[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wasze osobiste przekonania zadawalają wasze uczucia, ale nie nasze umysły.”- I kapłani, jak sądzę, odparowali druzgocącą kpiną z umysłu.Powinnaś była poznać Uriasza.- Ktoś więcej niż kapłani.- odparła Marian.- Było całe pokolenie antyracjonalistów.Drwili z przeciwstawiania ułomnego ludzkiego umysłu tysiącletniej tradycji.Nieistotnicy odrzucili tradycję jako starożytny błąd pomnożony o narosłe przez tysiąclecia ceremonie.- Więc Nieistotnicy chcieli usunąć religię?- Tylko na początku, przed tym, co zazwyczaj nazywa się najazdem Dżingów, kiedy uległo zniszczeniu zorganizowane społeczeństwo.- Co wtedy zrobili?- Nieistotnicy stali się bardziej przebiegli.Przed najazdem Dżingów wiedza rozwinęła się tak bardzo, że trzeba było drastycznie zmienić rytuały, a kapłani musieli wdawać się w kompromisy z nowoczesnymi poglądami, aby uspokoić narastające wątpliwości swych współwyznawców.Było to stulecie pozbawione duchowych kotwic.Najazd wywołał anarchię, brutalność, upadek wielu religii.A przecież przerażone masy nadal pragnęły zabezpieczenia przed prawdziwym i grożącym wciąż niebezpieczeństwem osobistej znikomości i śmierci.- Nieistotnicy powiedzieli wówczas: “Nie przejmujcie się teraz teologią, ratujcie własną skórę i zaleczcie rany kraju.Pozwólcie nam troszczyć się o boga i nieśmiertelność.” Innymi słowy, Singerze, rzucili popularne hasło odłożenia na bok kwestii religijnych do czasu, aż będzie można zbadać je na jakiejś innej podstawie poza bezkrytyczną wiarą.I takie były początki Miasta.- Nie takiego, jakim jest teraz.Początkowo nie było Bramy Jaźni.Ale byliśmy - i nadal jesteśmy - mniejszością.Jest nas tylko kilka tysięcy na przestrzeni jakichś piętnastu tysięcy mil kwadratowych.Przywódcy Miasta obawiali się, że religia może znów urosnąć w siłę, próbować z nami walczyć.A więc.- A więc znaleźliście sposób, żeby odciąć się od nas wszystkich i znaleźć się ponad czasem i uczuciem.- Uczuciem - powtórzyła ironicznie.- Kiedyś było to luksusem.Bardzo dawno temu.- Moja matka nauczyła się kochać.- I dlatego umarła.- Marian powoli pokręciła głową.- Singerze, religię stworzyła tęsknota za osobistym bezpieczeństwem, wygodą i szczęściem, a religia z kolei uczyniła śmierć rzeczą pożądaną i nieuniknioną.Taka postawa niezgodna jest z celami Miasta.- Ależ Marian, wy tylko zastępujecie ją długim życiem.Życiem bez radości, bez uczuć.dlaczego celowo wybieracie takie istnienie?- Praca sprawia nam radość, a przynajmniej satysfakcję.Miłość i radość, do jakich czynisz aluzję, Singerze, są zabawkami, którym wasze krótkie życie nadaje przesadne znaczenie.Gdy żyje się w Mieście, namiętności, nawet najwierniejsza miłość małżeńska, banalizują się.Ale równocześnie działalność intelektualna nabiera coraz większego powabu.Ulegamy mu i gdy tak czynimy, nasze życie z czasem napełnia się spokojem.- I samotnością.- Zrobiło mu się zimno.- Tak.- Ale to nie wystarcza, Marian.Rozmasowała skronie.- Boli mnie głowa.Mogłabym powiedzieć ci to wszystko w jednej dziesiątej czasu, który na to straciliśmy.- Pozwalając, by upłynęło kilka bezcennych sekund, kapłanka samotności uśmiechnęła się blado.- Powinieneś był otrzymać tu wykształcenie, Singerze.Odziedziczyłeś inteligencję swojej matki.Ona także pytała o powody męki pozbawionego mitu życia, wyrzekania się rozrywek cielesnych.Może ty zrozumiesz, co jej wtedy powiedziałam, nie jestem pewna, czy Judyta kiedykolwiek to pojęła.Singerze, być może wymaga to pewnej dozy odwagi, aby wybrać pracę w samotności tylko dlatego, co kiedyś może się wydarzyć, ale w naszej samotności zdobywamy jedną cenną rzecz - samo wiedzę.Jest ona pociechą samą w sobie, tak jak smutek.Początkowo Singer nie mógł nic odpowiedzieć, ale później zamknął oczy i rzekł, a w każdym jego słowie czuło się serdeczną mękę:- Moja matka powiedziała kiedyś, że cierpienie określa i egzekwuje cenę zdobytej w ten sposób mądrości.Marian spojrzała na niego.- Czy Judyta to powiedziała?- Tak.- Cieszę się - szepnęła.Singer przyjrzał się dużym rękom brata, zgiął palce i zacisnął pięści.- Praktycznie powiedziałem to samo Arinowi.Ale jakaś część mojej jaźni zawsze myślała: nie, Singerze, idź do Miasta! Właśnie tam jest.Sens? zadrwił łagodnie jego robak.Skinęła głową ze zrozumieniem.- Potrzeba wiary, Singerze, jest niemal nieuniknioną pułapką dla jaźni.Teraz już wiesz, znasz powód?Tak, robaku, tak.Powód, dla którego Miastu byłoby obojętne, czy synergizer znalazł lub nie ostateczne rozwiązanie zagadki istnienia.Powiedz to wszystko.Przypadkowe.Nieistotne.Teraz, rzekł robak, znaczenie ma znaczenie.Czyste jak wieczność.A ponad tym twoja jaźń, duży bracie.Marian zostawiła Singera sam na sam z myślami.Gdzieś daleko zegar wybił godzinę dziewiątą.Poke nie usłyszał kroków Garika.Było ciemno.Świerszcze cykały, wiatr wzdychał w konarach klonów.Po drugiej stronie bariery tablica ostrzegawcza wyglądała jak blady świecący duch.Ab zmieni go dopiero o świcie, to jeszcze bardzo długo.Poke ziewnął.Służba w strefie bezpieczeństwa, zawsze monotonna, ostatnio stała się cholernie nudna, gdy Miasto nalegało na odbywanie dodatkowego patrolu przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •