[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Afra? — Damią była zdezorientowana, prawie rozzłoszczona.Jak Afra mógł jej to zrobić? Czyżby nie wiedział, że ten chłopiec próbował skrzywdzić Laraka? Rozbił jej głowę? Oczywiście zdawała sobie sprawę, iż Afra wiedział o wszystkim.A więc dlaczego?— Dlaczego? — Teval uprzedził jej pytanie.— Myślałem, że on jest twoim wujem.— Był moim największym przyjacielem!Damia wyrzuciła z siebie gorąco i gniewnie spojrzała na babkę, domagając się odpowiedzi.Isthia podała jej skrawek papieru.Damia rozłożyła go, obróciła w palcach.Kiedy podniosła w końcu wzrok na babkę, na jej czole widniała zmarszczka.— Nie mogę tego przeczytać — zwróciła papier Isthii.— Ja też nie potrafię — odpowiedziała jej babka.Zaintrygowany Teval wyciągnął szyję i spojrzał na pismo.— To przypomina druk, jaki widziałem w starych książkach mojego dziadka.Wydaje mi się, że on był Rosjaninem.— Co tu jest napisane?Teval wzruszył ramionami z obojętnością, kłócącą się z burzą emocji kotłujących się w mózgu Damii.— Nie mam pojęcia! Cała moja rodzina została zabita przez Żuki, rozpoznaję pismo, ale nie słowa.Damią poczuła emanujący z jego mózgu ból.Zawsze uważała Tevala za durnia, ta chwila szczerości ukazała, że jej ocena była błędna.W chwili inwazji Żuków miał młodszą siostrę, mniej więcej w wieku Laraka; miał ojca, matkę i dziadka z Rosji.Teraz mieszkał z zapracowanym wujem, który nie miał dla bratanka zbyt wiele czasu.A Afra, jak to Afra, wiedział o Tevalu Riesemanie więcej niż jej, Damii Gwyn-Raven, chciało się dowiedzieć w ciągu kilku lat spędzonych wspólnie w ławie szkolnej.— A może zaczniemy się uczyć rosyjskiego? — zaproponowała uprzejmie.— Będziemy mogli dowiedzieć się, co jest tutaj napisane.Chociaż nie zapomnieli o swoich kłótniach, Damia i Teval zostali w końcu dobrymi przyjaciółmi, lecz upłynęło wiele miesięcy, zanim udało im się przetłumaczyć jedną linijkę pisma:„Przyjaciele nie rzucają do siebie kamieniami”.* * *— Chodźmy na poszukiwanie złomu po Żukach! — zaproponowała pewnego dnia Damia Larakowi.Deneb VIII zalewały fale niespotykanego skwaru.— Wuj Rhodri powiedział, że wokoło nas wszystko już wyzbierał.Ośmioletni Larak czasami sprzeciwiał się starszej siostrze.Doskwierająca spiekota spowodowała, że z niechęcią odnosił się do poszukiwań metalu Żuków, który śmierdział, parzył i psykał, kiedy się go dotknęło palcami.Bardzo tego nie lubił.— Potrzebuję pieniędzy na wymianę rzemieni przy strzemionach.Wuj Rhodri dobrze płaci za metal Żuków, samo kieszonkowe nie wystarczy, babka jest bardzo oszczędna.— Pożyczę ci — powiedział Larak, powodowany raczej niechęcią do wyprawy niż hojnością.— Jesteś bardzo miły, ale wolę wydawać własnoręcznie zarobione pieniądze, nie mówiąc o tym, że jeśli będziemy tutaj przesiadywać, babka nas odkryje i wynajdzie nam znowu jakąś pracę.To przeważyło szalę.Już raz zdybano ich i wysłano do jakichś brudnych prac w zapylonym ogrodzie.— Jednak nie powinniśmy poszukiwać metalu Żuków bez wiedzy wuja Rhodri.— Powiemy mu, kiedy już coś znajdziemy, by mógł wysłać helikopter — odparła.— Znów polecimy helikopterem?Larak zaczął okazywać entuzjazm.Gdy ostatnim razem natrafili na metal Żuków, zezwolono mu wrócić do domu na pokładzie ogromnego wehikułu marynarki.Miał zamiar nauczyć się pilotażu, kiedy podrośnie.— Jeśli uda nam się coś znaleźć, możliwe.— Nie było to zapewnienie, jednak Damia zobaczyła pełen nadziei błysk w oczach brata.— OK, oto co zrobimy.Z kompleksu Ravenów można się było łatwo wyśliznąć, nawet z pełnymi zapasów tornistrami na plecach.Damia postarała się o latarki i jedzenie oraz nie słuchając protestów Laraka, że w taki upał koce są niepotrzebne, zmusiła go do ich zrolowania.— Możliwe, że przyjdzie nam przetrwać noc — wyjaśniła.— Żywności nam nie zabraknie, ale w lesie może być chłodno.Larak przyznał jej rację, choć zaczął burczeć, gdy kazała mu ubrać koszulę.— To dla ochrony przed gałęziami — skwitowała.— Idź i przygotuj się, ale „na paluszkach”.Wiesz, że babcia ma „długie uszy”, a chyba nie chcesz, by zatrzymała nas przy jakieś robocie.Spotkamy się przy wybiegu dla koni.Tak więc Larak „na paluszkach” udał się po rzeczy, które siostra poleciła mu zabrać.Chłopiec lubił spędzać czas w towarzystwie Damii.Było to znacznie więcej niż mógłby powiedzieć o drugiej siostrze oraz starszym bracie.Pomimo wysiłków nie udało mu się do niego zbliżyć.Domyślał się, że powodem oziębłości brata jest Cera, ale ponieważ w obecności Damii świetnie się bawił, przestał zwracać uwagę na starsze rodzeństwo.Po przydzieleniu Jerana do Wieży Deneba, by w praktyce uczył się zawodu, Cera chodziła z kwaśną miną i przestawanie z nią wcale nie było zabawne.Spotkali się przy wybiegu, gdzie drzemały kuce senne od popołudniowego upału.— Wiemy, że na wschodzie, południu i zachodzie nie znajdziemy nic, bo sam wuj powiedział, że te tereny zostały oczyszczone z psyczących fragmentów — powiedziała Damia — a więc wybierzemy się na północ, przez las.Pod osłoną drzew będzie chłodniej.Tam myszkowano dotąd niewiele, nawet Jeran tam nie buszował, kiedy organizował własne wyprawy poszukiwawcze.— Damia mówiła nieco lekceważąco, bo Jeran przechwalał się, że znajdzie prawdziwą masę odłamków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •