniej częściowo symulowany.Czy szambelan o tym wiedział? Ansset podejrzewał, że tak.- Tylko głupiec mógł zabić tego żołnierza! - wrzeszczał Mikal.Szambelan, odgrywając przerażonego, wyjąkał:- Próbowałem wszystkiego.narkotyki, hipnoza, ale on miał blokady, za silne blokady.- Więc sięgnąłeś po staroświeckie tortury!- To jeden z rodzajów kary za zdradę.Myślałem, że jeżeli to zastosuję, on wyda pozostałych spiskowców.- A on umarł i teraz nie mamy szans się dowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •