[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dużo mówiono o nim, i pani Stawka zaczęła siÄ™ nim interesować jakoprzedmiotem publicznej ciekawoÅ›ci.Gdy zaÅ› jeden ze znajomych powiedziaÅ‚ o Wokulskim: "To czÅ‚owiekdiabelnie energiczny ", pani Stawskiej podobaÅ‚ siÄ™ frazes: "diabelnie energiczny", i postanowiÅ‚a lepiejprzypatrzeć siÄ™ Wokulskiemu.Z tÄ… intencjÄ… nieraz zachodziÅ‚a do sklepu.ParÄ™ razy wcale nie znalazÅ‚a tam Wokulskiego, raz widziaÅ‚ago, ale z boku, a raz zamieniÅ‚a z nim parÄ™ słów i wtedy zrobiÅ‚ na niej szczególne wrażenie.UderzyÅ‚ jÄ…kontrast pomiÄ™dzy zdaniem: "diabelnie energiczny", a jego zachowaniem siÄ™; wcale nie wyglÄ…daÅ‚ nadiabelnego, byÅ‚ raczej spokojny i smutny.I jeszcze dostrzegÅ‚a jednÄ… rzecz: oto - miaÅ‚ oczy wielkie irozmarzone, takie rozmarzone."PiÄ™kny czÅ‚owiek!" - pomyÅ›laÅ‚a.Pewnego dnia w lecie zetknęła siÄ™ z nim w bramie domu, gdzie mieszkaÅ‚a.Wokulski spojrzaÅ‚ na niÄ…ciekawie, a jÄ… ogarnÄ…Å‚ taki wstyd, że zarumieniÅ‚a siÄ™ powyżej oczu.ByÅ‚a zÅ‚a na siebie za ten wstyd i zaten rumieniec i dÅ‚ugi czas miaÅ‚a pretensjÄ™ do Wokulskiego, że tak ciekawie na niÄ… spojrzaÅ‚.Od tej pory nie mogÅ‚a ukryć zakÅ‚opotania, ile razy wymawiano przy niej to nazwisko; czuÅ‚a jakiÅ› żal,nie wiedziaÅ‚a jednak, czy do niego, czy do siebie? Ale najprÄ™dzej do siebie, gdyż pani Stawska nigdy donikogo nie.czuÅ‚a żalu; a wreszcie - cóż on temu winien, że ona jest taka zabawna i bez powoduwstydzi siÄ™?.Gdy Wokulski kupiÅ‚ dom, w którym mieszkaÅ‚a, i gdy Rzecki za jego wiedzÄ… zniżyÅ‚ im komorne, paniStawska (lubo jej wszyscy tÅ‚omaczyli; że bogaty wÅ‚aÅ›ciciel nie tylko może, ale nawet ma obowiÄ…zekzniżać komorne) poczuÅ‚a dla Wokulskiego wdziÄ™czność.Stopniowo wdziÄ™czność zamieniÅ‚a siÄ™ w podziw,gdy poczÄ…Å‚ bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha.- To nadzwyczajny czÅ‚owiek! - mówiÅ‚a jej nieraz pani Mîsiewiczowa.Pani Stawska sÅ‚uchaÅ‚a w milczeniu, lecz powoli doszÅ‚a do przekonania, że Wokulski jest najbardziejnadzwyczajnym czÅ‚owiekiem, jaki istniaÅ‚ na ziemi.Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzaÅ‚ paniÄ… StawskÄ… i robiÅ‚ przed niÄ…coraz poufniejsze zwierzenia.MówiÅ‚, rozumie siÄ™, pod najwiÄ™kszym sekretem, że Wokulski jestzakochany w pannie AÄ™ckiej i że on, Rzecki, wcale tego nie pochwala.W pani Stawskiej zaczęła budzić siÄ™ niechęć do panny AÄ™ckiej i współczucie dla Wokulskiego.Już wówczas przyszÅ‚o jej na myÅ›l, ale tylko na chwilÄ™, że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i żemiaÅ‚by wielkÄ… zasÅ‚ugÄ™ ten, kto by wydobyÅ‚ go z sideÅ‚ kokietki.Pózniej spadÅ‚y na paniÄ… StawskÄ… dwie duże klÄ™ski: proces o lalkÄ™ i utrata zarobków.Wokulski nie tylkonie wyparÅ‚ siÄ™ znajomoÅ›ci z niÄ…, co przecież mógÅ‚ zrobić, ale jeszcze uniewinniÅ‚ jÄ… w sÄ…dzie i ofiarowaÅ‚jej korzystne miejsce w sklepie.Wówczas pani Stawska wyznaÅ‚a przed samÄ… sobÄ…, że ten czÅ‚owiek obchodzi jÄ… i że jest jej równiedrogim jak Helunia i matka.OdtÄ…d zaczęło siÄ™ dla niej dziwne życie.Ktokolwiek przyszedÅ‚ do nich, mówiÅ‚ jej wprost albo zogródkami o WokuIskim.Pani Denowa, pani Kolerowa i pani RadziÅ„ska tÅ‚omaczyÅ‚y jej, że Wokulski jestnajlepszÄ… partiÄ… w Warszawie; matka napomykaÅ‚a, że Ludwiczek już nie nie, a zresztÄ… choćby żyÅ‚, niezasÅ‚uguje na jej pamięć.Nareszcie Rzecki a każdÄ… bytnoÅ›ciÄ… opowiadaÅ‚, że jego Stach jestnieszczęśliwy, że trzeba go ocalić; a ocalić go może tylko ona.- W jaki sposób?.- zapytaÅ‚a, sama niedobrze rozumiejÄ…c, co mówi.- Niech go pani pokocha, to znajdzie siÄ™ sposób - odparÅ‚ Rzecki.Nie odpowiedziaÅ‚a nic, ale w duszy robiÅ‚a sobie gorzkie wyrzuty, że nie potrafi kochać Wokulskiego,choćby chciaÅ‚a.Już serce jej wyschÅ‚o; zresztÄ… ona sama nie jest pewna, czy ma serce.Wprawdzie myÅ›laÅ‚a wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu; czekaÅ‚a jego odwiedzin, a gdy nieprzyszedÅ‚, byÅ‚a rozdrażniona i smutna.CzÄ™sto Å›niÅ‚ jej siÄ™, ale to przecie nie miÅ‚ość; ona nie jest zdolnado miÅ‚oÅ›ci.Jeżeli miaÅ‚aby powiedzieć prawdÄ™, to już nawet męża przestaÅ‚a kochać.ZdawaÅ‚o jej siÄ™, żewspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni, którego opadajÄ… liÅ›cie caÅ‚ymi tumanami i zostajetylko czarny szkielet."Gdzie mnie tam do kochania! - myÅ›laÅ‚a.- We mnie już namiÄ™tnoÅ›ci wygasÅ‚y."Rzecki tymczasem wciąż wykonywaÅ‚ swój chytry plan [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •