[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Światy Zewnętrzne, z nękającymi je niepokojami i nieszczęściami, przypominały mu wielki, łagodnie falujący ocean w pogodny dzień — ale nic poza tym.Nie znalazł ani śladu sytuacji, które w ciągu ostatnich ośmiu, a nawet osiemdziesięciu lat wyraźnie pokazywałyby chylenie się ku upadkowi.A jednak Demerzel (o nieobecnym Demerzelu Seldon nie mógł już myśleć jako o Daneelu powiedział, że upadek wciąż postępuje, choć przecież to on trzymał rękę na pulsie Imperium w sposób, którego Seldon nie potrafiłby naśladować— przynajmniej do czasu, gdy będzie dysponował psychohistorią.Być może Upadek postępował tak wolno, że będzie niedostrzegalny aż do chwili, gdy osiągnie punkt krytyczny— podobnie jak dom stopniowo chylący się ku ruinie nie zdradza żadnych oznak zagrożenia aż do chwili, gdy pewnej nocy wali się dach.Kiedy zawali się dach? Właśnie w tym tkwił problem, a Seldon nie znał odpowiedzi.Przy okazji zamierzał sprawdzić sam Trantor.Tu wiadomości zawsze miały większą wagę.Po pierwsze, stołeczny świat był jednym z najgęściej zaludnionych; mieszkało tu czterdzieści miliardów ludzi.Po drugie, jego osiemset sektorów tworzyło swego rodzaju miniimpe—rium.Po trzecie wreszcie, należało wziąć pod uwagę poczynania sprawujących władzę urzędników oraz rodziny imperatora.Jednakże tym, co przykuło uwagę Seldona, był Dahl.W wyniku wyborów pięciu joranumitów znalazło się w radzie sektora.Według komentarza po raz pierwszy joranumici zdobyli takie stanowiska.Nic w tym dziwnego.Dahl był ich twierdzą, jeśli można tak powiedzieć o którymś z sektorów, ale Seldona zaniepokoiły postępy demagogii Joranum.Zamówił mikrochip dotyczący tej wiadomości i zabrał go wieczorem do domu.Gdy wszedł, Raych spojrzał na niego znad komputera i chcąc się usprawiedliwić, oznajmił:— Pomagam mamie przy opracowaniu materiału, który jest jej potrzebny.— A co z twoją pracą?— Zrobiłem, tato.Wszystko.— Doskonale.Spójrz na to.— Pokazał chłopcu chip, który trzymał w dłoni, zanim wsunął go do mikroprojektora.Raych przyjrzał się obrazowi z wiadomościami, który ukazał się w powietrzu przed jego oczami, i powiedział:— Tak, wiem o tym.— Wiesz?— Jasne.Zazwyczaj śledzę wiadomości z Dahla.No wiesz, to mój ojczysty sektor.— I co o tym myślisz?— Nie jestem zdziwiony.A ty? Pozostali Trantorczycy traktują Dahl jak chlew.Dlaczego Dahlijczycy nie mieliby podzielać poglądów Joranum?— A ty je podzielasz?— No cóż… — Widać było, że Raych poważnie się zastanawia.— Muszę przyznać, ze pewne poglądy, Które głosi, przemawiają do mnie.Mówi, że pragnie równości dla wszystkich ludzi.Co w tym złego?— Absolutnie nic, jeśli naprawdę tego chce.Jeśli ma szczere intencje.Jeśli nie używa tego hasła jako chwytu, by zdobyć głosy wyborców.— Masz rację, tato, ale większość Dahlijczyków pewnie stawia sobie pytanie „A co mam do stracenia?” Nie jesteśmy równi innym, chociaż prawo mówi, że tak jest.— Trudno określać równość normami prawnymi.— To nie jest coś, co mogłoby ostudzić twój zapał, kiedy pocisz się, pracując ponad siły.Seldon myślał intensywnie.Zastanawiał się nad tym od chwili, gdy przyszło mu to do głowy.— Raych — odezwał się — nie byłeś w Dahlu od chwili, gdy oboje z matką zabraliśmy cię stamtąd, prawda?— Jasne, że byłem, kiedy pięć lat temu towarzyszyłem ci podczas wizyty w sektorze.— Tak, tak — Seldon machnął ręką — ale to się nie liczy.Zatrzymaliśmy się w hotelu międzysektorowym, który ma niewiele wspólnego z Dahlijczykami, a poza tym, o ile sobie przypominam, Dors ani razu nie pozwoliła ci wyjść samotnie na ulicę.Miałeś przecież zaledwie piętnaście lat.Chciałbyś teraz odwiedzić Dahl sam, zdany na własne siły… teraz kiedy skończyłeś już dwadzieścia lat?Raych zachichotał.— Mama nigdy na to nie pozwoli — stwierdził.— Nie mówię, że cieszę się, mając w perspektywie rozmowę z nią, ale nie zamierzam prosić jej o pozwolenie.Pytanie brzmi: Czy zechcesz zrobić to dla mnie?— Z ciekawości? Jasne.Chętnie przekonam się, co słychać na starych śmieciach.— Nie przeszkodzi ci to w studiach?— Skądże.Przecież to nie potrwa dłużej niż tydzień.Poza tym mógłbyś mi nagrywać wykłady, więc podgonię materiał po powrocie.Dostanę zgodę na wyjazd.W końcu mój staruszek pracuje na uniwersytecie… chyba że cię wyrzucili, tato.— Jeszcze nie.Nie sądzę jednak, by ten wyjazd przypominał wesołe wakacje.— Zdziwiłbym się, gdybyś tak uważał.Nie sądzę, tato, żebyś w ogóle wiedział, co to są wesołe wakacje.Dziwię się, że w ogóle znasz to wyrażenie.— Nie bądź impertynentem.Chcę, żebyś spotkał się tam z Laskinem Joranum.Raych był zdumiony.— Jak mam to zrobić? Nie wiem, gdzie będzie przebywał.— Będzie w Dahlu.Poproszono go, by przemówił na forum rady sektora w imieniu jej nowych członków, joranumitów.Dowiemy się, kiedy to będzie, a ty pojedziesz tam kilka dni wcześniej.— Co mam zrobić, żeby się z nim spotkać? Nie sądzę, by prowadził dom otwarty.— Też tak myślę, ale to już zostawiam tobie.W wieku dwunastu lat wiedziałbyś, jak tego dokonać.Mam nadzieję, że twoje bystre zmysły nie stępiały zbytnio pomimo upływu czasu.Raych uśmiechnął się.— Mam nadzieję, że nie.Przypuśćmy jednak, że go zobaczę.Co wtedy?— No cóż, dowiedz się, ile tylko zdołasz.Co naprawdę planuje.O czym naprawdę myśli.— Sądzisz, że powie mi o tym?— Nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobił.Ty, niecny młodzieniaszku, wzbudzasz zaufanie.Porozmawiajmy o tym.I rozmawiali.Wielokrotnie.Myśli Seldona przepełnione były bólem.Nie był pewien, dokąd to wszystko go zaprowadzi, ale nie ośmielił się podzielić wątpliwościami z Yugo Amarylem ani z Demerzelem, ani — tym bardziej — z Dors.Mogliby go powstrzymać.Mogliby udowodnić, że jego pomysł jest beznadziejny, a tego nie chciał.Jego plan wyglądał na jedyne wyjście z sytuacji, więc nie chciał, by mu go pokrzyżowano.Ale czy wyjście w ogóle istnieje? Seldon sądził, że Raych jest jedynym człowiekiem zdolnym wkraść się w łaski Joranum i zdobyć jego zaufanie; lecz czy chłopak jest właściwym narzędziem do wykonania tego zadania? Pochodził z Dahla i był sympatykiem Joranum.Jak dalece Hari mógł mu zaufać?To straszne! Raych był jego synem… nigdy wcześniej Seldon w niego nie wątpił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  •