[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobiety mające realną szansę bycia wybranymi do saiszanu zawsze dobrze traktowano na Statkach Daniny.Jeśli kapitan przywiózł zakładniczkę, która zostawała faworytą tyrana, to mógł się dorobić na dworze Brandina majątku.Siedząc teraz na południowym balkonie pałacowego skrzydła mieszczącego saiszan i wyglądając zza bogato zdobionej kraty skrywającej kobiety przed gapiami z placu, Dianora patrzyła na łopoczące na silnej wiosennej bryzie flagi Chiary oraz Ygrathu i wspominała, jak przed ponad dwunastu laty podobny wiatr targał jej włosy.Pamiętała, że wodziła wtedy wzrokiem od kolorowych żagli do porośniętych lasami zboczy wzgórz wznoszących się do Sangariosa, od błękitu i bieli morza do chmur na niebieskim niebie.Od zamętu życia nad zatoką do spokojnej potęgi stojącego tuż nad nią pałacu.Wokół trzech wysokich masztów Statku Daniny krążyły z głośnym krzykiem ptaki.Wschodzące słońce strzelało po morzu oślepiającym światłem.Taki roztętniony świat, taki pełen życia, piękny i lśniący poranek.Ponad dwanaście lat temu.Miała wtedy dwadzieścia jeden lat i pielęgnowała w sobie nienawiść i swój sekret niczym dwa z trzech węży Moriany oplecione wokół serca.Została wybrana do saiszanu.Było to bardzo prawdopodobne, zważywszy na okoliczności jej pojmania.Kiedy w dwa dni później została doprowadzona przed oblicze Brandina, jego słynne szare oczy rozwarły się taksująco.Pamiętała, że miała wtedy na sobie jedwabną pastelową suknię specjalnie dobraną, żeby podkreślała ciemny kolor włosów i ciemnobrązowe oczy.Miała pewność, że zostanie wybrana.Nie odczuwała ani tryumfu, ani strachu, chociaż przygotowywała się do tej chwili od pięciu lat, a być wybraną przez Brandina oznaczało, że te ściany, parawany i korytarze zamkną się wokół niej na zawsze.Miała swoją nienawiść i swoją tajemnicę.Strzeżenie ich nie zostawiało miejsca na nic innego.Tak sądziła w wieku dwudziestu jeden lat.Wbrew bowiem temu, co dotychczas widziała i przeżyła, bardzo mało, niebezpiecznie mało wiedziała o wielu rzeczach, które miały zbyt wielkie znaczenie; tak przynajmniej pomyślała Dianora, siedząc dwanaście lat później na swoim balkonie.Było chłodno.Zbliżały się Dni Żaru, lecz kwiaty rosnące w dolinach położonych w głębi wyspy oraz na zboczach wzgórz, dopiero zaczynały kwitnąć.Prawdziwy początek wiosny nawet tak daleko na północy jeszcze nie nadszedł.Dianora pamiętała, że w domu było inaczej - czasami po wiosennych Dniach Żaru na południowych wyżynach jeszcze leżał śnieg.Nie oglądając się za siebie, uniosła rękę.Eunuch natychmiast podał jej parujący kubek tregeańskiego khavu.Brandin l ubił mawiać bez świadków, że ograniczeń handlowych i taryf rolnych trzeba przestrzegać wybiórczo, bo inaczej życie stanie się zbyt niewygodne.Jedną z wybranych rzeczy był khav.Oczywiście tylko w pałacu.Za jego murami piło się pośledniejsze gatunki z Corte czy neutralnego Senzio.Kiedyś jako członkowie senziańskiej misji handlowej przybyli kupcy khavu, chcąc przekonać go do polepszonej jakości upraw i pochodzącego z nich naparu.“Rzeczywiście neutralny” - rzekł wtedy Itrandin, skosztowawszy napoju.“Tak neutralny, że prawie go nie ma”.Skonsternowani i bladzi kupcy wycofali się, rozpaczliwie usiłując dociec ukrytego znaczenia słów ygratheńskiego tyrana.Dianora podzieliła się później z Brandinem uwagą, że Senzianie spędzają na tym dużo czasu.Brandin się roześmiał.Zawsze potrafiła go rozbawić, nawet wtedy, kiedy była zbyt młoda i niedoświadczona, by robić to celowo.Może dlatego pomyślała teraz o młodym eunuchu usługującym jej dzisiejszego ranka.Scelto poszedł do miasta po suknię dla niej na popołudniowe przyjęcie i jej służący był jednym z najnowszych eunuchów, przysłanych z Ygrathu do powiększającego się saiszanu w kolonii.Był już dobrze wyszkolony.Metody Vencela może były surowe, ale niewątpliwie skuteczne.Postanowiła nie mówić chłopcu, że khav nie jest wystarczająco mocny, bo prawdopodobnie dostałby rozstroju nerwowego.Wspomni o tym Scelto i pozwoli jemu zająć się sprawą.Vencel wcale nie musi wiedzieć - dobrze by było, gdyby niektórzy eunuchowie odczuwali oprócz strachu także wdzięczność.Strach przychodził automatycznie jako efekt jej pozycji w saiszanie.Na wdzięczność czy przywiązanie musiała zapracować.Tej wiosny mija dwanaście lat, pomyślała, pochylając się do przodu, by spojrzeć w dół przez kratę na plac, gdzie trwały gorączkowe przygotowania do przyjazdu Isolli z Ygrathu.Wtedy, w wieku dwudziestu jeden lat, była chyba u szczytu rozkwitu swej urody.Pamiętała, że jako piętnasto- i szesnastolatka nie miała ani odrobiny tego wdzięku - w domu nie zawracano sobie nawet głowy, żeby ją ukryć przed ygratheńskimt żołnierzami.W wieku dziewiętnastu lat zaczęła się stawać kimś zupełnie innym, choć nie mieszkała już w domu, a Ygrath nie stanowił zagrożenia dla mieszkańców Certando, które znajdowali.się pod rządami barbadiorskimi.A przynajmniej nie stanowił go w zwykłych warunkach, poprawiła się, przypominając sobie - chociaż nie wymagało to żadnego przypominania - że tutaj, w saiszanie, a także w przeciwległym, zachodnim skrzydle pałacu, w łóżku Brandina, jest Dianorą di Certando.Miała trzydzieści trzy lata i w ciągu tego czasu, który minął tak niezwykle szybko, stała się jedną z pałacowych potęg.Co oczywiście oznaczało też władzę w Dłoni.Można było powiedzieć, że w saiszanie współzawodniczy z nią o dostęp do Brandina jedynie Solores di Corte, która była od niej starsza o sześć lat.- przypłynęła w pierwszym roku kursowania Statków Daniny.Nawet teraz czasami było tego za wiele, żeby z łatwością we wszystko uwierzyć.Młodsi eunuchowie drżeli, jeśli tylko krzywo na nich spojrzała, dworacy - czy to z zamorskiego Ygrath u czy z czterech zachodnich prowincji Dłoni - zabiegali o jej radę i wsparcie swoich petycji przedkładanych Brandinowi, muzycy pisali dla niej pieśni, a poeci deklamowali hiperboliczne strofy, zachwycając się jej urodą i mądrością.Ygratheńczycy porównywali ją do sióstr ich boga, a Chiaranie do bajecznej piękności, Onestry, zanim jeszcze skoczyła w ostatnim Nurkowaniu po Pierścień dla wielkiego diuka Cazala - chociaż poeci zawsze kończyli analogię na długo przed samym Nurkowaniem i wynikłymi z niego tragediami.Po jednym z takich finezyjnych poetyckich popisów, które dał Doarde, podczas późnej kolacji we dwoje z Brandinem Dianora zauważyła głośno, że miarą różnicy między mężczyznami i kobietami jest to, że władza czyni mężczyzn atrakcyjnymi lecz kiedy władzę ma kobieta, atrakcyjne staje się jedynie wychwalanie jej urody.Zastanowił się nad tym, odchylając się na oparcie fotela i głaszcząc swą starannie przystrzyżoną brodę.Zdawała sobie sprawę z pewnego ryzyka, ale zdążyła też już dobrze go poznać.- Dwa pytania - powiedział Brandin, tyran Zachodniej Dłoni, ujmując jej rękę leżącą na stole.- Uważasz, że masz władzę, moja Dianoro?Spodziewała się tego.- Tylko za twoim pośrednictwem i przez niedługi czas, zanim się nie zestarzeję, a ty nie przestaniesz dopuszczać mnie przed swoje oblicze.- Mała, dyskretna szpila dla Solores
[ Pobierz całość w formacie PDF ]