[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z duszÄ…, którÄ… Å‚zy twoje i jej smutkiem pojÄ…,IdÄ™ uciszyć boleść mniejszÄ… nizli mojÄ….Chodz! ChcÄ™, byÅ› raz ostatni byÅ‚ mi Å›wiadkiem bliskim,%7Å‚e kochaÅ‚em królowÄ™ mojÄ… sercem wszystkim.SCENA CZWARTAA n t i o c h, A r s a sANTIOCHOto twój dar nadziei.znikÅ‚ po niej Å›lad wszelki.246 Patrzaj, jaki to triumf czekaÅ‚ na mnie wielki.Królowa miaÅ‚a jechać piecz w gniewie i wstydzie,Tytus miaÅ‚ jÄ… opuÅ›cić i wiÄ™cej nie widzieć.Co ja wam uczyniÅ‚em, bogowie szczęśliwi,%7Å‚e mi siÄ™ nÄ™dzne życie takim losem krzywi!W każdej chwili przechodzÄ™ jakimÅ› prawem trwaÅ‚ymZ lÄ™ku w nowÄ… nadziejÄ™, a z niej w nowe szaÅ‚y.A przecież jeszcze żyjÄ™; bogowie okrutni,Nie bÄ™dziecie drwić dÅ‚ugo z mojej doli smutnej!SCENA PITAT y t u s, B e r e n i k a, F e n i k aBERENIKANie chcÄ™ sÅ‚yszeć niczego.Już postanowiÅ‚am.Odjeżdżam.Już mi twoja obecność niemiÅ‚a.Po co jÄ…trzyć ból jeszcze zbÄ™dnym sÅ‚owem, po co?BÄ…dzże zadowolony: odjeżdżam przed nocÄ….TYTUSBÅ‚agam, posÅ‚uchaj chwilÄ™.BERENIKAJuż teraz za pózno.TYTUSJedno sÅ‚owo.BERENIKANie, nie chcÄ™.TYTUSMiotam siÄ™ na próżno.Królowo! SkÄ…d ta zmiana nagÅ‚a, niespodziana?BERENIKASkoÅ„czone; nie chcÄ™ czekać, jak pragnÄ…Å‚eÅ›, rana;JadÄ™ natychmiast, jużem gotowa do drogi.Raz jeszcze mówiÄ™  żegnaj!TYTUSPozostaÅ„, na bogi!BERENIKAPo co? Chyba by sÅ‚yszeć, jak po caÅ‚ym mieÅ›cieLud drwiny stroi z mojej sromoty niewieÅ›ciej.Ach, te tÅ‚umy radoÅ›ciÄ… okrutnÄ… ruszone,Kiedy ja sama jedna w Å‚zach nieszczęścia tonÄ™.247 Co ja im uczyniÅ‚am, co ja im zabraÅ‚am!Nadto ciebie kochaÅ‚am  oto zbrodnia caÅ‚a.TYTUSNa te gÅ‚osy pospólstwa dziÅ› jeszcze za wczeÅ›nie.BERENIKAWszystko, co tutaj widzÄ™, rani mnie boleÅ›nie.Przepych tych komnat dla mnie z twej troski wspaniaÅ‚y,Te miejsca, co na miÅ‚ość mÄ… dÅ‚ugo patrzaÅ‚y,A zdawaÅ‚y siÄ™ wróżyć twojÄ…  niezgaszonÄ…;Festony, w które nasze imiona spleciono,A teraz chodzÄ… za mnÄ…, gdzie krokiem siÄ™ ruszÄ™ To wszystko obÅ‚udniki, co mi szarpiÄ… duszÄ™.Feniko, chodzmy!TYTUSJakaÅ› ty niesprawiedliwa!BERENIKAWracaj, gdzie ciÄ™ twój senat przeÅ›wietny przyzywa;Przyszli twe okrucieÅ„stwo sÅ‚awić pod niebiosy,A tyÅ› sÅ‚uchaÅ‚ ich pochwaÅ‚ w dostojnej rozkoszy.JakżeÅ› kontent, że tak siÄ™ twoja sÅ‚awa Å›wiÄ™ci!PrzyrzekÅ‚eÅ› im wymazać mnie zgoÅ‚a z pamiÄ™ci.A że za miÅ‚ość i ta zbyt maÅ‚a zapÅ‚ata,PrzyrzekÅ‚eÅ› nienawidzieć mnie po wieczne lata.TYTUSNie przyrzekÅ‚em niczego.Bogowie na niebie!Jakże można zapomnieć, nienawidzieć ciebie!Ty mi to wszystko mówisz? Czy sÅ‚uch mnie nie myli?Okrutne podejrzenie  i to w takiej chwili!PosÅ‚uchaj, co ci powiem.Pięć lat naszych wspomnij,Niechaj ci w myÅ›li bÄ™dzie każdy rok przytomny,Godzina każda, w której serce ci dawaÅ‚emW najwiÄ™kszym uniesieniu, z najczulszym zapaÅ‚em,I wiedz, że to, co dzisiaj dla ciÄ™ w duszy żywiÄ™,Tamto wszystko przechodzi  powiadam prawdziwie,Nigdym wiÄ™cej nie kochaÅ‚.BERENIKAMówisz: miÅ‚owanie,A ja przecież odjeżdżam na twój rozkaz, panie.Może szukasz uroków w tej mojej rozpaczy?Może maÅ‚o Å‚ez lejÄ™; wolaÅ‚byÅ› inaczej.Po co mi wracasz miÅ‚ość? Cóż mi po niej teraz?!Lepiej mów, że mnie kochasz mniej, niż byÅ‚o nieraz.Ach, nie wspominaj czasu, co siÄ™ szczęściem kreÅ›li!Lepiej, bym odjechaÅ‚a przynajmniej w tej myÅ›li,248 %7Å‚eÅ› zapomniaÅ‚, czym byÅ‚a dla ciÄ™ Berenika,Tak wygnana bez żalu z serca niewdziÄ™cznika.Ty t u s czyta list.WziÄ…Å‚eÅ› mi, com pisaÅ‚a, a czego nie zmieniÄ™;Od twej miÅ‚oÅ›ci jedno mam tylko pragnienie:Przeczytaj to i pozwól, bym ruszyÅ‚a w drogÄ™.TYTUSNie wyjdziesz stÄ…d! Ja na to pozwolić nie mogÄ™.WiÄ™c ten odjazd  to ino podejÅ›cie okrutne!Chcesz umrzeć, aby tylko wspominanie smutnePozostaÅ‚o po wszystkim, co na ziemi kocham.do F e n i k iChcÄ™, by mi sprowadzono zaraz Antijocha.B er e n i k a opada na krzesÅ‚o.SCENA SZÓSTAT y t u s, B e r e n i k aTYTUSTeraz muszÄ™ ci odkryć wszystko, co niejasne.Kiedy dawniej myÅ›laÅ‚em o tej chwili strasznej,W której wypadnie mi siÄ™ wyrzec twej miÅ‚oÅ›ciZ rozkazu obowiÄ…zku i praw surowoÅ›ci,Gdym ten obraz rozstania miaÅ‚ z przeczuć wysnuty:Moje lÄ™ki, wahania, twoje Å‚zy, wyrzuty,Jużem duszÄ™ gotowaÅ‚ na najsroższe mÄ™ki.Jakie mogÅ‚y spaść na nas kiedyÅ› z bogów rÄ™ki.Lecz w najgorszych przeczuciach tylko czÄ…stkÄ™ maÅ‚Ä…PrzewidziaÅ‚em z cierpienia, co na mnie czekaÅ‚o.MyÅ›laÅ‚em, że mam w cnocie hartowniejsze serce,WiÄ™c, że w takim zmieszaniu jest, wstydzÄ™ siÄ™ wielce.MiaÅ‚em przed sobÄ… Rzymian zgromadzone stany;Senatorzy mówili, lecz umysÅ‚ zmieszanySÅ‚uchaÅ‚, ale nie sÅ‚yszaÅ‚ i za te pochwaÅ‚yZapÅ‚aciÅ‚em milczeniem zimnym, skamieniaÅ‚ym [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •