[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takim godotąd nie widziała.Mówił z zaciśniętymi zębami i w ogólena nią nie patrzył. W ten wtorek, Gospodin, to byłam podłamana.Nierozumowałam logicznie.Wiadomo, że milicjanci potrafią448 D 449#Infover WM emhmn0mqpxshtwipzcyi0xfnlpdgbvgsbcblbaot# zgnoić, jeśli chcą.Bałam się, brzydziłam nimi i wstydzi-łam za nich jednocześnie, bo to Rosjanie.A zarazem niemiałam dowodu  żadnego.Dopiero potem, Gospodin, gdywpadłam na pomysł, żeby wszystko nagrywać, zdobyłamdowód, że Sipowskij robi lub chce robić jakieś machinacjemoim kosztem. Ale zrozum, Oksano, że mogli ci zrobić krzywdę.Co naj-mniej mogli cię gdzieś dopaść i zmusić do ujawnienia tegohasła, a potem nawet zabić! Przemyślałam to, Gospodin, i wydaje mi się, że jestembezpieczna.Co im po moim haśle beze mnie? %7łeby moglicoś zrobić z jego pomocą, muszę być w Keyaki, ale nie mogęich zdemaskować, więc muszą mnie jakoś zastraszyć.Wciążmają nadzieję na współpracę ze mną, jednak muszą wymy-ślić jakąś nową intrygę, bo na razie im nie wyszło.Gospodin aż sapnął z oburzenia, po czym prawie krzyknął: Postawa!Przecież stoi w postawie? Co ma jeszcze zrobić? Przestaćmówić!Milczał przez chwilę, widocznie po to, aby się uspokoić. Jesteś głupia i naiwna.Nie wiem, na co może wpaśćszajka przestępców, która jest powiązana z milicją.Na pew-no mogą ci zrobić wielką krzywdę.Mogą wyrządzić szkodęKeyaki i jej właścicielom, jak również dyrektorom.Naradzi-my się z Takuyą w poniedziałek, co możemy zdziałać w tejsprawie.Może nic, ale ciebie to nie usprawiedliwia.Czy my-ślisz, że oni są tak naiwni jak ty? %7łe nie zorientowali się jużlub nie zorientują w poniedziałek, że pora zmienić taktykę?Twój indywidualizm jest dziecinny.Złamałaś Układ  nie po-informowałaś mnie o istotnych dla siebie i mnie sprawach.Aż się zapluł.W połowie tej przemowy wstał i zaczął cho-dzić po salonie.Do dziś nie widziała Gospodina w takimstanie.Oskarżał ją o indywidualizm  jak Sipowskij.Możefaktycznie taka była? Do dziś.#Infover WM rxgtp6zlnpwf4hojshxbragpx1fltciyaajcggkb#  Tak, Gospodin, rozumiem.Zasłużyłam na karę.Zatrzymał się przed nią i spojrzał na nią, po raz pierw-szy od czasu, gdy wstał.Zwykle wtedy, kiedy prosiła o karęlub zgadzała się na nią pokornie, patrzył na nią z uznaniemlub politowaniem, ale nie dziś.Dziś jego oczy ciskały skry.Wiedziała o tym, nie patrząc mu w te oczy.Postawa, wzrokspuszczony.Pamiętała.Złość mu nic a nic nie przeszła.Milczał.I przez kwadrans Gospodin już się nie odezwał.Przez tenkwadrans stała w postawie z oczami utkwionymi w pustyfotel, a Gospodin chodził po salonie jak lew po klatce.Peter był autentycznie wściekły.Złość na Oksanę za to, żejest nieposłuszna i nonszalancko ryzykuje własnym życiem,nałożyła się na niepokój spowodowany zagrożeniem dlaKeyaki.Keyaki  czy Oksana? Co ważniejsze? Oksana! Tojego kobieta.Keyaki sobie poradzi.A on? Przedłożył korzyśćindywidualną, prywatną, nad lojalność wobec firmy.Co onrobi? Złapał się na tym, że ma problemy z logiczną oceną sy-tuacji i pomyślał, że ostatnio takie emocje odczuwał wobecDaisy.Dopiero to go otrzezwiło. A swoją drogą to dziwne pomyślał. Czyżbym aż tak się zaangażował?.Wziął prysznic i zaczął przygotowywać wszystko, czegopotrzebował do jej ukarania.Już gdy krążył po salonie, przy-szedł mu do głowy pewien nowy pomysł.Kiedy w końcupozwolić sobie na eksperyment, jak nie teraz? Teraz, gdykara powinna być rzeczywiście przykra i zapaść w pamięć?A przy okazji przetestuje coś nowego.To wszystko dla jej dobra.W końcu gdyby dalej tak nie-rozważnie ryzykowała, to mogłaby mieć tajemniczy wy-padek.Na przykład  nieznany sprawca mógłby potrącićją samochodem.Albo mogłaby wyjechać nagle gdzieś da-leko.Wystarczyłaby jedna sfałszowana kartka pocztowa450 D 451#Infover WM ra018drhnbkqxw0kxm1tgefcmgf00jqobtsdntra# z Moskwy lub Władykaukazu, aby milicja przestała jej szu-kać.Ale zdawał sobie sprawę, że obawa o nią to był tylkojeden powód  drugim było jego nabrzmiewające prącie.Sam nie wiedział, który z nich był ważniejszy.Kolejny razodezwała się jego perwersyjna natura  frustracja doma-gała się seksualnego rozładowania.Oksana też była podenerwowana.Widziała, jak zareago-wał na jej  szpiegowskie akcje.Teraz już nie była pewnatego, że takie pogrywanie  jak mówiono w szkole  z mili-cją, Sipowskim i Gospodinem skończy się obopólnym zado-woleniem.Przeczuwała problemy.Będzie bolało. Rozbieraj się.Zniknął, by wrócić po kwadransie.Popatrzył na nią bezcienia uśmiechu. Chodz na dół.Poszli do magazynu, który chyba już zawsze będzie się jejkojarzył z pierwszym seksem z Gospodinem.Chyba najlep-szym seksem w jej życiu. Stań tu, stopy przy kotwach w posadzce.Rozkrok.Przywiązał kostki do pierścieni  jak wtedy.Potem przyciągnął ławkę do ćwiczeń.Postawił ją przednią i wysunął bliższe nogi tak, by uniesiony w górę koniecbył na poziomie bioder. Kładz się.Nogi w kolanach mają być wyprostowane.Myślała, że przywiąże jej ręce do ławki, ale nie zrobiłtego.Zamiast tego związał je pod spodem  przedramionaze sobą.Obejmowała nimi ławkę niby kochanka.Srom i od-byt czymś jej wysmarował, czymś zimnym  miała nadzieję,że nie był to ten szczypiący lubrykant.Po chwili poczuła,że wpycha coś w pochwę i potem usiłuje zrobić to samoz drugą dziurką. Rozluznij się.Umiesz to już.#Infover WM qm8muhrb4tknf0zbw0xdopm2mnsyiem1kvn6hyer# Wypełnił ją, a następnie położył rękę na jej pośladku.Z grubsza wiedziała, czego się spodziewać, ale myliła się nie przewidziała tego, co nastąpiło.Raptowne uderzenieprądem gwałtownie skurczyło jej mięśnie wokół elektrod,które w nią wsadził.Wskutek tego porażenia cała wzdrygnę-ła się, ale najgorsze było zdrętwienie nerwów tam, w środku.Odczucie było tak nagłe i szarpnięcie tak krótkie, że na-wet nie zdążyła wrzasnąć  jęknęła tylko cicho w sekundępózniej, bardziej na wspomnienie porażenia niż pod jegowpływem.Następny wstrząs elektryczny nastąpił po paru, może poparunastu sekundach, gdy właśnie zastanawiała się, kiedywreszcie będzie ten następny, bo że będzie, i to niejeden,wiedziała na pewno.Był słabszy, jednak również spowo-dował skurcz mięśni wokółpochwowych i zwieracza od-bytu.Kolejne udary elektryczne niemal nie robiły na niejwrażenia.Nie, zle powiedziane! Niemal nie przeszywałybólem, ale robiły wrażenie, bo czuła się jak ubezwłasno-wolniona biologiczna lalka, jak biorobot kierowany woląobcego mózgu, odhumanizowany zbiór nieżywych mięśni.Elektroudary kurczyły je, potrząsały jej pośladkami, targałytułowiem.Nie decydowała o swoich ruchach.Pierwszy razbyła do tego stopnia pozbawiona wpływu na własne ciało.Działało nie tak, jak chciała ona, a zgodnie z wolą innegoczłowieka  i nic nie mogła na to poradzić.Po kilku wstrząsach niespodziewanie nastąpiła przerwa. Unieś brzuch.Brzuch? Jak? Wesprzyj się na brodzie i nogach, wygnij się  dodał,widząc, że nie wie, jak wykonać polecenie.Aatwiej powiedzieć, niż wykonać, ale w końcu się udało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •