[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogliśmy złamać linii wroga.Tak więc skryliśmy się w lasach.Zaatakowaliśmy znów, gdy Atlantydzi wyszli poza teren kopalni.Zepchnęliśmy ich, ale nie było zwycięzcy ni przegranego.Ason pojął, co się dzieje i wróciliśmy forsownym marszem do grodziska przed tubylcami.Aias pochylił głowę i zasnął.Nie obudził się nawet wtedy, gdy miska wysunęła mu się z palców i gęsty napój pociekł po nogach boksera.Inteb zamyślił się głęboko.Siedział tak jeszcze, gdy o zachodzie słońca pojawił się Ason.- Aias już mi wszystko powiedział - stwierdził Egipcjanin i przeciągnął zdrętwiałe kończyny.- Zbyt wielu Atlantydów, a Yerni uciekli.Nie cenią sobie kopalni i boją się mieczy.Nie odnieśliśmy zwycięstwa.- Ale klęska też was nie spotkała - powiedział Inteb starając się rozproszyć ponury nastrój Asona.Jednak mówiąc to pojął, że świętą prawdę mówi.I pojął też wagę tych słów.Znów zamyślony wędrował z Asonem do kręgu rady, gdzie rozpalono tylko mały ogienek, a i tak wszyscy siedli jak najdalej od płomieni.Ason na swoim miejscu, pod łukiem.- Wiele myśleliśmy o kopalni - odezwał się Inteb.- Za wiele.I niepotrzebnie tylko o kopalni.Jej obraz stoi nam wciąż przed oczami niczym mgła, zasłaniając sprawy ważniejsze.- Nie ma nic ważniejszego.Mykeny potrzebują cyny.Cyna jest w kopalni.- To słowa twojego ojca.Słuszne słowa, ale to nie wyczerpuje sprawy.Mykeny nie upadną nie dostawszy tej odrobiny cyny, przynajmniej nie od razu.Ty zaś będziesz miał cynę dopiero wtedy, gdy zrozumiesz, że rzeczy nie są takimi, jakimi zdają się być.- Zagadkami dziś gadasz, Egipcjaninie, a mnie łeb oli od słońca.- No to pomyśl, a serce zabije ci żywiej.Oto kraina Yernich, bogata kraina, pełna krów i owiec, ludna i żyzna, obfitująca w zboże i piwo, barcie i miód, mleko i ser.Centrum handlu przyciągające kupców z nader odległych krain.Spośród wszystkich szczepów tej krainy Yerni są najbardziej wojowniczy i rządzą się jak chcą, ale jeden szczep jest silniejszy od pozostałych.A grodzisko tego szczepu największe jest i najbogatsze, bo tutaj krzyżują się szlaki kupców.A ty, Asonie, jesteś królem tej krainy.- Mów dalej, Egipcjaninie - zawołał Ason, gdy In-teb umilkł.Młodzieniec wydawał się żywo zainteresowany przemową przyjaciela.- Powiedzieć można jeszcze wiele.Możesz zostać wo-dzem-bykiem tego grodziska i nikt ci się nie przeciwstawi.Gdy zostaniesz już wodzem, będziesz mógł uczynić to samo, co uczynił twój ojciec z miastami Argolidy.- Zjednoczyć wszystkie szczepy Yernich?- To da się zrobić.I ty możesz tego dokonać.Niejako wódz-byk, ale jako król.Król będzie mógł odebrać kopalnię Atlantydom.Król będzie władał bogatym krajem, poprowadzi swoje oddziały na pomoc Perimedesowi.Daj Mykenom nie tylko cynę, ale i nowego sojusznika.- Ale jak? To tak daleko!- Setnsusowi odległość nie wadziła, gdy chciał zaszkodzić Mykenom.Ty możesz zrobić to samo, ale odwrotnie.Geramani nie są przyjaciółmi Atlantydy, nie są przyjaciółmi Myken, jak wszystkie ludy, myślą tylko o sobie.Być może potrafiliby dostarczać cynę do Myken.Może zaprowadziliby ciebie do kopalń Atlantydów.Może.Może gdybyś był królem.To wszystko jest twoje, wystarczy wyciągnąć rękę.- Biorę! - krzyknął Ason i roześmiał się głośno.My-keńczykom rozjaśniły się nieco oblicza.Jeśli ich wódz jest w takim nastroju.Z mroku wyłonili się pierwsi wojownicy Yernich, wszyscy zdumieni takimi odgłosami.- Musisz zjednoczyć szczepy - powiedział Inteb uniesiony wspaniałą wizją.- Uczynić je jednym plemieniem, stworzyć naród, dać im miasto, wkoło którego będą mogli się skupić, tak jak Mykeńczycy garną się do kamiennych murów wielkich Myken.Ason uśmiechnął się na to wspomnienie.- Obaj jesteśmy z dala od domu, Intebie.Daleko są Mykeny, Thera i Teby.Tutaj miasta buduje się jeno z ociosanych bali.- No to zburz miasto drewniane i postaw kamienne.- Ot tak? Przecież gdybyśmy nawet wykorzystali wszystkie kamienie z tych dwóch kręgów, to czy starczyłoby na fundament choćby jednego odcinka muru?- Nie, w tym masz rację - roześmiał się Inteb.- Myken tu nie postawimy.Ale jeśli nie miasto, to może chociaż wielki krąg.Każdy tutejszy wódz ma swój kamień, my możemy zbudować wielki kamienny krąg, może i podwójny, jak te kanały na Therze.Niech każdy wielki wojownik ma swój kamień, ale kamienie wodzów będą tutaj i tutaj będą musieli wszyscy wodzowie się zbierać.A ty staniesz się królem ponad nimi.- Muszę mieć własną kamienną kolumnę.- I będziesz ją miał, potężny królu.Największy, najwspanialszy kamień, jaki kiedykolwiek tutaj widziano.Ludzie będą przybywać z dala i gapić się nań z podziwem.Wyciosam go tak, jak tylko w Egipcie potrafią i ustawię przy ognisku rady, dokładnie za tobą.Inteb obrócił się i wskazał na ubitą ziemię za Asonem, gdzie sterczał drewniany łuk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •