[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idąc, drżała.Może z powodu chłodu silnych dłoni dyrek-tora Abla, których dotyk wciąż czuła na żebrach?Gdy zbliżała się do swojej kwatery na Szkolnej, uspokoiłasię nieco i postarała się uporządkować myśli.Zdało się to natyle, że przypomniała sobie pozostawiony w sypialni bała-gan i włączone żelazko.Przestraszyła się.Chyba nie stanie258 ⁄259#Infover WM w0604ot21rvqbf4xlqnmkqffnihpt8ti2nx0fmye#się przyczyną pożaru? Ale wiedziała, że nie może tego zostawić losowi, coś musi zrobić, by się upewnić, że dom jestbezpieczny.Już zamierzała wracać, gdy z plecaka odezwałasię elektroniczna melodyjka.Przez kilka sekund szukaław myślach przyczyny tych dźwięków i wtedy przypomniałasobie o telefonie.Zsunęła plecak i wyjęła komórkę z kie-szonki.Nacisnęła guzik i przyłożyła aparat do ucha. – Słucham. – Tu Abel.Czy wszystko w porządku? Gdzie jesteś? – Tak, w porządku, dyrektorze Abel.Dochodzę do domu.Do Birobidżanu znaczy się.Ale wybiegłam tak nagle… Zdajesię, że nie wyłączyłam żelazka.Czy nic się nie stało? Czy jewyłączyliście? – Wyłączyłem.Wszystko w porządku.Nie martw się o nic. – Przepraszam za ten burdel, który pozostawiłam.Widzi-cie, nawet jako sprzątaczka jestem do niczego.I nie dość, żezamiast sprzątać, bałagan robię, to jeszcze świecę golizną. – O nic się nie martw.Jak dotrzesz do siebie, zadzwońalbo wyślij sMs-a, żebym i ja się nie martwił o ciebie.Obiecaj. – Dobrze.Obiecuję. – Kiedy wypada następne sprzątanie? – Jutro, tak jak zwykle.Dziś chciałam nadgonić robotęi zająć się waszą garderobą.Widzicie, jak się to skończyło.Jeszcze raz proszę o wybaczenie. – Powtarzam: niczym się teraz nie martw.Pamiętajo sMs-ie.Do widzenia, jutro może się zobaczymy.Rozłączył się.No to po raz pierwszy inwestycja w komórkę się przy-dała.Wprawdzie jej, a nie dyrektorowi, bo gdyby nie telefon,tuptałaby teraz z powrotem do Kugły.sMs-a wysłała, gdy tylko zdjęła płaszcz i buty.Potem wy-jęła chleb, nastawiła wodę na herbatę i zapukała do IrinyMichaiłownej z prośbą o pożyczenie pół kostki margaryny.W piekarni rano nie mieli.#Infover WM rygclw1eooofz0xv2fo2n0gyjx8icfxmkvhp2sgx#Rozdział 20W czwartek, ledwie Oksana zaparzyła herbatę i wzięła siędo pracy, zadzwonił telefon. – Nowikowa.Pozwólcie do sekretariatu.Gdy weszła, Galina skierowała ją gestem do biura dyrek-tora Abla.Z tym że dyrektora ani Swietłany w nim nie było.Zamiast nich przy niedużym stole konferencyjnym siedzielimister Hisamatsu i Sipowskij.Mister Hisamatsu wstał napowitanie. – Siadajcie, Oksano Grigoriewna.Pamiętając jego uprzejmość sprzed dwóch tygodni, ukło-niła się po japońsku.Usiadł i odczekał chwilę, a gdy przycupnęła na brzeżkukrzesła z boku stołu, zagaił: – Jak wasze opanowanie Keyaki-B-K?Kryjąc niepokój, odparła: – Sądzę, że sobie radzę.Zaczynam uzupełniać zaległościpo Korolewej według wskazówek Kiryła Konstantynowicza.Miesiąc kwiecień zamknęłam i przekazałam w zeszły ponie-działek.Z następnym jestem na bieżąco.Chwilę panowała cisza, jakby mister Hisamatsu trawiłtę banalną skądinąd wieść.Potem zaczął coś oglądać naswoim komputerze i trwało to dość długo.Następnie wstał,uśmiechnął się kwaśno i wyszedł z gabinetu.Sipowskij chrząknął znacząco i spojrzał na nią jakoś dziw-nie – ni to porozumiewawczo, ni to strofująco.Japończyka długo nie było.Mijały minuty, a w gabineciepanowała cisza.Gdy w końcu wrócił, przeprosił ich oboje za zamieszaniei usprawiedliwiając się decyzją dyrektora Takuyi, zawiado-mił o przełożeniu rozmowy.260 ⁄261#Infover WM rgggax8enr28mvvyjwox6mygd61rzutw6us2cujg# – Galina Timurowna zawiadomi was o nowej godzinie –rzucił.Dzwonił Takuya. – Dyrektorze Abel, czy znalazłby pan teraz chwilę czasu,aby przyjść do mojego gabinetu?Wczoraj, gdy Peter ze Swietłaną wyprowadzili się do bara-ków, ich dotychczasowe pomieszczenie przejął Isano, a dy-rektor Takuya zajmował swoje samodzielnie.Mimo to, gdypo kilku minutach dotarł na miejsce, w gabinecie siedzieliobaj Japończycy. – Panie Abel, potrzebujemy pańskiej opinii.Stało się cośdziwnego.Magister Hisamatsu zda panu relację.Hisamatsu podniósł się z krzesła, ukłonił się swemu sze-fowi i zwrócił się do przybyłego: – Panie Abel.Dziś wezwałem głównego księgowego Si-powskiego i tę jego nową pracownicę, Szlinową; tę, któ-ra u pana sprząta.Korolewa znowu przysłała zwolnieniena kolejny miesiąc i nie możemy czekać dłużej.Rozmo-wa miała ustalić, czy Szlinowa mogłaby zastąpić Korolewąw księgowaniu elektronicznym całości Keyaki Kugła i czytylko czasowo, czy może na stałe.Zagaiłem jakoś, na co onaoświadczyła, że bilans za kwiecień zamknęła i zameldowałao tym Sipowskiemu w poniedziałek 7 maja.Nam ten bilansSipowskij przedstawił dopiero w ten poniedziałek.Nawia-sem mówiąc, coś się w nim nie zgadza i będę jeszcze badaćco.Może też będziemy mieli w tej sprawie jakieś pytania dopana, ale to potem.Jak się o tym dowiedziałem, to spraw-dziłem co innego.Keyaki-B-K zapisuje w niejawnym plikuhistorię zmian i indywidualny kod księgującego.O tym in-strukcja nie mówi, ale ja to wiem.I z tego pliku wynika, żekilka zmian po 7 maja zostało dokonanych, i to przez Szlino-wą.Nie były to istotne poprawki, sprowadzały się głównie#Infover WM qv8uzij04sekbublelij0jypusq8fam1l81zjtrj#do korekty dat w kilku operacjach kasowych.I teraz mamy problem, bo albo Szlinowa kłamie i nie wiemy dlaczego, alboktoś się pod nią podszył.W tym drugim przypadku głównympodejrzanym jest Sipowskij, tylko nie wiemy, co on zyskujena tej korekcie.Dlaczego miałby się kryć z tym, że poprawiabłędy pracownika? – Czy pana zdaniem można wierzyć słowom Szlinowejco do daty zakończenia i zdania bilansu? – Ja mam zaufanie do jej solidności i prawdomówności.Jest mocno impulsywna, ale uczciwa.I bardzo naiwna, conie sprzyja udanemu kłamstwu.Jeśli ją naciśniecie i nie za-plącze się, to można jej ufać. – Jeśli tak zrobimy i obroni się, to kto się pod nią pod-szył? Sipowskij? Dlaczego Sipowskij miałby korygować bi-lans w ten sposób? Jaką hipotezę pan by postawił? A jeślinie Sipowskij, to kto jeszcze miałby okazję i taką potrzebę? – Chwileczkę, panowie, powoli… Bo jeśli to jakaś zmowa,to ona powiadomi wspólników.Jeśli nie jest w spisku, to teżmogą się dowiedzieć, że ją przepytujemy. – To jak ją pytać, by się nie zorientowała, o co chodzi? Bynikt nie spostrzegł, że coś podejrzewamy? – Zróbcie to, co było waszym zamiarem.Zatrudnijcie jąw miejsce Korolewej, ale ta była, zdaje się, na przeszkoleniuw Takasaki? To przenieście Szlinową do gabinetu Isano naparę dni, pod pozorem szkolenia przez pana Hisamatsu, booczywiście w Takasaki nie była i wie mało.Wtedy, Isano –zwrócił się do kolegi – będziesz mógł pociągnąć ją za język.I dobrze byłoby nieznacznie ją obserwować, choćby dla jejbezpieczeństwa.Taka opieka musiałaby być bardzo deli-katna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •