[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, przestań, Danku.Sam też jesteś hojny.Nie psuj Eliotowi humoru z tego powodu, że i on ma tę cechę.Po raz pierwszy w czasie naszej znajomości Eliot wyrzucił ramiona w powietrze.- Nie o to chodzi, Cullen.Nie jestem Ebenezerem Scrooge!- Niech Bóg błogosławi nasze dary! Wszystkie!- Bądź cicho, Eliot.Dobrze wiesz, o czym mówię.- Danku, przecież to ja jestem tutaj ostrożny, mam prawo coś powiedzieć.Rodzina Jamesów to jedyni ludzie na obliczu ziemi, dla których zrobiłbym wszystko! I oboje o tym wiecie.Wszystko.Wszyscy pozostali moi znajomi są dowcipni, uroczy, a w głowach mają siano.Sam błysk i żadnej treści.Niektórych z nich lubię, większości nie znoszę, i nie ufam nikomu, poza waszą dwójką.Taka jest prawda.Gdybyście przestali się ze mną przyjaźnić, umarłbym! A tak naprawdę, to sześć tygodni temu sporządziłem testament, bo mój prawnik zaczął mnie zanudzać.Spadkobiercą uczyniłem Mae.Jestem wart nieco ponad czterysta tysięcy dolarów.Nie zaufałbym w tej sprawie żadnemu z was, złodziejaszki, ale moja chrześniaczka, jeśli zechce, będzie się uczyćw Radcliffe.I żadnemu z was nie udzielam prawa do protestów czy ahociażby rozmów na ten temat.Basta! Kropka.Spojrzałam na niego i posłałam mu szachrajski uśmiech.- Oj, Eliot, ty stary.Danek wstał i objął go.Trwali tak przytuleni przez długi czas, a ja przyglądałam się, ściskając w dłoniach zapomnianą, skórzaną kurtkę.Kiedyś sądziłam, że siła charakteru polega na tym, żeby być coraz to twardszym, wyrobić w sobie zawiły system ochronny, który pomaga nam pogodzić się z prawdami życia i uczy, jak nie dręczyć się rzeczywistością.Ale wszystkie metody kształtowania charakteru wylatują przez okno, kiedy odkryjesz, że nie ma już żadnych prawd.a przynajmniej ty żadnych nie dostrzegasz.Po incydencie ze skórzaną kurtką bardzo się bałam powiedzieć Bankowi o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Webe-rem Gregstonem, i o nowych przygodach na Rondui.Po raz pierwszy w czasie trwania naszego związku zaczęłam wątpić w mojego męża i szczerze byłam tym zmartwiona.Wątpiłam w niego, ponieważ nie był osobą, której chciałabym się zwierzyć.Powiernikiem, jakiego potrzebowałam w tym specyficznym okresie mojego życia, był Eliot, z jego zrozumieniem dla powodów, które kierują ludźmi, gdy źle postępują, z jego współczującym uchem i szczerą wiarą w rzeczy tajemnicze.Nie chciałam zamykać się przed moim mężem ani ukrywać przed nim ważnych spraw, ale obawiałam się jego braku zrozumienia.W najlepszym wypadku mógł mi współczuć.Eliot wczuwał się i zamiast skłaniać mnie, żebym znowu przebadała się u psychiatry, chciał to wszystko przebadać razem ze mną, próbował znaleźć jakiś sens w tym całym bałaganie wydarzeń i mocy.- Och, wielka mi sprawa, Cullen! Więc przerwałaś ciążę.Każdy miał aborcję, to stare jak świat.Nawet ja miałem aborcję - pozbyłem się mego ostatniego kochanka Sędziego Thompsona.- „Sędziego”? Naprawdę tak miał na imię?- Niestety tak.To był mały, czarny człowieczek w kowbojskim kapeluszu.Prawdę mówiąc, chciał, żebym mu kupił jakieś ostrogi!- Jak to się dzieje, że nigdy nie mówisz o swoich kochankach?- Ponieważ na myśl o nich robię się smutny.Jestem bardzo nieszczęśliwy w miłości.Ale nie chcę o nich teraz dyskutować.Widzisz, jak dobrze trafiłem z wyjaśnieniem twojej Rondui? Każdy rozpracowuje swoje problemy w snach.To taniutka interpretacja, wiesz? Przerwałaś ciążę i od tego czasu czujesz się okropnie.Gdzieś, w swym umyśle, dźwigasz to wielkie wiadro pełne winy, choć ja osobiście uważam, że czyniąc to jesteś szalona.Tak czy inaczej, przy pomocy tych snów o Rondui pozbywasz się tego.Wspaniale! Pomóż temu małemu Pepsi odnaleźć Kości Księżyca i jesteś znowu wolna.Ile już znaleźliście? Trzy?- Tak.Ostatnia była nagrodą za Lojalność.Pepsi uratował życie Felinie, a potem pozwolił Upałowi żyć.- Jakiemu upałowi?- Upałowi, tak to coś miało na imię.Tańczyło na pustyni i próbowało zjeść Felinę.- Felina to wilk?- Tak.A Martio to wielbłąd, Pan Trący - pies.- Który nosi czarny kapelusz?- Tak.Zadzwonił telefon i Eliot wstał, żeby go odebrać.Mówił do słuchawki przez kilka minut, a potem, ku memu zaskoczeniu, podał mi ją ze zdziwionym wyrazem twarzy.- To twój przyjaciel, Weber Gregston, kochaneńka.Skąd on znał mój numer?Chwyciłam słuchawkę, jakby to był niebezpieczny wąż.- Halo?- Halo, Cullen? Słuchaj, przepraszam, że do ciebie dzwonię pod ten numer, ale musimy porozmawiać.Musimy.- Jego głos świadczył o tym, że nie żartuje, był zmęczony i bardzo napięty.- O co chodzi, Weber? Dobrze się czujesz? - Chciałam podziękować mu za wszystkie pocztówki, telegramy i inne rzeczy, ale teraz chodziło o coś poważniejszego.- Nie, nie czuję się dobrze.Musimy się spotkać, najlepiej zaraz.Właśnie przyjechałem do miasta i muszę z tobą porozmawiać.Nie wciskam ci żadnego kitu ani nic takiego, Cullen.Proszę, nie bądź taka ostrożna wobec mnie.Dzieje się coś złego i myślę, że to twoja wina.Przykro mi, ale to prawda.Czy możemy się teraz spotkać? Czy to możliwe?Eliot z głową przyklejoną do mojej słuchawki energicznie przytaknął.Wskazałam palcem na dziecko, a on szepnął, że zostanie przy niej.- Okay, Weber.Gdzie jesteś?- W budce telefonicznej na rogu, przy twoim domu.Zejdź na dół i spotkajmy się.Może za pięć minut?- Dobrze.Trzymaj się, ja zaraz tam będę.Odwiesiłam słuchawkę i spojrzałam na Eliota.- Co o tym myślisz?- Zdaje się, że niedobrze z nim.- Wiem.Jak myślisz, co się mogło stać?- Tym razem to nie miłość.Był zbyt wstrząśnięty.Weber stał przed domem.Wyglądał, jakby powrócił z ciemnej strony Księżyca.- Wielkie nieba, Weber! Co ci się stało?- Właśnie o tym chcę porozmawiać.Gdzie moglibyśmy pójść?- Chodźmy do „Leny”, to za rogiem.Przyłożył obie ręce do twarzy i potarł ją mocno.Włosy miał mokre i przylizane do tyłu.Jego twarz była świeżo ogolona, ale pokrywały ją małe, czerwone punkciki.- Jestem zupełnie zagubiony.Nie spałem dobrze od tygodnia.Restaurację prowadziły dwie miłe kobiety, które podawały fury pysznego jedzenia, a potem zostawiały cię w spokoju.Usiedliśmy przy stoliku w głębi pomieszczenia, chociaż było późne popołudnie i wewnątrz było pusto.- O co chodzi, Weber?Podniósł rękę, żeby mnie powstrzymać.- Poczekaj.Pozwól, że najpierw zadam ci parę pytań.Kto to jest Pepsi i Pan Trący?Moja głowa wystrzeliła do przodu.- Jak się o nich dowiedziałeś? Kto ci powiedział?- Nikt mi niczego nie powiedział.Ja ciągle o nich śnię, Cullen.Każdej nocy śnię o nich! Pepsi, Pan Trący i ty.Ty przede wszystkim.Co się dzieje, Cullen? Kim oni są? Mówię ci, nie śpię już tak, jak kiedyś.A chcesz wiedzieć, kiedy to wszystko się zaczęło? Uświadomiłem to sobie przedwczoraj w nocy.To zaczęło się zaraz po naszym spotkaniu - jak mną rzuciłaś o ziemię.- Powiedz mi, o czym śnisz, Weber.Opowiedz mi dokładnie.Wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]