[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nad projektem przeniesienia w przeszłość ludzi z przyszłości pracowało tylko kilku naukowców, tylko garstka wie o istnieniu drugiego wszechświata.Tak się złożyło, że wszyscy znajdują się tutaj.Podobnie jak z diamentami, naukowcy doszli do wniosku, że tylko naszemu narodowi mogą zaufać.Przekazałem swą prośbę ludziom w Forcie Myer.Naukowcy z przyszłości nie puszczą pary z ust.Podobnie nasi specjaliści.Wilson skinął głową.- Brzmi bardzo dobrze.Wspomniał pan o diamentach.Co z nimi?- Na razie przekazaliśmy je do depozytu.Zostały gdzieś zamknięte.Później, kiedy to wszystko się skończy, zastanowimy się, co z nimi zrobić.Prawdopodobnie zostaną w tajemnicy sprzedane, tylko po kilka naraz, ze zmyśloną historyjką o ich pochodzeniu.A pieniądze będziemy składać w depozycie do późniejszego podziału między wszystkie kraje.Wilson wstał i ruszył do drzwi.W pół drogi zatrzymał się i odwrócił.- Powiedziałbym, panie prezydencie, że sprawy przybierają pomyślny obrót.- Owszem.Po fatalnym początku zaczyna iść dobrze.Czeka nas jeszcze mnóstwo pracy, ale wszystko jest już na dobrej drodze.Kiedy Wilson wrócił do swego gabinetu, ktoś siedział przy pulpicie Judy.W pokoju panował póhnrok.Migotały tylko lampki na pulpicie, ale nikt nie odpowiadał na wezwania.- Judy? - zapytał niepewnie Wilson.- Judy, czy to ty?Wiedział jednak, że to niemożliwe.Prawdopodobnie jej samolot lądował teraz w Ohio.- Wróciłam - odezwała się Judy.- Wsiadłam już do samolotu, ale zaraz wysiadłam.Siedziałam przez kilka godzin na lotnisku, zastanawiając się, co robić.Steve, jesteś cholernym sukinsynem i sam dobrze o tym wiesz.Nie mam pojęcia, po co wysiadłam z tego samolotu.Nie wiem sama, dlaczego tu wróciłam.Podszedł do niej.- Ależ, Judy.- Ani razu nie poprosiłeś mnie, żebym została.Tak naprawdę nie prosiłeś mnie o to nigdy.- Ależ tak.Prosiłem cię.- Byłeś przy tym bardzo szlachetny.To jest w tobie najgorsze.Wspaniałomyślność.Nie stać cię było, żeby paść na kolana i poprosić ze szczerego serca.A teraz mój bagaż leci do Ohio, a ja.Pochylił się, podniósł ją z krzesła i mocno przytulił.- Mamy za sobą dwa bardzo ciężkie dni - powiedział.- Najwyższa pora, żebyśmy oboje poszli do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •