[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aleć trzeciego dnia Pan Bóg skarał Monte-kukulego, bo go z działa postrzelono; jakoby go nie sama kula uderzyła, ale trzaska z okrętu, od kule wycięta, obiedwie mu podcięła łysty 6.Chciał też to popisać się, bo był nic nie spra­wił, a przez dwie zimie chleb zjadał i chciał czegoś bez nas dokazać.Osadził owe okręty olęderskie i inne posprowadzaw-szy kupieckie swymi ludźmi, wjechał między Fionią i Frede-richs-Odde; jak go [Szwedzi] poczęli obracać i z tej strony, i z tej, wrócił się z konfuzyą i lytek nadwieruszył.Znać, że ordynacya Boska taka była, aby jako tę fortecę tak sławną, także i tamte prowincyą nie szpada niemiecka, ale polska za­wojowała szabla, chcąc też to podobno Bóg nagrodzić narodowi naszemu owe konfuzyą, którąśmy za jego dopuszczeniem od narodu szwedzkiego w ojczyźnie naszej ponieśli.Od tego tedy czasu kazał ich wojewoda niewczasować7, podpadając, strze-1 Na parol - na słowo, na pojedynek.2 Mowa tu o Czarnieckim.3 Legacja - poselstwo.4 Agitować - namawiać, podburzać, wichrzyć.5 Eksperyment - doświadczenie, wywoływanie jakiegoś zjawiska; tuzajście.6 Łysty - łydki.7 Niewczasować - niepokoić.lając i wywabiając ich od wałów i byli zrazu tak głupi, że się dali łowić, ale potem zaniechali, siedząc w fortecy.Dopieroż wtenczas podszańcowali się nasi i szańczyki w nocy wysypali tak blisko, że i z muszkietu, nie tylo z dział, donosiło; ale że nie­doskonała była fortyfikacya owych szańców, stało wojsko do­koła cały dzień, żeby wycieczki na owe szańce nie uczynili, a nie wyparli naszych.Jak noc przyszła, dopiero lepiej opa­trzono, koszów nasprowadzano, ponasypowano, armatę spro­wadzono, a wszystko cichusieńko, bo w dzień trudno tego było robić, gdyż rażono bardzo od Szwedów.Jak tedy w piątek oba-czyli ufortyfikowane szańce, a zaraz ich tegoż dnia nad świta­niem nawiedzili nasi - dragonia z swoim oberszterem1 Tetwi-nem - tak blisko, że się prawie muszkietami sięgali, i już od jednego beluardu2 odparli byli Szwedów, zaraz stracili serce; wypadli byli w tenże dzień po południu Szwedzi, ale ich po­tężnie nasi wytrzymali; wojsko też z obozu obces skoczyło; uciekli nazad, zostawiwszy trupa kilkadziesiąt.W tej nocy tedy z piątku na sobotę, poukładawszy się na statki - a tu na wa­łach od naszego obozu czynili okrzyk, hałas, strzelanie - uciekli do Fioniej, spodziewając się szturmu generalnego w so­botę rano.Nazajutrz dziwujemy się, czemu tak ciche sąsiedz­two; jednym razem, jak tam już nasi postrzegli, aż tu na wa­łach wywijają chorągwiami, wołając: „Vivat rex Daniae!" Su­nie się co żywo z obozu czeladzi dla zdobyczy, a wojewoda zaraz posłał strażnika Mężyńskiego, żeby tej minuty pod garłem3 wszyscy wyszli z szańców i żeby Tetwin dokoła dał wartę, żeby się nie ważył tam wchodzić.Niż strażnik przyjechał, już tam wyrabowano, co kto znalazł, bo też tam i nie bardzo było co brać, oprócz trochę leguminy4, którą prawie na tym miejscu poznoszono, gdzie były prochy podsadzone.Jak tedy wszyscy powychodzili z szańców, dopiero zapaliły się miny, ale w lu-1 Oberszter - pułkownik.2 Beluard - baszta, także bastion, szaniec.3 Pod garłem - pod gardłem - pod groźbą kary śmierci.4 Leguminy - jarzyny.dziach nie uczyniły szkody najmniejszej, nawet i wałów, i bu­dynków nic nie naruszyły, tylko dwa budynki podługowate, jako szopy, spaliły się; podobno to były spiżarnie; insze bu­dynki całe zostały.To to jest rozumnego wodza dzieło: domy­ślić się i zabieżeć, aby nie gubić wojska; bo tam niepodobna rzecz, żeby tam nie mogło być bez szkody; a to druga, że prze­cie prędko postrzeżono, że nieprzyjaciel uciekł i zaraz potem wpadli nasi i rozebrali, co było; a Szwedzi supponebant, że nierychło postrzegą, i dlatego tak nierychły ogień zapalili.I tak owa forteca, która 20.000 ludzi strawiła, kiedy ją brał Szwed królowi duńskiemu - bo Szwedów 9.000, a Duńczyków 11.000, jako sami komisarze powiedali, zginęło - wróciła się nazad i bez uszczerbku wojska; tak powiedali komisarze, że się tu ta ziemia ludzkiej krwie tak nasyciła, jak wody po wiel­kim deszczu.Uciekli tedy Szwedzi z Frederichs-Odde przed śmiercią do Fioniej, spodziewając się, że ich tam nie znajdzie między morzami, ale zawiedli się na tym, bo w krótkim cza­sie i tam za nimi przepłynęła, o czym niżej.Winszował kurfistrz wojewodzie tej szczęśliwości, ale jawną znać mu było z oczów zazdrość i Niemcom, że Pan Bóg sławną podał fortecę.Szwedzi się też okrutnie tym konfundowali, że na minie nic nie wskórali.Wprowadził tedy wojewoda aż trzeciego dnia praesidium ludzi duńskich i komendanta tegoż narodu, bo się oba­wiał, żeby jeszcze nie było min drugich.Owe też okręty olęderskie zaraz stanęły przy tej fortecy w porcie bardzo zacnym.Et interim radzono, jako sobie postąpić z Fionią, ponieważ Frederichs-Odde, tak potężna forteca, dostała się w ręce na­sze; która była Fioniej socia, obróciła się in aemulam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •