[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Księżnanie spuszczała wzroku z następcy tronu, upewniając się, czy ją zauważył i czy byłpod wrażeniem.Ja zaś obserwowałem księcia Rozumnego, który oglądał to przed-stawienie z bardzo kwaśną miną i myślałem sobie:  Oto mamy zródło znacznejczęści problemów z obsadzeniem wieży.Obiad był dla mnie ciężką próbą.Byłem głodny jak wilk, ale maniery wzbra-niały mi tego okazywać.Jadłem tak, jak mnie nauczono, podnosząc łyżkę wów-czas, gdy robił to książę Szczery, i odsuwając danie natychmiast, kiedy on wy-kazał nim brak zainteresowania.Tęskniłem za solidną porcją gorącego mięsiwai chlebem, który można by maczać w sosie, ale częstowano nas malutkimi kawał-kami dziwnie przyprawionego mięsa, kompotami z egzotycznych owoców, bia-łym pieczywem oraz warzywami ugotowanymi do bladości, a następnie przypra-wionymi.Był to imponujący pokaz marnowania dobrego jadła w imię wykwintnejsztuki kucharskiej.Widziałem, że książę Szczery również je bez apetytu, i zasta-nawiałem się, czy wszyscy widzą, iż następca tronu nie jest specjalnie zachwyco-ny poczęstunkiem.Cierń dobrze mnie wyuczył.Potrafiłem uprzejmie przytakiwać mojej towa-rzyszce przy stole  piegowatej młodej kobiecie  i śledzić jej opowiadanie,jak trudno było w tych dniach kupić dobrą lnianą tkaninę w Księstwie Cypla,a jednocześnie wytężać słuch, by pochwycić strzępki innych rozmów.%7ładna niedotyczyła sprawy, która nas tu przywiodła.Następca tronu i książę Rozumny mielinastępnego dnia odbyć dysputę na ten temat w cztery oczy.Ale większość z tego,co posłyszałem, pośrednio wiązała się z obsadzaniem wieży na Wyspie Wartow-niczej i rzucała na tę sprawę interesujące światło.Narzekano na drogi, które nie były utrzymane tak dobrze jak niegdyś.Ktośwspomniał, że był szczęśliwy widząc, iż zostały wznowione naprawy miejskichfortyfikacji.Inny mężczyzna uskarżał się na rozboje na szlakach lądowych, a po-118 noć napaści stały się tak powszechne, iż można było liczyć zaledwie na dwie trze-cie towaru sprowadzanego z Księstwa Trzody.Te same rozboje stanowiły przy-czynę skarg mojej towarzyszki.Patrzyłem na księcia Rozumnego; obserwowa-łem, jak pożera wzrokiem każdy gest młodej żony.Usłyszałem w myślach osądCiernia, tak wyraznie, jakby mi go wyszeptał w ucho. Oto pan zaprzątnięty czym innym niż dobro jego ziem.Podejrzewałem, iż księżna Gracja ubrana była za pieniądze na niezbędne na-prawy dróg oraz wypłaty dla żołnierzy, którzy powinni patrolować szlaki handlo-we i bronić przed rozbójnikami.Może klejnoty, które zdobiły jej uszy, powinnyopłacić obsadę wieży na Wyspie Wartowniczej.Nareszcie obiad dobiegł końca.Miałem pełny żołądek, ale nadal czułem głód,tak niewiele treści było w tym posiłku.Następnie zabawiało nas dwóch minstrelii poeta, lecz ja nastawiałem uszu raczej na przypadkowe rozmowy, niż na wyszu-kane strofy czy ballady.Książę Rozumny siedział po prawej ręce następcy tronu,a jego małżonka po lewej, dzieląc krzesło z pieskiem.Księżna Gracja pławiła się w blasku świetności własnego stanowiska.Jej dło-nie często trącały to kolczyk, to znowu bransoletę.Nie była przyzwyczajona donoszenia takiej ilości biżuterii.Przypuszczałem, że pochodziła z podrzędniejszegorodu i zdumiewała ją własna pozycja.Jeden z minstreli, ze wzrokiem utkwionymiw jej oczach, zaśpiewał:  Przecudna róża pośród koniczyny i został nagrodzonygorącym rumieńcem na policzkach księżnej.Ale w miarę jak mijał czas i wszyscyzaczynali odczuwać znużenie, żona księcia Rozumnego blakła.Raz nawet ziew-nęła, zbyt pózno zasłaniając usta.Psiak zasnął jej na kolanach; od czasu do czasuprzebierał łapkami i pojękiwał, rojąc jakieś sny w swoim małym rozumku.Księż-na Gracja, im bardziej śpiąca, tym bardziej przypominała mi dziecko: tuliła dosiebie psa niby lalkę i opierała głowę w rogu zagłówka tronu.Dwa razy zaczęłaprzysypiać.Widziałem, jak próbując się rozbudzić, ukradkowo przyszczypywałaskórę na nadgarstku.Gdy na koniec książę Rozumny kazał wynagrodzić śpiewa-ków i poetę za ich trud, ożywiła się z wyrazną ulgą.Podążyła za małżonkiem dosypialni, ale ani na chwilę nie wypuściła z ramion psa.I ja z ulgą poszedłem na górę, do przedsionka komnaty księcia Szczerego.Po-wab znalazł mi piernat i kilka koców.Legowisko było równie wygodne jak mojewłasne łóżko.Bardzo chciałem spać, lecz Powab gestem wezwał mnie do sypial-ni swego pana.Książę Szczery, niczym prawdziwy żołnierz, nie miał specjalnychlokajów do rozbierania i ściągania butów, więc tylko Powab i ja mu usługiwali-śmy.Powab utyskiwał pod nosem, chodząc po komnacie krok w krok za następcątronu, podnosząc i układając ubrania, które książę rozrzucał od niechcenia.Butynatychmiast zabrał do kąta i zaczął nacierać woskiem.Książę Szczery przełożyłprzez głowę nocną koszulę i wreszcie odwrócił się do mnie. I cóż? Co masz mi do powiedzenia?119 Wówczas opowiedziałem mu wszystko dokładnie, podobnie jak czyniłem toz Cierniem, najlepiej jak umiałem zdając sprawę ze wszystkiego, co usłyszałem,w tych samych słowach oraz zaznaczając, kto mówił i do kogo.Na koniec doda-łem własne domysły. Książę Rozumny wziął sobie młodą żonę, którą łatwo olśnić bogactwemi podarkami  podsumowałem. Ona nie ma pojęcia o odpowiedzialności oso-by na swoim stanowisku, a co dopiero o jego obowiązkach.Książę Rozumny po-święca pieniądze, czas i myśli nie swoim powinnościom, lecz małżonce.Powie-działbym, gdyby takie słowa nie oznaczały braku respektu, że księcia Rozumnegozawodzi potencja, więc próbuje zadowolić żonę cennymi podarunkami.Książę Szczery westchnął ciężko.Rzucił się na łóżko i ubijał zbyt miękkąpoduszkę, by mieć wyższe podparcie pod głową. To sprawa dla Rycerskiego, nie dla mnie  powiedział do siebie. Ba-stardzie, wysławiasz się zupełnie jak twój ojciec.Gdyby on tutaj był, znalazłbyjakiś subtelny sposób na załatwienie sprawy.Miałby już problem z głowy.Wy-starczyłby mu jeden uśmiech, jedno spojrzenie.Ja tego nie potrafię. Poruszyłsię na łożu niespokojnie, jakby się spodziewał ode mnie usłyszeć krytykę swo-ich słów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •