[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wczora dwóch elfów powiesili.Pewnikiem za trucie właśnie.* * *- Za rogiem tej uliczki - pokazał lancknecht - jest oberża, w której urzęduje komisyjawerbunkowa.Wielka płachta tam jest rozpięta, na niej temeryjskie lilije, znane ci przeciechłopcze, trafisz więc bez kłopotu.Bywaj w zdrowiu.Dajcie nam bogowie spotkać się wlepszych czasach.Bywajcie i wy, panie przekupień.Handlarz zachrząkał głośno.- Cni panowie - powiedział, kopiąc w kuferkach i puzdrach - pozwólcie, bym za wasząpomoc.W dowód wdzięczności.- Nie trudzcie się, dobry człeku - rzekł z uśmiechem lancknecht.- Pomogło się i już, niema o czym gadać.- Może cudowna maść przeciw postrzałom? - handlarz wyszperał coś na dnie puzdra.-Może uniwersalny a niezawodny lek na bronchit, podagrę, paraliż, łupież tudzież zołzy?Może balsam żywiczny na użądlenia pszczół, żmij i wampirów? Może talizman do ochronyprzed skutkami spojrzenia złego oka?- A macie może - zagadnął poważnie lancknecht - coś do ochrony przed skutkami złegożarcia?- Mam! - krzyknął rozpromieniony handlarz.- Oto wielce skuteczna dryjakiew zmagicznych korzeni uczyniona, pachnącymi zioły doprawiona.Wystarczą trzy krople poposiłku.Proszę, bierzcie, cni panowie.- Dzięki.Bywajcie tedy, panie.Bywaj i ty, chłopcze.Powodzenia! - Uczciwi, polityczni i grzeczni - ocenił handlarz, gdy żołnierze zniknęli w tłumie.- Nieco dnia takich napotykasz.No, aleś i ty udał mi się, paniczu.Cóż tedy tobie dam? Amuletpiorunochron? Bezoar? %7łółwi kamyk przeciw wiedzmowym urokom skuteczny? Ha, mam itrupi ząb do okadzenia, mam i kąsek uduszonego diablego łajna, dobrze jest taki w prawymbucie nosić.Jarre oderwał wzrok od ludzi zawzięcie zmywających ze ściany domu napis: PRECZ ZZASRAN WOJN.- Ostawcie - powiedział.- Czas na mnie.- Ha - wykrzyknął handlarz, wyciągając z puzdra mosiężny medalionik w kształcieserduszka.- To winno ci się przygodzić, młodzieńcze, bo rzecz to w sam raz dla młodych.Jest to wielki rarytas, jeden tylko taki mam.To czarodziejski amulet.Sprawia, że o noszącymjego miła nie zapomni, choćby czas ich rozdzielił i mnogie mile.Otóż spójrz, tu się otwiera,wewnątrz karteluszek z papirusu cienkiego.Na onym karteluszku inkaustem magicznym,czerwonym, który mam, wystarczy imię najukochańszej zapisać, a owa nie zapomni, serca nieodmieni, nie zdradzi i nie porzuci.No?- Hmmm.- Jarre zaczerwienił się lekko.- Czy ja wiem.- Jakie imię - kupiec zanurzył patyczek w magicznym inkauście - mam zapisać?- Ciri.To znaczy, Cirilla.- Gotowe.Bierz.- Jarre! A ty co tu robisz, do kroćset diabłów?Jarre odwrócił się gwałtownie.Miałem nadzieję, pomyślał machinalnie, że zostawiam zasobą całą moją przeszłość, że wszystko będzie teraz nowe.A bez przerwy niemal wpadam nastarych znajomych.- Pan Dennis Cranmer.Krasnolud w ciężkiej szubie, kirysie, żelaznych karwaszach i lisim szłyku z kitą obrzuciłbystrym spojrzeniem chłopca, handlarza, potem znowu chłopca.- Co ty - spytał surowo, strosząc brwi, brodę i wąsy - tutaj robisz, Jarre?Chłopiec przez moment zastanawiał się, czy nie skłamać, a dla uwiarygodnienia niewplątać się w kłamliwą wersję życzliwego kupca.Ale prawie natychmiast porzucił pomysł.Dennis Cranmer, służący niegdyś w gwardii księcia Ellander, cieszył się opinią krasnoluda,którego trudno oszukać.I nie warto próbować.- Chcę zaciągnąć się do wojska.Wiedział, jakie będzie następne pytanie.- Nenneke zezwoliła na to?Nie musiał odpowiadać.- Zwiałeś - pokiwał brodą Dennis Cranmer.- Zwyczajnie zwiałeś ze świątyni.A Nennekei kapłanki rwą tam sobie włosy z głowy.- Zostawiłem list - bąknął Jarre.- Panie Cranmer, ja nie mogłem.Ja musiałem.Niegodziło się siedzieć bezczynnie, gdy nieprzyjaciel w granicach.W groznej dla ojczyznychwili.A do tego ona.Ciri.Matka Nenneke za nic nie chciała się zgodzić, chociaż trzyczwarte dziewcząt ze świątyni posłała do armii, mnie nie pozwalała.A ja nie mogłem.- Więc zwiałeś - srogo zmarszczył brwi krasnolud.- Do kroćset sakramenckichdemonów, powinienem związać cię w kij i odesłać do Ellander kurierską pocztą! Kazać cięzamknąć w jamie pod zamkiem do czasu, gdy kapłanki zjawią się po odbiór! Powinienem.Sapnął gniewnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •