[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stamtąd nas nie wyrzucono tylko dlatego, że wzięto doniewoli, ale Newanta jest bliżej Ierny niż Agarisu.Miejmy nadzieję, że tam będzie lepiej.- Dziękuję panu.Panie marszałku, muszę sprawdzić swoich ludzi.Mederis dawno obiecałpokazać, co on tam wymyślił z lawetami.Chyba coś im wyszło.- Niech pan jedzie.Wieczorem pan zamelduje, co wyszło i czy w ogóle wyszło.Armaty - toto, na co bardzo, bardzo liczę.Armaty i pan.2Miasto zajęto, armię rozbrojono.Składy wzięto pod straż, tak samo jak pałace dożów - i dlabezpieczeństwa owych, i żeby pilnować, ale to był dopiero początek.Pod koniec trzeciego dniazwycięstwa Emilowi przyszło do głowy, że przed kapitulacją było łatwiej, a obecne przepychanki -to wyrafinowana zemsta Bordończyków na zwycięzcach.Roke wyjechał, Marteau i Shantry znatchnieniem mielili jęzorami na wciąż jeszcze wstępnych negocjacjach, i pomocy od nich nienależało oczekiwać.Gildi zajął się bordońskimi okrętami, dobre i to.Cała reszta spoczęła namarszałku Savignacu i jego zaufanych oficerach.Dzień minął na jeżdżeniu po mieście i okolicach,nieskończonych rozmowach, grozbach, żądaniach, a pod wieczór przyniesiono listy.Cztery.Otworzywszy je, Emil zrozumiał, że chce do Gaify, a jeszcze lepiej - w Siwe Ziemie, alenieprzyzwoicie jest nie odpowiedzieć kobiecie, z którą spędziłeś przynajmniej jedną noc, a hrabiaLackdemy wypoczywał w willi Berterozzo niemal całą zimę.Wtedy do niczego go to niezobowiązywało, teraz wesołe branki stały się córkami i siostrami najznamienitszych mieszczan, aon - wygląda na to, że zdobyczą.Emil nie wytrzymał i warknął na Gerarda.Tylko dlatego, że ten,wręczając listy, uśmiechał się.Chłopiec nie miał na myśli nic szczególnego, ale uśmiech -jakikolwiek - w obecnym marszałkowskim nastroju groził awanturą.Rej Calperado i tak miałszczęście.Emil odrzucił kapelusz i rozłożył listy na stole.Wszystkie one były czułe i sugestywne.Odważnego marszałka, szlachetnego Savignaca i dwa razy miłego Emila zapraszano w gości, gdziena pewno czyhali krewni.Zaproszony natychmiast przypomniał sobie pannę Colignar, panny Manrik, panny Maran i inne panny razem z mamuśkami i tatuśkami.Nie wytrzymał - wezwałLeworękiego.Niegodziwiec nie odpowiedział: typu, sam wpadłeś, sam się wyplątuj, ja ci niepomogę.Kolejny raz zgrzeszyć - to tak, to proszę bardzo, ale grzeszyć po wyczerpującym dniu niechciało się zupełnie.Pokutujący za minione nieumiarkowanie dowódca postanowił szukać pociechy uintendentów.Wprowadzone do miasta wojska musiały się gdzieś zakwaterować, nie będą przecieżchodziły spać do obozu! Dożom przedstawiono odpowiednie wymagania, teraz należało spojrzeć narezultaty.To było ważniejsze od wizyt u dam i stałoby się doskonałą wymówką, gdyby Savignaczamierzał się wymawiać, ale on postanowił przyjąć bitwę.Nie teraz i nie w samotności, a zGerardem i Zalem, z którego nareszcie będzie pożytek.Intendenci nie zawiedli, następne było spotkanie z naczelnikiem straży miejskiej, któregonależało postraszyć i zaprząc do roboty, ale znów pojawił się Gerard.Już bez uśmiechu,poruczeniec zameldował, że w Fontannym Salonie czeka pani Skwarza.Ona dopiero co przybyła, awielki książę Felpu jest na morzu i znalezć go nie ma jak.Leworęki nie tylko nie pomógł ugasićpożaru, on jeszcze dolał do ognia kasery, ale taligojski szlachcic i do tego jeszcze tymczasowywładca Bordonu nie może wygonić do kotów sojusznika Taliga.Emil wygładził pomięty mundur izszedł do pokoju z fontanną, którą w duchu zdążył nazwać delfinarium.Pani Skwarza niemal sięnie zmieniła.Ta sama żałoba i to samo twarde spojrzenie, co poprzednim razem.- Od razu jestem zmuszona prosić pana o wybaczenie - dobitnie powiedział gość - Liczyłamna to, że pojawię przed poddaniem miasta i przyniosę pożytek w czasie negocjacji.Po interwencjimarszałka Alvy moje przybycie nie ma sensu, ale muszę zatrzymać się na kilka dni.Inaczej zostanęzle zrozumiana.- Cieszę się, że mogę panią widzieć - ukłonił się Emil - Uroda i szlachetność potrzebne sązawsze.Proszę, niech się pani czuje jak w domu.Ja przeprowadzę się do swojej podmiejskiejrezydencji.- To nierozsądne - kobieta pokręciła głową - Lepiej, żeby znajdował się pan w zdobytymprzez siebie mieście, a ja spokojnie mogę zamieszkać w jednej z okolicznych will.Nie jestemnatrętna.Proszę mnie powierzyć komukolwiek ze swoich oficerów i wracać do swoich spraw.- Czyżbym był pani aż tak niemiły? - szarmancko zapytał marszałek, rozumiejąc, że i takbędzie musiał jechać.- Doskonale pan wie, że nie - pani Skwarza też była uprzejma - ale mam pojęcie, ile ma panzajęć.Pan zajął obce miasto, a my zaledwie rozpędziliśmy Duksję, ale pierwszy raz wyspałam siędopiero po dwóch tygodniach.- Ja nie mam nadziei na wyspanie się, ale odprowadzę panią ja i nikt inny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •