[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzałam na Kerovana.Czy jego obawy mogły się okazać prawdziwe? Czy był to Galkur chcący odzyskać to, co uważał za swój ą własność? Zbliżaliśmy się do kępy drzew, srebrzyście połyskujących w poświacie księżyca.Zobaczyłam, jak przez środek lasu biegnie prosta, pusta droga.Dzieliła zarośla na pół niczym gigantyczny cios miecza.Droga błyszczała jak połyskująca rzeka.Z oddali dobiegał lekko przy tłumiony krzyk nocnych ptaków.Obred skręcił konie w kierunku przejścia, a ja skierowałam się za nim, czując w sercu nagłą lekkość.Noc rozdarł krzyk: — Obredzie, stój!Mój ogier spłoszył się i skoczył, gdy Kerovan poganiając piętami swoją klacz zmusił ją do wysforowania się na czoło grupy i ustawił w poprzek drogi.Jego rysy były rozświetlone błękitnozieloną poświatą wydobywającą się z zawsze noszonej przez niego bransolety ludzi Starej Rasy.— Stójcie! Niech ci, którzy szanują swoją duszę, nie wchodzą na ścieżkę.— Odwrócił się na siodle, patrząc na nas.— Spójrzcie! Popatrzyłem na drogę przez światło mojej bransolety! Przyjrzyjcie się dobrze!Mrużąc oczy popatrzyłam na prostą jak strzała drogę.Spojrzałam na nią przez prawdomówny blask bransolety mego pana, widziałam wzrokiem wolnym od omamienia i czaru.Teraz droga wyglądała jak fosforyzujące szkliwo położone na cuchnącej Ciemności, była niczym błysk rozkładu na wiekowej zgniliźnie.Usłyszałam odgłos wymiotowania i zobaczyłam, jak Obred pochyla się z dala od wierzchowca.Teraz i ja także czułam smród, który zdradzał miejsce Zacienione.Walcząc z mdłościami, odwróciłam się od ohydnej pułapki.Po przegrupowaniu pojechaliśmy dalej.Z pewną jednak różnicą, gdyż Kerovan i ja pojechaliśmy wraz z przywódcą Kiogów na przedzie, na wszelki wypadek, gdyby na drodze pojawiły się jeszcze podobne pułapki.Obred odwrócił się do mego pana.— Dzięki za uratowanie moich ludzi, lordzie Kerovanie.Czy zechciałbyś towarzyszyć nam w jutrzejszej wyprawie w poszukiwaniu nowych wiosennych pastwisk? Twój talizman mógłby się okazać bardzo pomocny w tej nawiedzonej krainie.„Co sądzisz, Joisan? Myślę, że pojadę, chociażby dlatego, by dowiedzieć się czegoś więcej.Może to nam pomóc w podróży”… dotarła do mnie myśl Kerovana.Zawahałam się, zastanawiając się, jak będzie mi samej pośród obcych, ale zrozumiałam, że mój pan odnalazł w Kiogach ludzi, wśród których czuł się swobodnie.I to przeważyło.W ciągu wszystkich podróży nie miał innych towarzyszy, z wyjątkiem mnie, a jeżeli teraz ich znalazł…„Myślę, że zostanę trochę z tymi ludźmi… i dobrze będzie poznać ziemie, które leżą przed nami…” — odpowiedziałam.— Pojadę z tobą, Obredzie — zgodził się Kerovan.— Dziękuję w imieniu wszystkich moich ludzi.Gdzie znalazłeś tę bransoletę? — zapytał przywódca Kiogów.— W strumieniu, niedaleko miejsca zamieszkiwanego kiedyś przez ludzi Starej Rasy.Musiała tam leżeć bardzo długo, gdyż nasi ludzie nie zapuszczają się na te ziemie tak dawno opuszczone.Ta rzecz przyszła do mnie, jak gdyby do mnie należała, chociaż wiele wieków oddzielało chwilę jej stworzenia od moich narodzin… — Roześmiał się, wspominając, co zaszło.— To cię ucieszy, Obredzie.Tak naprawdę znalazł j ą mój koń.To Hiku zaprowadził mnie do miejsca, w którym leżała.Obred roześmiał się, a potem spoważniał.— Ochroniła cię już wcześniej?— Wielokrotnie — w głosie Kerovana brzmiał smutek.— Zazwyczaj ostrzegała, chociaż mam dowody, że ma większą Moc.Moc, której nie znam… nigdy się czegoś takiego nie uczyłem.Nauczono mnie, jak walczyć, a te umiejętności zostały dokładnie sprawdzone, gdyż za górami w High Hallack trwa wojna.— Tak, słyszeliśmy od handlarzy.Kiogowie zazwyczaj trzymają się siebie, ale nikt nie odrzuca ani nie zapomina opowieści o wojnach w krajach ościennych.Ty i twoja pani uciekliście, gdy zniszczono wasz dom?— Tak, uciekliśmy wraz z naszymi ludźmi na Ziemie Spustoszone.Ale do Krainy Arvonu prowadzi wiele ścieżek i do tej pory w naszych wędrówkach nie spotkaliśmy nikogo innego z rodu Dales.— Mówią, że zeszłej zimy część mieszkańców Arvonu wróciła do owej krainy i że przywieźli ze sobą żony spoza Dales.Handlarz przysięgał, że związki te powstały w wyniku jakiegoś układu pomiędzy rodem Wereriders i lordami Dales.Gładki krok wierzchowca mego pana przez chwilę został zakłócony, jak gdyby jeździec mocniej ścisnął boki klaczy.— Wereriders? Podpisali układ z Krainą Dales?— Taka była cena za ich szable.Walczyli po stronie Dales, chociaż pod własnym dowództwem i własnym sposobem — wiele istnieje plotek i cicho szeptanych opowieści na temat tego ich dziwnego sposobu — wygląda jednak, że nie walczyli na próżno.Handlarz Klareth powiedział nam, że wojna w High Hallack się skończyła.Wojna się skończyła! Zerknęłam na Kerovana i zobaczyłam niewyraźny kształt jego twarzy zwróconej w moim kierunku.Wiadomość dała mi radość, ale radość dla innych — we mnie nie było najmniejszej ochoty powrotu do Dales, aby odnaleźć i odbudować moją zniszczoną Wieżę Ithkrypt, chociaż ci z moich ludzi, którzy tego pragnęli, tak właśnie mogli zrobić.„A ty, Kerovanie? Czy myślisz teraz o powrocie do Ulsmdale”? Powrotna myśl była szybka.„Wiesz, że nie.Ten fakt mnie, który walczył przeciwko demonom z Alizonu, cieszy z powodu ich przegranej — ale nie mam już tam domu”.Zgodziłam się z tym stwierdzeniem, ale jego słowa przypomniały ponownie, iż nie mieliśmy żadnego własnego miejsca.Westchnęłam, uświadamiając sobie, że powinnam być wdzięczna za tymczasową gościnę u Kiogów.Kilka minut później wjechaliśmy na gościnny teren.Światła, ludzie — po cichej ciemności podróży.Obóz Kiogów (skórzane namioty świadczyły o tym, co wcześniej podejrzewałam, że byli oni nomadami wędrującymi ze swoimi stadami) był wypełniony ludźmi, którzy chcieli nas powitać.Przywódcą wydawała się mała, krzepka kobieta, gdyż Obred podszedł do niej natychmiast po zejściu z konia.Rozmawiał z nią cicho.Kerovan pomógł mi zsiąść z konia, stanęliśmy razem w świetle łuczywa i czekaliśmy, aż podejdą.— Nasz przywódca, Jonka.Kobieta skinęła głową z uśmiechem na dźwięk słów Obreda.— Obred powiedział już, jak wielki mamy w stosunku do was dług, dług, który przyjmuję, gdyż, Briata jest moją Wybraną.Dam wam wszystko, co może dać Kioga.Pozostaniecie wśród nas jako goście, w pokoju i z honorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •