[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rosjanie twierdzili, że nie przyjechali na olimpiadę, bo bali się terrorystów - powiedziała - ale wszyscy wiedzieli, że to był rewanż za posunięcie Cartera.Terroryści.Shean jęknął w duchu.Miał nadzieję, że już nigdy nie usłyszy tego słowa.Było tych rewelacji o wiele więcej.Dziewczyna zapaliła drugiego skręta i swobodnie przeskakując z tematu na temat, opowiadała o najważniejszych wydarzeniach ostatnich sześciu lat.Duszę Sheana przepełniał coraz głębszy smutek.Dowiedział się, że Reagan został mocno postrzelony przez oszalałego z miłości wariata, pra­gnącego zwrócić na siebie uwagę młodziutkiej gwiazdki filmowej, która właśnie zaczęła studia na uniwersytecie w Yale.Podczas au­diencji generalnej na placu Świętego Piotra turecki fanatyk religij­ny, będący prawdopodobnie na usługach bułgarskiego wywiadu, ciężko ranił papieża.Południowokoreański samolot z kompletem pasażerów, wśród których byli i Amerykanie, naruszył przestrzeń powietrzną Związku Radzieckiego i został zestrzelony.Nikt nie oca­lał, a mimo to nie wyciągnięto praktycznie żadnych konsekwencji.- Dlaczego? - pytała oburzona.- Dlaczego dajemy im sobą pomia­tać?Shean nie był w stanie zdobyć się na wysiłek i wytłumaczyć jej, że w tego typu sprawach nic nie jest naprawdę takie, jak się wydaje, że samoloty cywilne, ot, tak po prostu, nie zapuszczają się w przestrzeń powietrzną państwa należącego do wrogiego obozu.Sens był jasny.Dla niej te wszystkie katastrofy wydawały się zjawi­skiem powszednim, ale na nim, po sześciu spokojnych latach w kla­sztorze, owa lista wywarła druzgoczące wrażenie.Starał się bronić przed narzucającym się wnioskiem, że fakty nie do przyjęcia stały się dla ludzi rzeczą zwykłą, a świat oszalał.- A co z detente?- Co to?- Rokowania rozbrojeniowe.Traktaty o zakazie użycia broni nu­klearnej.- Nic, wciąż trwają.A wiesz, co twierdzą niektórzy z tych palan­tów, których nazywają ekspertami? Że możemy wygrać, to znaczy przeżyć wojnę atomową.Mówią, że w Biblii jest taka przepowiednia.Ze chrześcijanie pokonają komunistów.Shean jęknął.- Już mi nic więcej nie mów.Wstał ociekając wodą.Chciał już wyjść z wanny.Dziewczyna rzuciła mu ręcznik.- Lepiej się okryj, kochanie.Bo - uniosła w górę jedną brew - nigdy nic nie wiadomo.Mogłabym się tobą zainteresować.Wybór byłby trafny - pomyślał.- Dziewczyna dobrze na niego działała - rozśmieszała go.Owinął się w pasie ręcznikiem, potem spojrzał na swoje ubranie.- Lepiej to uprać.- W końcu też mogę coś zrobić za to, co mi zapłaciłeś.Daj, pomogę ci.Tym razem nie zdołał jej powstrzymać.Z wyrazem obrzydzenia na twarzy podniosła jego lepkie od brudu rzeczy i wbiła wzrok w leżą­cego pod spodem mauzera.Znieruchomiała.- Same niespodzianki.Popatrzył na nią przeciągle.- A na tę jak zareagujesz?- Zacznę krzyczeć i wtedy przybiegnie tutaj mój chłopak.- Mam nadzieję, że nie.Patrzyła mu badawczo w oczy.Nie chciał jej skrzywdzić.Co zrobi, jeśli ona rzeczywiście podnie­sie krzyk?- Dobrze, nie będę.Odetchnął.- Połowa ludzi, których znam, nosi broń, ale oni mają gorsze maniery.To trzeba ci przyznać.Nie ma co, za dwieście dolarów dziewczyna się z tobą nie nudzi.Wciąż trzymając w ręku jego ubranie, zmarszczyła nos.- Co tu masz w kieszeni? Pachnie nieszczególnie.- Mówiłem ci już, nie pytaj.Wziął od niej kamizelkę i położył na półce.Potem wypuścił wodę i w czystej uprał skarpetki, bieliznę, dżinsy i wełnianą koszulę.Po­prosił, żeby mu dała plastikową torebkę, a kiedy telefonowała, żeby się dowiedzieć, dlaczego tak długo nie przynoszą zamówionego jedzenia, włożył Stuarta Little do środka i zawiązał torebkę na mocny węzeł.Potem schował paczuszkę, mauzera i zabrane z klasztoru fo­tografie pod ręcznik i na końcu uprał kamizelkę.Później dziewczyna dała mu brązowy sztruksowy szlafrok.Kiedy nie patrzyła, przełożył mysz, zdjęcia i pistolet do kieszeni.Zauważy­ła wypukłości, ale już nauczyła się milczeć.- Wiem - powiedziała.- Bez pytań.VIII [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •